Wywiad z prezesem Związku Podhalan w Ameryce
Stanisław Zagata - Prezes Związku Podhalan, od roku 1974 działa społecznie na rzecz góralszczyzny. Tegoroczny marszałek chicagowskiej Parady Konstytucji 3 Maja od 14 lat zasiada w ścisłym zarządzie Związku Podhalan. Wierzy, że człowiek naturalnie, w średnim wieku, zaczyna czuć potrzebę działania na rzecz swojej społeczności. W 2009 uhonorowany Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Ze Stanislawem Zagatą rozmawia Olga Krzycka
Od 7 do 15 sierpnia odbywał się Drugi Światowy Zjazd Górali Polskich, w którym Pan uczestniczył. Z jakimi wrażeniami wrócił Pan do Chicago?
Reprezentowałem Związek Podhalan ze Stanów Zjednoczonych. W Polsce zawsze wrażenia są ogromne, bo kraj się rozwija i pięknieje. Zjazd był bardzo udany, a jego punktem kulminacyjnym było przedstawienie Przesłania do Górali. Ten wyjazd do Polski zaliczam do najbardziej udanych, jeśli chodzi o pracę dla dobra społeczności góralskiej.
Co zawiera wspomniane przesłanie?
Są w nim zawarte zalecenia na następne 10 lat, do których powinni się stosować górale w trosce o dobro Ojczyzny i Ojcowizny. Są tam wskazówki, co powinniśmy robić, kontynuować, by utrzymać naszą tożsamość, obyczaje podhalańskie. Przesłanie powstało przy współudziale Związku Podhalan w Polsce i Związku Podhalan w USA.
Jakie zdarzenie zapoczątkowało zjazd?
Zjazd rozpoczął się mszą św. w Niedźwiedziu, koło Poręby Wielkiej, z drugiej strony Gorców. Tam urodził się, mieszkał i tworzył Władysław Orkan, piewca i mentor góralszczyzny. W latach 30 Polski Związek Podhalan w Stanach Zjednoczonych ufundował Orkanowi pomnik, który do 2003 roku stał w Nowym Targu. Wtedy zadecydowano, że oryginalny, wykuty w kamieniu, przeniesiony będzie do stron rodzinnych Orkana - do Niedźwiedzia. Po mszy świętej pod wspomnianym pomnikiem złożyliśmy kwiaty. Pojechaliśmy też do Konina, do domu Orkanowskiego, na luźne spotkanie. Tam obejrzeliśmy film o twórczości artysty.
Co można uznać za sukces zjazdu?
Po pierwsze samo spotkanie, nawiązanie relacji przybyłych gości - górali z całego świata. Bardzo ważne były spotkania „na holach”. Miejscami spotkań były Rusinowa Polana, Hala Gąsienicowa, Turbacz, Hala Krupowa pod Babią Górą, Rajcza na Żywiecczyźnie i Pieniny. Tam odbyły się tego samego dnia msze święte. Cały Zjazd odbywał się pod hasłem: „W jedności siła”.
Proszę opowiedzieć o uroczystościach w Ludźmierzu.
Dzień przed uroczystościami ozdobiono figurę Matki Boskiej koralami góralskimi, a 15 sierpnia odbył się coroczny odpust w Sanktuarium Matki Boskiej Ludźmierskiej. Tam z prezesem Związku Podhalan w Polsce, po mszy, odczytaliśmy po jednym akapicie przesłania. Burza nie pozwoliła nam odczytać całego. Resztę akapitów oraz referaty przygotowane przez członków naukowej rady Związku Podhalan, odczytano w Domu Podhalan w Ludźmierzu.
Jakie wydarzenia artystyczne towarzyszyły zjazdowi?
W Ludźmierzu wystawiono sztukę, operę góralską „Naski świat”, przygotowaną przez zespół Regle z Poronina. Była to wspaniała rzecz i mam nadzieję, że uda nam się zaprosić zespół i pokazać to widowisko w Chicago. Odbyła się też w Kościelisku sztuka „Wieczernica”, w 100-letnią rocznicę śmierci największego ratownika, poświęcona jego życiu i śmierci na posterunku.( tajemniczo to brzmi, kto to był ten „Największy Ratownik”?
Jak dużo ludzi mogło uczestniczyć w całym zjeździe?
Ciężko to określić ze względu na rozproszenie imprez i obrad. W jednym tylko miejscu, na mszy w Ludźmierzu, było około 5 tys. wiernych. Warto wymienić, że oprócz delegacji z Chicago przyjechali górale z Florydy. Od nas, oprócz mnie, pojawił się dr Orawiec, pani Maria Rapacz, Królowa i Zbójnik Podhalan z Chicago. Zawitał także ksiądz Wł. Zarębczan z Watykanu, zresztą wasz autor z Magazynu Polonia. Prowadził mszę na Rusinowej Polanie.
A jak faktycznie udało się góralom wpłynąć w tamtym czasie na przywrócenie przelotów linii lotniczej Lot z Chicago do Krakowa?
W czasie zjazdu dowiedzieliśmy się o decyzji odwołania lotów do Krakowa. Dlatego wraz z prezesem Podhalan z Polski zwołaliśmy konferencję prasową na ten temat. Wysłaliśmy też pismo do ministra skarbu w Polsce, pana Aleksandra Grada, z prośbą o przywrócenie tej linii. I zadziałało! Na początek lot z Chicago do Krakowa, bardzo ważny dla górali, będzie się odbywał raz w tygodniu.
Jaka atmosfera towarzyszy zjazdowi takich oddanych społeczników z całego świata?
Bardzo ważne podczas zjazdów jest pogłębienie więzi, spotkanie z ludźmi, cieszenie się sobą. Nic nas przecież nie dzieli, a wszystko łączy…
Co to znaczy?
Zawsze praca społeczna dowartościowuje ludzi, bo ma wpływ na przyszłe pokolenia. Aspekt społeczny pomaga w wykonywaniu jej. To ma swój sens, bo jak znam życie, zawsze finanse dzielą ludzi. To, co łączy wszystkie związki i działaczy, to budowanie więzi, wspólnoty, tożsamości, wspomnień i przyjaźni. Szczególnie my, emigranci, nosimy swój kawałek wspomnień w sercu i chcemy się nimi dzielić ze sobą. Wracamy do Polski z przyjemnością i z przyjemnością wymieniamy spostrzeżenia.
Dziękuję bardzo za rozmowę.