Podziel się   

Ludzie Pokaż wszystkie »

Opublikowany: 2015-08-24 16:31:05 · Czytany 5840 razy · 0 komentarzy
Nowszy Starszy

Z estrady do ław sejmowych

Paweł Kukiz (Fot: Internet)

Cała Polska zastanawia się, kim jest człowiek, który ma szansę wywrócić polską politykę. Dokąd zmierza ruch, któremu przewodzi, co zrobi, kiedy dojdzie do władzy, jaki głosi program i jakie siły społeczne reprezentuje? Dziś wiadomo tylko tyle, że jest popularnym punkowcem, że tworzył i śpiewał mądre, czasem ironiczne piosenki oraz że od jakiegoś czasu postanowił stanąć na czele oburzonych. W jednym szeregu obok niego stoją uczestnicy Marszu Niepodległości, zbuntowani samorządowcy, studenci szukający pracy, licealiści zafascynowani żołnierzami wyklętymi, pracownicy służby zdrowia, górnicy. Dla wielu z nich konkretnymi punktami odniesienia są dobra praca i własne mieszkanie. Chcą odblokowania systemu dla młodych i wykształconych, szczególnie tych z mniejszych miejscowości. Łączy ich wspólne poczucie doznanego zawodu, zlekceważenia, okłamywania, pogardy w wykonaniu tych przy władzy. I on im lideruje.

Antykomunizm zaszczepiła mu mieszkająca w Łosiowie w Opolskiem rodzina. Przez kilkanaście lat mieszkał też w Paczkowie. Dziadek Pawła Kukiza był komendantem Policji Państwowej w Łopatynie na Kresach. W 1941 r. został rozstrzelany przez NKWD w lwowskim więzieniu na Brygidkach. Babcia z dwójką dzieci trafiła na Ziemie Odzyskane przez Kazachstan. Ojciec jego, Tadeusz, był lekarzem (niedawno zmarł) i kresowiakiem. Matka była śpiewaczką operową, to po niej odziedziczył talent.

W domu Pawła zawsze panował duch patriotyzmu. Było w nim dużo obrazów, w tym portret Józefa Piłsudskiego, mnóstwo książek. Słowa dziś niemodne, jak Bóg, honor, Ojczyzna, były tam stale obecne. Tradycji był oddany bez reszty. Kiedy sekretarz PZPR tłumaczył na lekcjach wychowania obywatelskiego, że mord w Katyniu był dziełem Niemców, zaprzeczał, przez co rodzice byli wzywani do szkoły. Potem studiował prawo i mając jeszcze jeden talent oddał się estradzie.

Ciągnęło go jednak do polityki. Pierwszą polityczną inicjatywą Kukiza była założona przez niego w 2013 roku w Gdańsku Platforma Oburzonych, składająca się z około 100 różnych organizacji, stowarzyszeń i związków zawodowych. Już wtedy zaczął przebąkiwać o kandydowaniu na prezydenta. Interesowały go struktury „Solidarności”. Testem prezydenckich ambicji Kukiza stały się jesienne wybory samorządowe w 2014 roku do sejmiku dolnośląskiego z listy Bezpartyjnych Samorządowców, zakończone dla niego sukcesem.

Jego obsesją stały się jednomandatowe okręgi wyborcze, tzw. JOW-y. Wielokrotnie mówił, że nie są one celem samym w sobie, ale środkiem, dzięki któremu obywatele mają odzyskać kontrolę nad państwem. Będą sami wskazywać, sami wybierać i sami rozliczać posłów. Marzyło mu się, żeby Polacy byli lepsi: odpowiedzialni, dbali o interes społeczny, byli aktywni, nie dawali się oszukiwać i żeby potrafili rozliczać tych, którzy nie dotrzymują obietnic.

Z początkiem 2015 roku zdecydował się na start w wyborach prezydenckich. Byli tacy, głównie z Platformy Obywatelskiej, którzy mówili, iż zaskoczeniem będzie, jeśli zdobędzie 1 procent poparcia. On sam liczył na 15-17 proc., a zdobył powyżej 20 proc., co uznał za ogromny sukces ruchu obywatelskiego. „Gdybym nie miał tej wiary, że ta nowa jakość zaistnieje w sposób zauważalny, to bym nie podchodził do startu w tych wyborach. Nie mieliśmy pieniędzy, struktur, a jednak się udało” – cieszył się po ogłoszeniu wyników wyborów. Zapytany, czy czuje się wodzem, odparł: „Nie jestem żadnym wodzem. Dla mnie sztandar jest święty, jest nim zmiana konstytucji. Świadomość, że są za mną 3 miliony ludzi mobilizuje mnie jeszcze mocniej”. Bez większego zaplecza zdobył w tym pospolitym ruszeniu jedną piątą głosów. Wielkie osiągnięcie.

Aż 85 proc. wyborców Kukiza ma średnie lub wyższe wykształcenie, czyli jest to najlepiej wykształcony elektorat spośród popierających wszystkich kandydatów. 46 proc. to przedsiębiorcy, menedżerowie, dyrektorzy lub urzędnicy i zatrudnieni w sektorze usług. Wielu z nich bywało często na Zachodzie, więc wiedzą, jak może i u nas być. W Polsce czują się zablokowani. Doraźnie ratują się emigracją za pracą, ale oni chcą żyć tu, w kraju, i są bardzo zdeterminowani, żeby coś w nim zmienić. Uważają, że dotychczasowi politycy są już starzy, żyją w matriksie i ich nie rozumieją.

Kukiz miewa zdecydowane poglądy, także w niektórych kwestiach polityki zagranicznej. W czasie rewolucji na Majdanie wsparł Ukraińców, chciał nawet tam wystąpić, lecz koncert udaremniła akcja Berkutu. Zapytany niedawno, czy wciąż chciałby tam wystąpić, odpowiedział: „Z okazji urodzin Bandery, mordercy Polaków, organizowane są we Lwowie i Kijowie parady i władzom Ukrainy jest to obojętne, no to przykro mi, ale nie. Tam pół mojej rodziny zostało wyrżnięte”. Również o pomyśle, żeby Polska przyjęła uchodźców z Afryki, wypowiada się sceptycznie: „Sprowadzenie do Polski tych nieszczęśliwych ludzi, Arabów i innych, byłoby skandalem. Być może takie kraje, jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania, chcą pozbyć się problemu uchodźców z krajów islamskich, cedując różne takie skutki na Polskę”. Za skutki sprowadzenia do kraju uchodźców Kukiz uważa m.in. masową emigrację Polaków. Szczęścia za granicą szuka już teraz 3 mln rodaków, co dla niego nie jest wolnym wyborem życiowym, lecz dowodem na dokonywaną przez rząd PO-PSL „eksterminację narodu polskiego”.

Wszyscy Polacy już wiedzą, że na porażkę Bronisława Komorowskiego miał również wpływ Kukiz. W II turze wyborów nie poparł co prawda Andrzeja Dudy, lecz nieoficjalnie mu przekazał, że bierze na siebie ataki na prezydenta. Po wyborach osiągnął najwyższe miejsce w rankingu zaufania do polityków przygotowanego przez CBOS i wskazywano, że jego nieistniejąca jeszcze partia ma szanse jesienią wygrać wybory parlamentarne. On sam, gdy go zapytano, czy chciałby zostać premierem, nie zaprzeczył.

W trzeciej dekadzie czerwca br. odbył się w Lubinie zjazd jego ruchu. Zjawiło się ponad 2 tysiące jego „woJOWników”. Liczyli, że przedstawi program – nie przedstawił. Powiedział, iż „programy wyborcze to kłamstwo i oszustwo”, zamiast programu przedstawi więc „strategię”, tylko nie wiadomo kiedy. Jego główny cel to w tej chwili zmiana ordynacji na system JOW-ów, a jeszcze wcześniej – przekroczenie pięćdziesięcioprocentowego progu frekwencji w referendum 6 września. Zachęca więc do głosowania: tak – dla JOWów, nie – dla finansowania partii z budżetu i tak – dla rozstrzygania wątpliwości podatkowych na korzyść podatnika.

PiS uważa, że hasło JOW-ów jest równie odległe, jak Jowisz: „Polska dzisiaj nie potrzebuje JOW-ów, ponieważ nie potrzebuje marnowania głosów Polaków. A JOW-y to miliony głosów, które pójdą w komin”. Kukiz zaś mówi tak: „Jestem zwolennikiem rozwalenia tego, co jest – komunistyczne czy solidarnościowe, nie ma znaczenia. Moje JOW-y służą rozwaleniu tego towarzystwa wzajemnej adoracji, które żyje na koszt narodu, przy okazji fatalnie zarządzając państwem. Nie chcę nikogo mordować, nie chcę zemsty za Okrągły Stół. Sam wówczas byłem przekonany, że odzyskaliśmy wolność. Ale już dawno przyszedł czas, by zmienić system. Chcę normalnych relacji między obywatelami a państwem, chcę podmiotowości obywateli, chcę skończyć z dyktaturą partii politycznych, która trwa od 26 lat. Mam też swój wyrobiony stosunek do mediów: nienawidzę ich w obecnym kształcie. 80 proc. jest w rękach niemieckich. Czy to normalne? One mają ogromny wpływ na opinię publiczną. Mogą kogoś bezwartościowego wyciągnąć na szczyty, a z wartościowej osoby zrobić frustrata, który rzuci się przez okno. Jest to groźne, szkodliwe dla Polski. Ja zaproponuję zakaz koncentracji powyżej np. 20 proc. mediów w jednym ręku. Albo… nauczymy się języka niemieckiego”.

JOW-ów w całym kraju ma być 460. Z każdego wybrany będzie jeden poseł wskazany przez ludzi, a nie przez partie polityczne. „Jeżeli nie zmienimy ordynacji wyborczej, to w życiu nie wyzwolimy się od tych grabieżców, korporacji, gangsterów i innych” – przekonuje Kukiz. Zapleczem, które wyłoni kandydatów na listy wyborcze, będą komitety referendalne, które powstają już jak grzyby po deszczu. Lider zapowiedział też, że na listy wyborcze zaprosi „autentycznych kandydatów antysystemowych”. A co do okresu urlopowego, to się go nie boi. Chce agitować, grając koncerty, bo „Polacy tłumnie wypoczywają nad morzem”.

Tymczasem daje się zauważyć, że pasmo sukcesów tego samorodka politycznego powoli się kończy. Powodem są jakieś panujące w jego najbliższym dolnośląskim otoczeniu niesnaski. Część zwolenników popadła w zakłopotanie, ponieważ liczyli, że w wyniku wyborów do Sejmu zasiądą tam w ławach, dla drugiej części, opowiadającej się za jednomandatowymi okręgami wyborczymi, priorytetem nie są wybory, tylko wrześniowe referendum w tej sprawie. Już 35 tysięcy osób zarejestrowało się w ruchu JOW-ów. W wyborach prezydenckich startował tylko szef, teraz w jego imieniu pojawi się kilkuset kandydatów.

Kukiz jest zdeterminowany w swoim pragnieniu zmian i w tym, co mówi i co robi, jest uczciwy. Problem w tym, że w jego kompanii są osoby o niespójnych poglądach, a on nie ma na tyle politycznego doświadczenia, żeby wyczuć, kto jest naprawdę za, kto tylko udaje, a kto już może myśli, że jak tylko wódz wprowadzi go do Sejmu, to od razu da nóżkę do innego klubu poselskiego, co w polityce wcale rzadkością nie jest.

On osobiście o swoją przyszłość martwić się nie musi. Nawet jeżeli to jego „dziecko” – JOW-y – bez jego winy nie przejdzie (choć trudno w to uwierzyć), to na estradzie będzie królował jeszcze wiele, wiele lat. Ma ich co prawda 52, lecz wciąż czuje się jak 25-latek.

 

Źródło: Informator Warszawski

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Ludzie

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Historia · Polityka · Polonia na świecie · Polska

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...