Podziel się   

Polska Pokaż wszystkie »

Opublikowany: 2013-11-11 12:26:15 · Czytany 7227 razy · 0 komentarzy
Nowszy Starszy

Prawda czy kłamstwo?

Lech Wałęsa (Fot: Internet)

Książka ta rzeczywiście demaskuje. Jest ostrym i odkrywczym pamfletem, będącym odpowiedzią na – co z naciskiem podkreśla Cenckiewicz – zalew kłamstwa o byłym przywódcy „Solidarności”. Odsłania ona nowe i skrywane dotąd fakty. Rozprawia się z dotychczasowym mitem Wałęsy, wskazując na jego esbeckie źródła.

Staraniem wydawnictwa Zysk i Spółka, wreszcie ukazała się długo oczekiwana książka o Lechu Wałęsie pt. „Wałęsa. Człowiek z teczki” pióra Sławomira Cenckiewicza.  Tak demaskatorskiej pozycji o byłym przywódcy „Solidarności” jeszcze nie było. W dodatku ukazała się na witrynach księgarskich w momencie, kiedy od paru tygodni w polskich kinach rozpowszechniany jest już film o Wałęsie w reżyserii Andrzeja Wajdy, zgłoszony nawet do nagrody Oscara. Trwa zatem przy tej okazji dość zażarty pojedynek: film : książka, która w tym wypadku jest kontrapunktem dla filmu. Wyprodukowanie filmu, wiadomo, kosztuje miliony złotych, książki natomiast kilkadziesiąt tysięcy, więc choćby z tego tylko względu walka jest nierówna, ale w tym wypadku nie chodzi o uzyskane korzyści materialne czy splendor artystyczny, a zawartą w obu dziełach prawdę. Że już zgłoszono publicznie zastrzeżenia do zawartości filmu, wiadomo. Czy teraz bohater książki – bo tylko on to powinien zrobić – zgłosi swoje? – zobaczymy.

Książka ta rzeczywiście demaskuje. Jest ostrym i odkrywczym pamfletem, będącym odpowiedzią na – co z naciskiem podkreśla Cenckiewicz – zalew kłamstwa o byłym przywódcy „Solidarności”. Odsłania ona nowe i skrywane dotąd fakty. Rozprawia się z dotychczasowym mitem Wałęsy, wskazując na jego esbeckie źródła.

W książce przedstawione są ofiary agenturalnej działalności L. Wałęsy, które żyją i występują jako świadkowie. Z ich ust oraz odkrytych przez IPN materiałów możemy dowiedzieć się, jak wyglądała jego rola w ich inwigilacji i rozpracowywaniu. Są to byli stoczniowcy: Józef Szyller, Henryk Lenarciak i Jan Jasiński, którzy stanowczo zaświadczają o autentyczności materiałów, jakie otrzymali na siebie z IPN-u.  Kiedy się to wszystko czyta, to dosłownie człowiekowi włos się na głowie jeży. Na przykład pseudonim „Bolek” w grudniu 1970 roku miał zeznać na Szyllera, że ten miał powiedzieć: „On ma już tak dość PRL-u, że chce uciec do NRF-u” – w związku z czym człowiek ten stracił w stoczni pracę i długo jeszcze nie mógł jej znaleźć. Mowa jest też o tym, że donosiciel, „Bolek”, pobierał za te swoje donosy od bezpieki pieniądze i to – jak na tamte czasy – naprawdę spore, tłumacząc się kolegom, że… wygrywał w lotka. Na prawdziwą ironię zasługuje fakt, iż niedawno temu Wałęsa na swój jubileusz 70. urodzin zaprosił także byłego funkcjonariusza SB, kpt. Edwarda Graczyka, który go w tamtych czasach zwerbował, jak też publicznie chlubił się z życzeń, jakie z tej okazji otrzymał od gen. Jaruzelskiego.

Sławomir Cenckiewicz pokazuje Lecha Wałęsę od lat 70. do teraz, jego aktywność i pewien sposób myślenia. Uzasadnia tezę, że źródła legendy Wałęsy tkwią w werbunkowej teczce. Gdyby nie to, nigdy by nie był osobą, którą wszyscy znamy. Cenckiewicz opisuje wstrząsające historie, jak ta, gdy L. Wałęsa boi się, że komuniści wyciągną mu jego agenturalną przeszłość. Nie jest w stanie sobie z tą przeszłością poradzić, trawią go wyrzuty sumienia i w konsekwencji wybiera sojusz z komunistami. Jest człowiekiem głęboko  niesuwerennym i ostatecznie, już jako prezydent, staje się głównym konserwatorem postkomunizmu w Polsce. Cenckiewicz odkrywa na przykład, że „Wałęsa odwiedza Jaruzelskiego w szpitalu”, to znów, że „jedzie do Basi Jaruzelskiej do domu na nalewkę”, wreszcie, że ten oświadcza, iż „sądzeniem Jaruzelskiego nie powinny się zajmować ani IPN, ani państwo polskie, tylko Pan Bóg”.

Cenckiewicz, w wypełnionym po brzegi klubie studenckim Hybrydy, na spotkaniu z okazji promocji tej książki, zapytany: „Co pana, jako biografa, intrygowało przy pisaniu tej książki szczególnie?”, odpowiedział: „To, że Lech Wałęsa nie starał się odzyskać tej postawy suwerenności nawet w momencie, gdy dostał Nobla. Dzięki tej nagrodzie uzyskał status, o jakim żaden Polak mieszkający w PRL-u nie mógł marzyć – uzyskał status nietykalności. I jaka była jego reakcja? Poprosił pana generała o dialog. Podobnie było po zamordowaniu ks. Jerzego Popiełuszki – gdy również nie stawał się wojownikiem, tylko dalej bardzo spokojnie prosił o dialog. To przejaw wyraźnej niesuwerenności”.

Na spotkaniu ze studentami nie zabrakło również Krzysztofa Wyszkowskiego, współzałożyciela Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, który zapytany o swój obecny stosunek do Lecha Wałęsy, zastanowił się chwilę, po czym stwierdził: „Opiekowałem się Lechem Wałęsą i pozostaje pamięć o człowieku, któremu kiedyś wierzyłem. Ale może najważniejszą kwestią jest to, że autor etyki „Solidarności”, ks. Tischner, mówił o tym, że ma nadzieję, czy wierzy, że piekło jest puste. Skoro nie ma tam być Hitlera, może nie będzie nawet Judasza, to dlaczego miałby być tam Lech Wałęsa. Można go nazywać współczesnym Judaszem, ale trzeba mu tę  szansę zostawić. Lech Wałęsa cały czas ma szansę na to, żeby powiedzieć Polakom prawdę i jestem przekonany, że uzyskałby zrozumienie, jeśli nie przebaczenie. Poza wielką korzyścią polityczną, ale byłby to wielki sens społeczny, moralny dla nas wszystkich. Gotów jestem bardzo o to Lecha Wałęsę poprosić.”

I jest to chyba najlepsza puenta całej tej budzącej tyle kontrowersji sprawy dotyczącej Lecha Wałęsy. Sprawę tę należałoby raz na zawsze zamknąć – zamknąć z honorem, jak to przed laty uczynił Tadeusz Kościuszko, który również synowi carycy Katarzyny po jej śmierci złożył przysięgę, jednakże później bardzo tego żałował i przez to wycofał się na zawsze z życia politycznego, a w dodatku nigdy tej „lojalce” nie zaprzeczał. Dlatego nazywamy Kościuszkę człowiekiem honoru, prawdziwym mężem stanu. Również naszym prawdziwym współczesnym bohaterem może stać się jeszcze Lech Wałęsa. I zależy to – tak się wydaje – tylko i wyłącznie od niego. Jeśli wreszcie obudzi się i zrozumie, że dalsze kruczenie i zaprzeczanie ewidentnym dowodom, jakie przeciw niemu świadczą, nie ma sensu, to wygra i ostatecznie zostanie uznany człowiekiem przez duże C. Może zaraz nie przez wszystkich (jakiś margines zacietrzewionych zawsze będzie), lecz z pewnością przez zdecydowaną większość rodaków, także tych na emigracji. Jeśli jednak dalej będzie szedł w zaparte, to pozostanie tylko bezradnie rozłożyć ręce i z rezygnacją powiedzieć: życie jest jednak średnie…

Jeden z internautów, nawiązując do wydanej książki, napisał tak: „Wystarczy się przyznać, wyrazić skruchę, obiecać, że się to nie powtórzy i znów można być człowiekiem”. Nie wszystkim jednak w Polsce przeszkadza, że Wałęsa ma taką dwuznaczną opinię. Wielu, za kibicami piłki nożnej, beztrosko powiada tak: „Polacy, nic się nie stało…”. A jeszcze po tym mocno nagłośnionym medialnie wydarzeniu w Warszawie, jakim był Szczyt Laureatów Pokojowej Nagrody Nobla, na którym gospodarzem był właśnie Lech Wałęsa, należy się spodziewać, że to ciśnienie na całkowite wyciszenie i zapomnienie tej budzącej wciąż tyle emocji sprawy będzie jeszcze większe. Głównie, oczywiście, ze strony jego zwolenników.

L. Wałęsa od lat sympatyzuje z obecną władzą i ona go też faworyzuje. Dlatego między innymi mainstreamowe media traktują go jako nader ważnego współczesnego bohatera Polski i wszystkich inaczej myślących uważają za oszołomów, źle życzących jemu samemu i ojczyźnie. I jeśli tylko ktoś publicznie odważy się wyrazić odmienną od nich opinię o jego działalności w latach 70.  i na początku lat 90., kiedy był prezydentem RP, natychmiast ustawia się kamery na  rozmaitych jego popleczników, polityków, aktorów i różnej maści celebrytów, by dali odpór tym niewdzięcznikom. Ich argumentacja sprowadza się w zasadzie do tego, iż podkreślają jedynie zasługi Wałęsy, nie bacząc na jego skazy w biografii. On jest dla nich bohaterem i tylko tak należy go w historii przedstawiać. Proszą też, żeby nie szargać jego imienia, ponieważ jest to nasze największe narodowe dobro, najlepsza marka. Można przeto założyć, że gdyby jacyś wytwórcy wódek i kiełbas wyprodukowali i rzucili na rynek nowy produkt z jego nazwiskiem, ten rozszedłby się w mig.

Ci, którzy bez przerwy mu schlebiają,  przekonują też, że świata zupełnie nie interesują te nasze kłótnie w rodzinie. Ten świat – powiadają – już go uznał za to, że obalił komunizm, i absolutnie nie chce zmieniać o nim zdania. Inaczej – podkreślają, iż należą się mu się i wdzięczność, i pomnik. Tych ostatnich postawiono mu już wiele, bo parokrotnie poświęcono mu poprawnie napisane książki, w różnych miejscach świata jego imieniem nazwano place i ulice, w polskim Gdańsku lotnisko, a ostatnio nawet nakręcono o nim film. Problem tylko w tym, że wciąż w kraju żyją tacy, którzy również chcieliby go uważać za bohatera, ale przeszkadzają im właśnie te odszukane IPN-owskie drobiazgi, zeznania świadków i samo zachowanie Wałęsy z różnych etapów jego działalności. I pewnie już tak pozostanie, że zgody między jednymi i drugimi nie będzie – pozostaną przy swoim. A życie? Oczywiście, to średnie jednak życie toczyć się będzie dalej.

Na koniec warte przytoczenia są jeszcze dwie wypowiedzi naszego noblisty wygłoszone na tym ostatnim międzynarodowym forum. Pierwsza: „Ja, jako stoczniowiec, dobrze wyszedłem na obaleniu komunizmu, ale inni stoczniowcy gorzej, bo większość nie ma pracy”. Słuszne spostrzeżenie? Słuszne. I drugie: „Politycy winni podlegać większej kontroli. Wszystko, co robią, z kim śpią, ma być zapisane. Jeśli będziesz kombinował, a ja ci to udowodnię, że oszukujesz, to ty i nikt z twojej rodziny przez 50 lat nie może być w polityce”. I znów – słuszne przemyślenie? Naprawdę, trudno byłoby się z nim nie zgodzić.

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Polska

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Historia · Kultura i sztuka

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...