Polacy na niemieckich uczelniach: tu jest ciekawiej
Również w Niemczech rozpoczął się niedawno nowy rok akademicki. A wraz z nim na uczelnie przywitało wielu Polaków. Polscy studenci od lat są obecni w aulach wszystkich berlińskich i brandenburskich uczelni.
W Berlinie i otaczającej go Brandenburgii studiuje prawie 2,5 tysiąca Polaków. Na większości uczelni stanowią drugą, po Turkach (bez niemieckiego paszportu) mniejszość. Jednak, kiedy niemieckich studentów spytać o ich polskich kolegów, zazwyczaj zapada cisza. - Nie... Chyba u nas żadnego nie ma - odpowiada z konsternacją Hennes z filozofii na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie. Jego koleżanka z medycyny Ulrike zastanawia się. - Chyba Urszula - czy to polskie imię? Aha, i chyba jeszcze Anna i Sergiusz - odpowiada.
Polacy nie rzucają się w oczy
Polacy szybko uczą się języka, dostosowują do niemieckich zwyczajów. Dlatego nie rzucają się w oczy, mimo, że z roku na rok ich liczba rośnie. Od 1995 roku dziesięciokrotnie. Co ciekawe, aż 74 proc. z nich stanowią dziewczęta. Wiele z nich przyjechało do Niemiec, jako opiekunki do dzieci, poduczyły się języka i zdecydowały zostać.
Polacy stanowią 5 procent zagranicznych studentów w Niemczech, za Chińczykami, Rosjanami, Amerykanami, a nawet Hiszpanami. Ale już w Brandenburgii to Polacy zajmują pierwsze miejsce w statystykach: co czwarty zagraniczny student jest Polakiem.
Prym wiedzie tu Europejski Uniwersytet Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, gdzie studiuje około 700 Polaków. Na berlińskich uczelniach Polacy nie są największą grupą cudzoziemców, ale nadal znajdują się w czołówce: w liczbie półtora tysiąca depczą po piętach Turkom (bez niemieckiego paszportu) i Chińczykom.
Studia w Niemczech to przygoda
Dla większości decydujących się na studia w Niemczech motywacją jest wyzwanie, przygoda, poznanie obcej kultury, i to, jak dodają, bliskość domu. Frankfurt leży na samej granicy, do Berlina od granicy jest tylko ok. 80 kilometrów. Do zachodniej Polski dostać się można w ciągu paru godzin. Studenci ze Szczecina czy Gorzowa, przynajmniej na początku studiów, weekendy spędzają w domu. Tęsknią za rodziną i przyjaciółmi, ale też w ten sposób oszczędzają.
- Do domu jeździłam co tydzień, dwa i wracałam z bagażnikiem pełnym jedzenia, czy proszków do prania od mamy - opowiada Emilia ze Szczecina, studentka socjologii na Freie Universitaet. - Mimo kosztów benzyny opłacało się - dodaje. Większość polskich studentów pracuje dorywczo: jako opiekunki do dzieci, w restauracjach, call center czy na targach. Przeciętnie zarabiają od 5 do 9 euro za godzinę. Nieliczni dostają stanowiska asystentów naukowych na uczelniach, gdzie praca jest dobrze płatna, a przy tym związana bezpośrednio z kierunkiem studiów.
Najważniejszym powodem podejmowania studiów w Niemczech jest zwiększenie szans na zdobycie dobrej pracy. Dyplom niemieckiej uczelni to potwierdzenie kompetencji językowych i oraz standardów pracy tu obowiązujących. Młodzi liczą na stanowisko w Niemczech, albo jednej z licznych niemieckich firm w Polsce. Są coraz ambitniejsi.
Do przeszłości należy obraz Polaka studiującego 31 semestrów po to, aby uzyskać częściowe pozwolenia na pracę. Teraz dyplom zdobywają szybko, a najlepiej, jeśli jest on podwójny, polsko-niemiecki. Tak jak na powołanej w 1991 r. Viadrinie, w przygranicznym Frankfurcie nad Odrą. Uczelnia ta oblegana jest bardziej niż prestiżowe uniwersytety w Berlinie. Zainteresowanie budzi zwłaszcza wydział prawa, którego absolwenci mogą otrzymać jednocześnie dyplom niemiecki i polski.
Nie zrywają kontaktów z Polską
Polacy integrują się, ale jednocześnie nie zrywają kontaktów z krajem. Stanowią silną grupę i starają się to wykorzystać. Chcą zmienić wizerunek Polski i pomagać sobie nawzajem. Przed paroma laty założyli organizację "Polmost". To miejsce spotkań młodych Polaków z niespożytą energią i ambitnymi pomysłami - festiwal polskich filmów, kurs polskiego dla Niemców, giełdy praktyk, wspólne imprezy. Propagują Polskę, wspólnie pokonują tęsknotę i dzielą się doświadczeniami z nowymi "berlińczykami". Ania z Bendzina, która w Berlinie kończy socjologię, zawsze znajduje czas na spotkania z nowymi studentami, aby, jak mówi, "oszczędzić innym moich pierwszych przeżyć".
Ich doświadczenia były różne, lepsze lub gorsze. Ale nie żałują decyzji o przyjeździe. Przyniosło im to znajomość języka i kraju, ale również samodzielność i wiarę w siebie.
Swoją przyszłość niekoniecznie wiążą z Berlinem. Większość uzależnia decyzję od ofert pracy. Polska, Niemcy czy USA – pojadą tam, gdzie będą mogli robić coś interesującego, choć nie ukrywają, że liczy się też strona finansowa.
Niektórzy z nich wrośli jednak w to miasto. I decyduję się z nim związać swoją przyszłość. Tak jak Mikołaj, który w Berlinie studiował public relations. Do Polski jeździ tam regularnie, współpracuje z polskimi firmami. Mieszkać chce jednak w Berlinie. Dlaczego? - Berlin jest dynamicznym miastem. I ta jego międzynarodowa atmosfera... To stwarza nowe wyzwania. Przebywanie tu, na co dzień to niesamowite wrażenie. Czegoś takiego nie przeżyję w Polsce - wyjaśnia.
Polacy wola Humboldta
W Berlinie na 14 uczelniach wyższych studiuje 147 tys. osób. Trochę ponad 15 proc. z nich to cudzoziemcy. Oprócz Polaków są to m.in. Turcy, Chińczycy, Rosjanie. Najbardziej popularnymi wśród Polaków uczelniami są Uniwersytet Humboldta we wschodniej części Berlina, Freie Universitaet w zachodniej, Uniwersytet Techniczny. Pozostali studiują na Uniwersytecie Sztuk Pięknych lub jednej z siedmiu wyższych szkół zawodowych. W Brandenburgii Polacy studiują najczęściej na Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, Uniwersytecie Poczdamskim, Szkole Filmowej w Poczdamie. W całych Niemczech studiuje ok. 10 tys. Polaków.
Z Berlina dla polonia.wp.pl
Agnieszka Hreczuk
Źródło: polonia.wp.pl