Ona to potrafi
"Szczypatielnyj" – brzmi tajemniczo, czy wiecie, co to znaczy? Jak wytłumaczyć to po polsku?...
To rosyjskie słowo, a my już za parę dni będziemy w Chakasji. Zabieram je ze sobą i tam poszukam wyjaśnienia. Odwiedzimy Abakan, miasto w Federacji Rosyjskiej, w którym czeka na nas Polska. (Mówią, że Polska jest tam, gdzie Polacy.) Chakasja – tak daleko i jednocześnie tak blisko… Spotkamy się z Polakami mieszkającymi na Syberii. W tym roku obchodzą 20-lecie ruchu polonijnego. My, dwie kobiety, jedna z Mazur, a druga z Warmii, szykujemy się do ekspedycji.
Zanim jednak wyruszymy, pragnę przedstawić Wam naszą drogą Julię Skidan, Polkę z Krasnojarska, która mieszka jeszcze dalej, niż leży Abakan. Przegadałam z nią wiele godzin i zaprzyjaźniłyśmy się na Światowym Forum Mediów Polonijnych. Szczypatielnyj krajobraz duszy… właśnie wracam myślą do tego niezwykłego przedsięwzięcia, jakim jest Światowe Forum Mediów Polonijnych, i do wspaniałej pracy ekipy z Tarnowa. Podziwiam niezmiernie od lat zespół prezesa ŚFMP, Stanisława Lisa, i wielu równie niezwykłych ludzi tam poznanych. Są to Polacy rozsiani po całym świecie.
Marzenia pragnie zrealizować każdy z nas. Posłuchajcie o jednym, które udało się spełnić. Julia jest osobą, która to potrafi:
–Jesteśmy Polonijnym Zespołem „Korale” z Krasnojarska na Syberii. To bardzo daleko i bliżej nam do Mongolii czy Japonii, niż do Europy. Jesteśmy Sybirakami, ale nosimy w sercu cząstkę Polski. Tańczymy polskie tańce ludowe, śpiewamy po polsku. Przez całą zimę marzyliśmy o przyjeździe na Mazury i wreszcie nasz zespół otrzymał zaproszenie na piękny Festiwal Kultury Kresowej w Mrągowie.
Kilka lat temu oglądaliśmy na TVP POLONIA Koncert Galowy z Mrągowa, ale wtedy nawet nie przypuszczaliśmy, że kiedyś weźmiemy udział w takiej imprezie. Teraz, po koncercie, wszyscy jesteśmy zadowoleni z występu, a przede wszystkim z tego, ze Zespół „Korale” został w Polsce, w Mrągowie zauważony!
Miasto od razu przyjęło nas, powitało i przytuliło łaskawym słoneczkiem, ciepłym wiatrem od jeziora. Ciche, wypoczynkowe Mrągowo musieliśmy obejść już pierwszego wieczoru. Ptactwo nad wodą, szelest trawy... spacerowaliśmy do późna, chłonąc odmienność krajobrazu i, już prawie padając ze zmęczenia, cieszyliśmy się urokliwym zachodem słońca i kąpielą w krystaliczne czystym jeziorze.
Następny dzień był zupełnie inny. Otwarcie Festiwalu i nasz godzinny występ przed publicznością były dla nas przeżyciem. Te gorące oklaski i ciepłe słowa, które powiedzieli nam po koncercie widzowie i organizatorzy, zostaną z nami na zawsze. Po części tańców polskich bardzo życzliwie został przyjęty program reprezentujący Syberyjską Kulturę. To były regionalne tańce chakaskie i Ewenków – północnych narodowości z Okręgu Krasnojarskiego, tańce i pieśni Kozaków oraz popularna Kalinka – znany taniec rosyjski.
Drugi dzień festiwalowy zaczął się od deszczu. Mimo to publiczność – nasi mili mrągowianie – przyszła na nasz występ przygotowana. Wszyscy siedzieli w deszczu, odpowiednio ubrani, pod dachem kolorowych parasoli. Skakaliśmy, pokonywaliśmy kałuże, żeby przebrać się do kolejnego układu, ale byliśmy szczęśliwi! Niespodzianka czekała na nas w ostatnim dniu Festiwalu, kiedy, oprócz Certyfikatu Uczestnictwa, otrzymaliśmy Nagrodę – wspaniały aparat fotograficzny! Wielkie dzięki organizatorom Festiwalu za uwagę nam poświęconą i za zaproszenie do pięknego Mrągowa!
Jesteśmy Sybirakami, ale w naszych żyłach płynie polska krew. Co trzeci obywatel milionowego Krasnojarska nie jest Rosjaninem z pochodzenia. Zespół „Korale” to wnuki i prawnuki polskich zesłańców, a z przekazów wiadomo, że jednym z założycieli miasta był Polak.
W tym roku przypada dwudziestolecie odrodzenia się naszej syberyjsko-polskiej wspólnoty, więc tym bardziej jest nam przyjemnie, że mogliśmy wziąć udział w takim Festiwalu. Nie zapomnimy o Mrągowie 2013, będziemy tęsknić, i mam nadzieję – wrócimy!
Julia Skidan, Kierowniczka Polonijnego zespołu „Korale”.
–Czyż to nie piękna puenta na dzisiejszy deszczowy dzień? – bo u nas leje jak z cebra, Mazury mokre od deszczu, szczypatielnyj krajobraz… dla nich tam, a my tu szukamy słonecznych parasoli… marzę o tym, że jeden z nich znajdę w Chakasji… jak tam jest? Ale o tym już za parę dni.