Raul Nałęcz-Małachowski: Danego życia nie można zmarnować (część pierwsza)
Historia życia Raula Nałęcza-Małachowskiego nadaje się na wspaniały, trzymający w napięciu scenariusz filmowy. Zresztą filmy o nim już powstały, jak chociażby „Latarnik z Santiago” Zygmunta Skoniecznego.
Raul to człowiek pod wieloma względami wyjątkowy. Jedno, na szczęście długie życie, a tyle różnych pomysłów, przygód, nagłych zmian. Ale są też rzeczy w jego życiu stałe: radość, pogoda ducha, chęci i pomysły twórcze, niepoddawanie się przeciwnościom losu, a przede wszystkim głęboki patriotyzm i trwała miłość do Polski i Łodzi – miasta, w którym spędził najlepsze lata swojego życia, w którym spotkały go także wielkie tragedie.
Tak niesamowity człowiek musi mieć nietuzinkowych rodziców. Matka – Anna Lisa Pettersen, z pochodzenia Szwedka, wnuczka znanego poety Rydberga. Jej ojciec był fińskim patriotą, prezesem szwedzko-fińskiego Związku patriotów w Finlandii, bojownikiem o jej niepodległość oraz wydawcą znanego tygodnika „Lordagen”. Anna Lisa była malarką.
Ojciec, Stanisław Nałęcz-Małachowski, urodził się na Wołyniu, w rodzinie arystokratycznej. Podczas I wojny światowej, jako oficer armii carskiej, służył w II Pułku Strzelców Fińskich i walczył na froncie wschodnim. W 1918 roku, gdy generał Lucjan Żeligowski tworzył polską dywizję, wstąpił do niej i został jednym z dowódców. Później, w latach 1919-1920, brał udział w wojnie z bolszewikami.
Rodzice Raula poznali się przed rozpoczęciem I wojny światowej, w Finlandii, gdy Stanisław służył jeszcze w carskiej armii. Młodzi zakochali się w sobie i bardzo szybko doszło do ich ślubu, choć ojciec panny młodej był przeciwny temu związkowi. Nie chciał mieć za zięcia żołnierza służącego we wrogiej armii. Zezwolił na ślub pod warunkiem, że pan młody, przyodziany w mundur armii carskiej, nie będzie wysiadał z karety. Ceremonia zaślubin odbyła się w przeddzień wybuchu I wojny światowej. Ich jedyne dziecko, Raul, przyszło na świat 1 stycznia 1916 roku. Urodziło się w niecodziennych okolicznościach. Jego rodzice bawili się w wieczór sylwestrowy, gdy nagle w antrakcie spektaklu teatralnego Anna Lisa poczuła, że zbliża się moment rozwiązania. Raul śmieje się, że już od urodzenia towarzyszy mu klimat związany ze sztuką, z teatrem.
Po zakończeniu wojny z bolszewikami Stanisław Nałęcz-Małachowski sprowadza rodzinę do Polski. Jego żona i syn nie znają języka polskiego. Przez pierwsze półtora roku mieszkają w Zakopanem. Anna Lisa korzysta z pomocy prywatnej nauczycielki języka polskiego, postępy w nauce są imponujące. Jej mąż robi karierę w Wojsku Polskim. Szybko awansuje, obejmuje nowe stanowiska. W 1924 roku zostaje mianowany generałem brygady, a następnie zostaje Dowódcą Okręgu Korpusu nr 4 w Łodzi. Rodzina przenosi się do Łodzi. Rezydują w pałacu Biedermanna przy ulicy Kilińskiego.
Anna Lisa rzuca się w wir pracy społecznej, obowiązków ma całą masę. Zostaje prezesem Rodzin Wojskowych w Łodzi, szefem Związku Polsko-Szwedzkiego, prowadzi Dom Sierot (dzieci osieroconych przez wojskowych i poległych żołnierzy). Jest bardzo lubianą, elegancką, towarzyską kobietą. Prowadzi otwarty dom, ma licznych przyjaciół, m.in. należy do tego grona łódzki biskup Tomczak. Wśród gości pojawiają się Walery Sławek oraz generałowie Władysław Bortnowski, Juliusz Rómmel, Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Anna Lisa podejmuje także koronowane głowy: królewską parę z Rumunii – króla Ferdynanda i królową Marię, następcę tronu z Japonii. Jej działalność zostaje dostrzeżona przez prezydenta RP i Anna w 1934 roku otrzymuje z rąk Ignacego Mościckiego Złoty Krzyż Zasługi.
Raul rozpoczyna szkolną edukację. Jako niesforny młodzian z niesamowitą inwencją oraz oryginalnymi pomysłami ma kłopoty w szkołach. Często je zmienia, jednak matka dba o zapewnienie mu właściwego wykształcenia. Wysyła syna na różne kursy, m.in. kurs tańca organizowany w Grand Hotelu. Raul obraca się w towarzystwie, prowadzi towarzyskie dysputy, razem z rodzicami bywa na przyjęciach. Zdobywa niezbędną kindersztubę i towarzyską ogładę. Nie stroni od sztuki, która zawsze go interesowała. Jest częstym bywalcem teatrów, kin, sal koncertowych. Jako syn generała ma darmowe bilety do tych instytucji i najlepsze miejsca w lożach.
Po ukończeniu szkoły średniej i zdaniu matury w męskim gimnazjum im. Mikołaja Kopernika jedzie do Grudziądza i wstępuje do słynnej Szkoły Podchorążych. W 1935 roku próbuje studiów w Wyższej Szkole Handlowej w Poznaniu. Szybko okazuje się, że to nie jego powołanie. Dzięki koneksjom ojca jedzie na praktykę do polskiego konsulatu w Hamburgu. Tu uczy się sztuki dyplomacji i języka niemieckiego, który okaże się bardzo przydatny w dalszym życiu.
Pierwszym prawdziwym sprawdzianem dla młodego Raula jest wybuch II wojny światowej. Ten szczególny moment zastaje go, podobnie jak całą rodzinę, w Łodzi. Matce Raula zaproponowano możliwość wyjazdu z Polski specjalnym pociągiem dyplomatycznym. Mogli pojechać do Szwecji lub Finlandii. Anna Lisa propozycję tę odrzuca, stwierdza, że jej miejsce jest u boku męża – polskiego generała. Ojciec-generał jest już w stanie spoczynku, na wojskową emeryturę przeszedł w 1934 roku. Nie może być jednak bezczynny w tych tragicznych dla ojczyzny dniach. Pragnie pomóc w obronie Polski, wesprzeć ojczyznę swoim wojskowym doświadczeniem. Chce wyruszyć do Warszawy, do naczelnego dowództwa. Okazuje się, że w Łodzi brakuje samochodu dla generała. Nie pozostaje mu nic innego, jak ruszyć piechotą do stolicy. U jego boku staje także syn. W tym momencie beztroskie i miłe życie młodego Raula zmienia się gwałtownie i bezpowrotnie.
Drugiego września wspólnie wyruszają do Warszawy. Są świadkami niemieckich nalotów i bombardowań. Widzą, jak hitlerowcy zabijają bezbronną ludność cywilną, jak giną kobiety i dzieci. Te wydarzenia są dla nich oburzające – nie rozumieją, jak wojsko może atakować bezbronnych ludzi. Uzasadnienie może mieć jedynie atak na oddziały wojskowe. Po dwóch dniach marszu meldują się w stolicy u generała Juliusza Rómmla, dowódcy obrony Warszawy. Ten jest uradowany, że ma do dyspozycji tak znakomitego i doświadczonego żołnierza, jak generał Stanisław Nałęcz-Małachowski. Powierza mu kierowanie obroną Twierdzy Modlin. Jest to jeden z najdłużej broniących się punktów w Polsce, kapituluje dopiero po zdobyciu przez Niemców Warszawy, 29 września. Generał dostaje się do niemieckiej niewoli i resztę wojny spędza w oflagu, w Murnau. Raulowi udaje się uciec. Postanawia wrócić do Łodzi, do rodzinnego domu. Droga powrotna znów jest dla niego niesamowitym przeżyciem. Dwukrotnie uchodzi z życiem, ratując się z beznadziejnych, wydawałoby się, sytuacji. Pierwszy raz, gdy jako jedyny przeżywa bombardowanie stołówki w Modlinie. Gdyby na moment nie wstał i nie odszedł od stołu, przy którym spożywał posiłek, zginąłby jak pozostali. Drugi raz ocala życie w równie przypadkowy sposób. Konwój pojazdów, którym się porusza, zostaje zbombardowany przez lotnictwo niemieckie. Poza Raulem ponownie wszyscy giną. On wysiadł wcześniej z samochodu i za potrzebą oddalił się kilka metrów od pojazdu. Wtedy stwierdza, że tak darowanego życia nie można zmarnować.
Po powrocie do Łodzi Raul ponownie rozpoczyna swoją walkę z agresorem. Jak zwykle nie idzie utartym szlakiem, jego działania są niekonwencjonalne, ale jak się okaże – skuteczne.
Pewnego dnia dostaje się do nieczynnej siedziby PCK w Łodzi przy ulicy Piotrkowskiej. Sam mianuje się dyrektorem tej placówki. Zaczyna posługiwać się znalezionymi tam pieczątkami, wysyła oficjalne listy do Czerwonego Krzyża w Genewie. Przekazuje informacje o aresztowanych, zabitych i represjonowanych przez Niemców. Wystawia legitymacje PCK swoim koleżankom i kolegom. Wspólnie zaczynają działać. Działania te są aprobowane przez Genewę. Chorym i rannym dostarczają lekarstw, ukrywającym się – nowych dokumentów tożsamości. Krąg jego współpracowników powiększa się, są wśród nich także młodzi Niemcy, dzieci spolonizowanych niemieckich właścicieli łódzkich fabryk. Podkreśla, że może liczyć na ich wsparcie w wielu akcjach, a także na pomoc finansową.
Raul akcentuje, że łódzcy przemysłowcy pochodzenia niemieckiego nie podpisywali volkslisty. Byli polskimi patriotami, wielu z nich służyło w Wojski Polskim, byli i tacy, którzy zostali zamordowani w Katyniu.
W PCK udaje się Raulowi działać aż do końca 1940 roku. Później pracuje w fabryce Leonarda w Łodzi przy ulicy Łąkowej oraz poświęca się propagowaniu polskiej sztuki i kultury. Organizuje zakazane w tym czasie wystawy obrazów, koncerty polskiej muzyki. Najczęściej grywane są utwory Chopina. O działalności Raula wiedzą Niemcy. W 1943 roku Raul oraz jego matka, także działająca w konspiracji, zostają aresztowani przez Gestapo. Anna Lisa trafia do więzienia przy ulicy Gdańskiej. Jest wielokrotnie przesłuchiwana, przetrzymywana w celi zalanej wodą, torturowana. W trakcie przesłuchań nikogo nie wydaje. Zostaje przez Niemców zamordowana. Jej ciała nigdy nie udaje się odnaleźć, spoczywa najprawdopodobniej w jednej ze zbiorowych mogił. Po latach w Łodzi na Starym Cmentarzu, w części ewangelickiej, przyjaciel rodziny, Tomasz Ordyński, stawia symboliczny nagrobek Annie Lisie Małachowskiej.
Raul początkowo trafia do więzienia przy ulicy Sterlinga. Mimo tortur nie zdradza swoich kolegów. Niemcy organizują prowokację – kontrolowane przez nich spacery Raula po ulicy Piotrkowskiej. Później osadzają go w więzieniu na Radogoszczu, aż w końcu trafia do obozu koncentracyjnego w Austrii, w Gusen. Opowieści Raula z obozu są dramatyczne. Z jednej strony opowiada o posiłkach, które spożywali, siedząc na trupach współwięźniów. O wielkich mrozach, gdy więźniowie, ratując się przed zamarznięciem, przykrywali się ciałami zmarłych kolegów. Z drugiej strony opowieści są bardziej tragikomiczne. Gdy w maju 1945 roku amerykańscy żołnierze wyzwolili obóz, Raul z dwójką współwięźniów postanowili wyjść poza druty. Byli skrajnie wycieńczeni, głodni. O nocleg poprosili miejscowego księdza, ten zezwolił im przespać się w szopie z narzędziami. Trzeba było jeszcze zaspokoić głód. Od lat nie jedli mięsa, o którym marzyli. A tu taka niespodzianka, jeden z kolegów Raula przygotował na kolację wspaniałą pieczeń. Smakowała im, była wyborna. Ale po jej skonsumowaniu usłyszeli dochodzące z podwórka szlochy. Okazało się, że gospodyni księdza znalazła na podwórku głowę i skórę swojego psa.