Podziel się   

Polska Pokaż wszystkie »

Opublikowany: 2015-11-07 21:56:59 · Czytany 6402 razy · 0 komentarzy
Nowszy Starszy

Kłaść się ze śmiechu jak łan zboża

Robert Górski (Fot: Internet)

Będzie o twórcy i wykonawcy najambitniejszego obecnie w Polsce kabaretu – Kabaretu Moralnego Niepokoju, człowieku, o którym nawet koledzy z branży (konkurenci!) mówią: „Robert? Daj spokój, to nie kabareciarz, to kabaretowe zwierzę”. Bo rzeczywiście, Robert Górski to fantastyczna składanka wielu talentów: pisze teksty, także sztuki, reżyseruje je i wykonuje, a kiedy to robi, musowo należy się roześmiać. W tym co robi jest bowiem tyle ładunku jego intelektu i dowcipu, że obojętnym absolutnie być nie można. Dobry jest w monologu, ale nie ustępuje też w dialogach, ba, wówczas jeszcze lepiej daje się wychwycić i porównać jego kunszt gry. Dysponuje niebywałym refleksem, szybko reaguje i celnie ripostuje. Nie jest urodzony dla mas, jak Janek Pietrzak czy Zenek Laskowik, jednakże nie jest też przesadnie kameralny. Z powodzeniem radzi sobie z widownią amfiteatrów, nie mówiąc o wielomilionowej publiczności widowisk telewizyjnych.

Od czasu, kiedy po raz pierwszy wystąpił podczas krakowskiej PAKI, rozwinął się bardzo. Nie opowiada dowcipów o kochankach w szafie lub teściowej (jak niestety zdecydowana większość rodzimych kabareciarzy), lecz jego teksty są osobistą refleksją nad tym, co dzieje się dookoła. Jeszcze niedawno ceniono za to Stanisława Tyma, ale on go w pisaniu tekstów rozśmieszających zdecydowanie przerósł. W końcu jest od niego o 34 lata młodszy. Jacka Fedorowicza, który też ma swoją historię i publikę, przekonał do siebie osławioną już „sikiratką” i dialogiem o sprzedawcy drzwi, który do niedawna pracował w rzeźni. Kiedy Fedorowicz oglądał te kawałki, i to samotnie, w telewizji, zaśmiewał się z nich – sam to powiedział – głośno do łez.

Górski najbardziej jest dziś rozpoznawany dzięki bardzo udanemu programowi telewizyjnemu poświęconemu posiedzeniom Rady Ministrów, kiedy to nader udanie parodiował, i to przez bardzo długi okres, gabinet Donalda Tuska. Cóż to była za satyra – celna, ale nigdy prostacka. Potem na jakiś czas zamilkł, by ponownie się pojawić. Ogłosił wtedy, iż teraz będzie Schetyną, sądząc, że to on przejmie schedę po Tusku. Pomylił się, szefową została Ewa Kopacz, której natychmiast przypiął łatkę, że jest strasznie nijaka i znana raczej ze swych wpadek: „Zaś Schetyna – powiadał – ma co prawda posturę mało dyplomatyczną – lekko zgarbiony, wygląda, jakby stał przy tokarce i patrzył, czy nóż się nie złamie, ale myśleć to on potrafi”.

O innych politykach mówi tak: „Sawicki? – on ma takie ręce, jakimi się głaszcze krowy. Wygląda, jak powinien wyglądać minister”. Na zwróconą mu uwagę, że żartuje tylko z PSL i Platformy, zareagował: „Nieprawda, mnie śmieszy kiedy Ewa Kopacz szarpie się z Angelą Merkel, jak i to, że Kaczyński, któryś już raz… chce całować rękę swemu kierowcy”.

Niedawno ten wybitny artysta kabaretowy i twórca satyrycznych tekstów powiedział o sobie tak: „Jako artystę kabaretowego napędza mnie na scenie poczucie potęgi i pewność siebie, której brakuje mi prywatnie. Widok kilkusetosobowej, a czasami kilkutysięcznej publiczności, która kładzie się ze śmiechu jak ten łan zboża, a ty jesteś tego sprawcą, jest niezwykły. No i ten ludzki śmiech. Tego nie można kupić za żadne pieniądze. I nic nie daje takiej satysfakcji. Ja występy w telewizji traktuję jak reklamę. Myślę tu o występach w Opolu, Koszalinie, Mrągowie czy ostatnio w Szczecinie. Tam miele się mąkę, z której cały rok później wypieka się chleb. Smaczny chleb. Nie znoszę chałturników, najczęściej są nieprzygotowani, czasem nietrzeźwi, albo mają widzów w nosie, albo jeszcze gdzie indziej. Z młodszych kabaretów bardzo sobie cenię Artura Andrusa i Grupę MoCarta. Reszta to w większości kabarety feralno-genitalne, ale co robić, skoro ludzie też to lubią i tego potrzebują. Ich dewizą jest: dawajcie kasę i jadę dalej, i to jest straszne, ale to odbiorcy winni być selekcjonerami wykonawców, zespołów, odpowiednio na te zachowania reagować, wówczas tych nieporozumień byłoby mniej. Estrada jest pracą ciężką. Wykonawca na estradzie jest jak bokser w zwarciu, ani na chwilę nie może opuścić gardy. Podczas występów cały czas ma napięte mięśnie, bo chce, żeby dobrze wyszło. Na nas przychodzą i dzieci, i emeryci, eleganccy ludzie w garniturach ubrani jak do teatru i goście w tureckich swetrach. Z wykształceniem wyższym i podstawowym. Zamożni i tacy, dla których tych kilkadziesiąt złotych to poważny wydatek. Tym bardziej doceniamy ludzi, którzy te pieniądze wydali, bo musieli sobie czegoś odmówić, żeby kupić bilet na nasz występ. Grać możemy tylko po polsku, więc nasz świat kończy się w Zgorzelcu. Na szczęście jest Polonia. Poza Australią byliśmy wszędzie. To taka typowa turystyka artystyczna. Na Florydzie nie da się oddychać, w Oslo zimno i leje, w Paryżu patrzę, jak oni jeżdżą na rondach i nie wierzę, a w Norymberdze dziwię się jak ruski żołnierz ze wsi: po co Niemcom była ta wojna? We Lwowie coś mnie pogryzło w hotelu. Po występie cała sala, średnia wieku widzów sześćdziesiąt lat, cena biletu pięćdziesiąt groszy, odśpiewała nam „Sto lat”. Aż nas ścisnęło za serce. Potem okazało się, że oni wszystkim tak śpiewają i… znowu nas ścisnęło za serce, że oni nie nam to śpiewają, tylko polskiemu językowi”.

I pomyśleć, że ten wielce utalentowany facet marzył kiedyś, żeby zostać kierowcą autobusu… piłkarzem i… perkusistą, lecz zły los uczynił go (tylko!) najśmieszniejszym człowiekiem w Polsce.

Źródło: Informator Warszawski

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Polska

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Kultura i sztuka · Rozrywka

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...