Sukces nie jest przeznaczeniem... Jest podróżą
"Co ważniejsze dla sukcesu: talent czy pracowitość? A co ważniejsze w rowerze: przednie czy tylne koło?" - zapytał kiedyś George Bernard Shaw. Monice Dixon, twórczyni strony BeeCloser i BeeCloser Kids, specjalistce od public relations i marketingu, organizatorce konferencji biznesowych, filantropce oraz żonie i matce, z pewnością nie można odmówić ani talentu, ani pracowitości.
Nie można jej także odmówić dodatkowych, sprzyjających osiągnięciu sukcesu cech: dużej dozy empatii, optymizmu, wytrwałości i wiary w siebie. Osiągnięcie sukcesu było więc w jej przypadku jedynie kwestią czasu. Owszem, był to czas trudny, w którym znalazło się miejsce także na porażki. Jednak, jak doskonale wiemy, siła człowieka nie polega na tym, że nie upada, ale na tym, że potrafi się podnosić. Tak też było z Moniką - każda porażka, każdy problem w realizacji zamierzonych celów, dodawał jej tylko mobilizacji i siły do dalszych działań.
Monika Dixon nie spoczywa jednak na laurach. Docenia swoje mniejsze i większe osiągnięcia, a każde z nich skutkuje postawieniem sobie kolejnych celów do zrealizowania zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Monika jest ciągle w biegu, zdobywa kolejne sukcesy i wytrwale dąży do następnych. W końcu sukces nie jest przeznaczeniem… Jest podróżą.
Z Moniką Dixon rozmawia Paulina Kowalska.
Paulina Kowalska: Moniko, mieszkasz w USA od 10 lat. Pamiętasz jeszcze swoje pierwsze kroki na emigracji?
Monika Dixon: Pamiętam doskonale moment, w którym przyleciałam. Był to 2 stycznia 2002r.; znajomi mieli mnie odebrać o 7 wieczorem, ale czekałam na nich aż do 21:30. Nie zdawałam sobie sprawy, że będą aż tak spóźnieni i byłam pewna, że już po mnie nie przyjadą. Te dwie i pół godziny samotności na lotnisku były brutalne, byłam bardzo przestraszona i zastanawiałam się nad zabukowaniem powrotnego lotu do Polski.
Moja przygoda w Ameryce zaczęła się od pracy w charakterze opiekunki dla starszej Amerykanki. Wielu z nas przylatuje do Stanów Zjednoczonych z wielkimi nadziejami, ale zaczynamy tak naprawdę od zera, od prac, które pozwalają nam przetrwać i zapewnić przynajmniej podstawowe warunki do życia. Nie mogę narzekać na pracę u mojej podopiecznej, bo mimo iż była to ciężka praca, to zarówno rodzina starszej pani, jak i ona sama, przyjęli mnie mile, czułam się u nich bezpiecznie. Mimo wszystko brakowało mi mojej rodziny.
Nie chcę kreować dla Was wizji sielanki, czas zapoznania się z amerykańskim stylem życia nie jest łatwy, dostosowanie się zajmuje dużo czasu, zaufania i wytrwałości. Należy pamiętać, iż jest to początkowy etap, z czasem wszystko staje się łatwiejsze i bardziej przejrzyste.
Wydaje się, że Twoje życie zawodowe zaczęło nabierać tempa w 2009 roku, kiedy powstała strona BeeCloser - platforma służąca rozwijaniu kontaktów międzyludzkich, a także nawiązywaniu relacji biznesowych na rynku polsko-amerykańskim. Skąd wziął się pomysł na ten projekt? Jak wyglądały początki?
Pierwsze dwa lata mojego pobytu w USA spędziłam w Rockford, gdzie miałam kontakt tylko z Amerykanami. Brakowało mi polskiego jedzenia, polskiej rozmowy z przyjaciółmi i tak naprawdę robienia czegoś, co nie dotyczyło opieki nad starsza panią. Nie miałam dostępu do młodzieży, literatury i przygody. Po pewnym czasie kupiłam komputer – był to mój lek na samotność. Na Onet.pl mogłam czatować z rożnymi osobami, jednak nigdy nie widziałam ich zdjęcia lub profilu - 9 lat temu nie było portali społecznościowych. Dla mnie i tak ogromne znaczenie miał fakt, że mogłam z kimś porozmawiać.
Pobyt ze starszą panią pozwolił mi na finansową niezależność. Po dwóch latach przeprowadziłam się do Schaumburg, gdzie zaczęłam studiować Sztukę i Lingwistykę w Harper College. Studia w Ameryce przebiegają inaczej niż w polskich uczelniach. Twoje życie osobiste i towarzyskie nie rozwija się w szybkim tempie, ponieważ wszystkie klasy mają innych studentów i nie ma przerw, podczas których można kogoś bliżej poznać. Z tego powodu wciąż czułam dużą izolację i nie wiedziałam, jak ten stan zmienić. Wówczas właśnie przyszedł mi na myśl BeeCloser. Postanowiłam zrobić coś, co pozwoli mi na szybkie poznanie osób w moim otoczeniu, a także umożliwi innym osobom nawiązywanie relacji interpersonalnych i biznesowych. Chciałam także, aby portal stanowił źródło informacji dla Polonii o ciekawych wydarzeniach w mieście, w związku z czym poświęcałam sporo czasu na wyszukiwanie i wyselekcjonowanie informacji o eventach, które faktycznie warto odwiedzić, które są na odpowiednim poziomie, a nie tylko takich, o których wszyscy mówią, a które niekoniecznie służą poznawaniu ludzi.
Początkowo strona BeeCloser była nastawiona na polonijnych odbiorców. Jak wspominasz współpracę z polskimi biznesmenami?
Oj, nie było mi łatwo. Dla większości biznesmenów byłam młodą dziewczyną, która wzięła się znikąd na polonijnym rynku. Nikt o mnie wcześniej nie słyszał, nie miałam wyrobionej marki ani wiarygodności, a to jest w biznesie kluczowe. Nie uwierzylibyście ile listów prezentacyjnych napisałam, do ilu organizacji zadzwoniłam i na ilu przyjęciach byłam… A wszystko z minimalnym odzewem. Jedyną organizacją, która mnie wysłuchała i dała mi szansę, była Polish American Chamber Of Commerce oraz Pan Bogdan Pukszta, który bezinteresownie wspiera Izbę i pomaga jej członkom osiągnąć sukces. Pan Pukszta ma ogromną wiedzę na temat Polonii i przede wszystkim jest szczery w swojej opinii.
W pewnym momencie postanowiłaś zrealizować kolejny pomysł, związany z odgałęzieniem BeeCloser- BeeCloser Kids. Powiedz coś więcej o tym projekcie. Czy jego powstanie miało związek z tym, że sama stałaś się młodą matką poszukującą inspiracji na ciekawe spędzenie czasu z dziećmi?
Po dokonaniu rozpoznania na amerykańskim, jak również polskim rynku wydawało mi się, że moja publiczna persona nie obrazuje faktu, iż jestem mamą. Bycie dobrym rodzicem jest dla mnie najważniejsze. Zawsze szukałam nowych projektów dla Nadii i Enzo: nowego parku, placu zabaw czy przedstawienia dla dzieci. Szukanie takich informacji jest bardzo czasochłonne i tak naprawdę nigdy nie wiedziałam, jak dobre okaże się być moje odkrycie. BeeCloser Kids to platforma, która ma na celu zachęcenie rodziców do aktywnego uczestnictwa w poszerzaniu wiedzy na temat kultury, zajęć i zainteresowań naszych dzieci, a przede wszystkim dzielenie się informacjami i doświadczeniami, które pozwolą nam podjąć lepszą decyzję w przyszłości. Innym słowy, BeeCloser Kids ma odpowiadać na pytania: co, gdzie, jak i kiedy w życiu malucha, czyli stanowić swoistą ściągawkę dla rodziców.
W zeszłym roku BeeCloser wraz z JMP Global zapoczątkowało serię biznesowych konferencji, mających na celu między innymi przybliżenie słuchaczom tematyki rozwoju osobistego, dróg do osiągnięcia sukcesu czy technik motywacyjnych. Czy na Waszym koncie zapisały się już jakieś sukcesy?
Cztery razy w roku organizujemy w centrum Chicago spotkania biznesowe, które odwiedza w przybliżeniu 200-280 gości. Do tej pory zorganizowałyśmy: “Made In Chicago”, “Think Big Act Bigger”, “Team Work Makes The Dream Work” i “The Success Is A Journey”. Naszymi gośćmi byli między innymi: Sekretarz Stanu Illinois, Pan Jesse White, White House Director of Events for the Clinton Administration, Laura Schwartz, prezenter telewizji CBS2 Pan Ryan Baker oraz Pan Kevin Boehm, współzałożyciel BokaGroup.
Poza działalnością promocyjno- marketingową współpracujesz także z amerykańską stacją telewizyjną ABC7. Nie wszyscy wiedzą, że osobą, która stała za organizacją wywiadu z byłym prezydentem Polski, Lechem Wałęsą, który mieliśmy okazję obejrzeć w Dzień Pułaskiego w porannym programie „Windy City Live”, byłaś właśnie Ty. Jak wspominasz to doświadczenie?
Możliwość współpracy z Prezydentem Wałęsą była momentem, który będę zawsze pamiętać i dumnie wspominać. Emocje w dniu wywiadu sięgnęły zenitu, a tempo, które Prezydent narzucił było zaskakujące zarówno dla mnie, jak i dla całej stacji ABC7. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik i nie było nawet mowy o popełnieniu najmniejszego błędu. Pan Wałęsa dobrze rozumie zmiany społeczne i jest zwolennikiem rozwoju mediów społecznościowych.
Warto wspomnieć również o tym, że w codziennym biegu nie zapominasz o pomocy słabszym i chętnie udzielasz się, bądź sama organizujesz rozmaite akcje charytatywne. Które z tych akcji najbardziej zapisały się w Twojej pamięci?
Najbardziej emocjonalnym momentem dla mnie była gala „Bear Neccessities”. To był pierwszy wieczór, podczas którego program trwał prawie 2 godziny i żaden z gości nie śmiał się nawet poruszyć. „Bear Neccessities” to organizacja, która wspiera badania w zakresie leczenia nowotworów u dzieci. Założycielka organizacji, Kathleen Casey, straciła swojego syna Bear 19 lat temu i od tamtego czasu dzielnie walczy o to, aby pomóc chorym dzieciom i stworzyć dla nich niezapomniane momenty. Podczas gali płakałam wiele razy, bowiem choroby dotykają nawet najmniejsze dzieci i ogrom tragedii rozrywa nawet najtwardsze serca. Jako rodzice przekładamy przedstawioną wiedzę na naszą rodzinę i nie wyobrażam sobie nawet, przez co niektórzy z nas przechodzą. Kathleen poświęciła swoje życie dla „Bear Neccessities”; stworzyła organizację, która nie tylko pomaga dzieciom, ale także uczy rodziców, przyjaciół czy znajomych, jak pomóc osobom chorym i sobie samym w zrozumieniu walki o życie naszych bliskich.
Pozwolę sobie wrócić na chwilę do tematu biznesu - jakie wydarzenie sprawiło Ci największą radość, dało najwięcej satysfakcji?
I tutaj mam dla Was nowinkę! W kwietniu otwieram oficjalnie firmę „Monika Dixon Public Relations”. Zbudowałam silny zespół, z którego jestem bardzo dumna. Chciałabym Wam przedstawić Kamila Bartoszcze z KBE Studios, Arthura Swidzinskiego, Kristin Kojzarek, Nicole Townsend i Rubin Roche z Ross-Images.com. Już nie mogę się doczekać, aby zobaczyć nas w akcji! Naszym ważnym projektem będzie „Quo Vadis 2012”- konferencja w Chicago dla młodych polskich liderów (odsyłam na stronę www.quovadischicago2012.com).
Wiem, że lubisz bawić się modą, więc nie sposób również nie wspomnieć o wydarzeniu, które miało miejsce we wrześniu ubiegłego roku. Pismo „CS Magazine” uznało Cię za jedną z najlepiej ubranych kobiet biznesu w Chicago. Jak się poczułaś zostając tak wyróżniona? Czy pociągnęło to za sobą jakieś nowe możliwości bądź propozycje?
Zrozumienie mody i pojęcie stylu to coś, co się posiada lub nie. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, w jaki sposób nasz styl ubierania zwraca uwagę innych i kształtuje ich pogląd o nas i na to, co robimy. Wychodzę z założenia, że ubiór, tak jak maniery czy sposób w jaki się wysławiamy, obrazuje kim jesteśmy i w dużej mierze prezentuje nasze możliwości etyczne i biznesowe. W mojej branży zrozumienie mody jest ważne, ponieważ pozwala na oszacowanie jak bardzo aktualny jest nasz wizerunek prezentowany przez media, gdzie są teraz trendy oraz w jaki sposób można wykreować zapotrzebowanie na daną postać. Moim zadaniem jest zbudowanie najlepszego wizerunku dla Ciebie, Twojej firmy lub Twojego produktu i umieszczenie informacji o Tobie w prasie, telewizji i internecie, szczególnie na portalach społecznościowych.
Fakt wyróżnienia mnie jako jednej z pięciu najlepiej ubranych kobiet w Chicago był dla mnie zaskoczeniem, ponieważ 8 tygodni wcześniej przyszedł na świat nasz synek Enzo i moda była ostatnią myślą w mojej głowie. Nie ukrywam jednak, że owe zaproszenie sprawiło mi wiele radości i dało powód do dobrych zakupów.
Po artykule w „CS Magazine” otrzymałam wiele propozycji. Byłam sędzią na Italian Fashion Expo, pracowałam z Top Shop, Mark Shale, a niedawno wzięłam udział w pokazie mody, który wylansował „The Working Wardrobe”, magazyn wyróżniony przez Forbes. Zostałam także zaproszona do pokazu mody dla Bloomingdales podczas Exposure Event, w którym wystąpię jako modelka oraz będę rozpowszechniać wiedzę o „Bear Neccessities”.
Projekty, o których do tej pory rozmawiałyśmy, to tylko kropla w morzu Twoich zajęć. Jesteś niewątpliwie bardzo zajętą kobietą! Czy w 24-godzinnej dobie udaje Ci się znaleźć czas na relaks? Co najbardziej Cię odpręża?
Nie jest mi łatwo się zrelaksować. W tempie, w którym żyję, zawsze o czymś myślę, mam dużo obowiązków i staram się nie zawieść nikogo. Zabawa oraz przebywanie z dziećmi ma jednak magiczne działanie, potrafi bowiem odciągnąć moje myśli od pracy i skupić się na Enzo i Nadii. Lubię również czytać i spędzać czas z mężem.
Jaki stosunek do absorbującej Cię pracy ma Twoja rodzina - mąż, dzieci? Nie domagają się większej uwagi?
W domu trzymamy się ściśle harmonogramu. Nie ma telefonów czy pracy w weekend i absolutnie żadnych rozmów po godzinie 8 wieczorem. Nie zawsze nam ten plan wychodzi, ale staramy się go trzymać. Dopóki oboje rozmawiamy i jasno przekazujemy sobie informacje, wszystko jest pod kontrolą. Podczas weekendu spędzamy dużo czasu z dziećmi, robimy wszystko razem i układamy plany na kolejny tydzień. Nadia zawsze wie o moich projektach i często chodzi ze mną na spotkania, np. gdy planowałam otwarcie Allium w hotelu FourSeasons, Nadia była obecna i z uśmiechem przedstawiła wszystkim swoją opinię.
Odnosisz sukcesy zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnej. Czujesz się już kobietą spełnioną, czy brakuje Ci jeszcze czegoś do pełni szczęścia? Jakie są Twoje kolejne cele?
Na tym etapie mojego życia czuję się szczęśliwa. Po latach ciężkiej pracy nareszcie widzę rezultaty. Mam dwa zdrowe maluszki i męża, który wspiera moje działania i na koniec dnia wita mnie z uśmiechem. Mam znajomych, których uwielbiam i klientów, z którymi mogę się pośmiać i wykonać świetną prace.
Moim celem jest rozwój osobisty, jak i zawodowy. Ważne jest dla mnie zarówno pozostawanie kreatywną matką i żoną, jak i właścicielką biznesu.
Podczas lutowego seminarium „Success is a journey” organizowanego przez JMP Global, powiedziałaś: „Sukces nie jest celem… Jest podróżą”. Wydaje się, że Ty akurat jesteś bardzo doświadczoną podróżniczką. Jaka jest Twoja recepta na sukces?
Każdy z nas jest inny, każdy z nas znajduje się w innej sytuacji, ma inne korzenie i swoją historię. Jedyną rzeczą, która nas łączy, jest miłość do tego, co lubimy robić. Zacznij robić to, co kochasz, nawet jeśli możesz to tylko robić na pół etatu. Nie rezygnuj ze swojego marzenia. Czytaj dużo na temat, który Ciebie interesuje , otaczaj się osobami, które są mądrzejsze od Ciebie, tylko wtedy zauważysz różnicę, wniesiesz nowe perspektywy i pozostaniesz zmotywowany do dalszej aktywności.
Dziękuję za rozmowę.