Rozczarowani Polską wracają za ocean
W latach 2010-11 liczba emigrantów z Polski zwiększyła się o 60 tys. Większość z tych, którzy wyjechali trafiła do Europy Zachodniej. Są, jednak i tacy, którzy zdecydowali się na wyjazd do USA lub Kanady. Często ponowny. Powód? W Polsce nie poszło im, tak jak sobie wyobrażali.
- Polska jest piękna, gdy przyjeżdża się tam na kilka tygodni, w odwiedziny do znajomych bądź rodziny. Gdy zaczyna się tam żyć, z zakamarków zaczynają wyłazić czarne płazy kombinatorstwa - mówi obrazowo, Marek Matkowski, który po latach spędzonych w Kanadzie dwa lata temu zdecydował się na powrót do ojczyzny. Zachęciły go m.in. namowy, które słyszał w polskiej telewizji odbieranej za oceanem.
Ciężka praca, kiepska płaca
Marek rozpoczął pracę w firmie budowlanej. Miał nadzorować wykonywane inwestycje. Praca była ciężka, wymagająca wyjazdów i odpowiedzialności. Pensja - 3 tys. złotych. Jak twierdzi Marek, tak było, jednak tylko na papierze. Za każdym razem po wypłacie na koncie zamiast trzech lądowały dwa tysiące. Rozmowy z szefostwem niewiele dawały. Umowa na miesiąc i niepełna wypłata. Praca też nie ta, na którą się zgodził. Zamiast analizowania inwestycji, czy badania postępów, zwykłe nadzorowanie pracowników.
W końcu przyszła smutna refleksja. Gdzie ja wróciłem? To tu mam żyć? - pytał sam siebie. Marek w końcu zdecydował się na reemigrację. - Dość szybko zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę żaden z powodów, dla których ponad 20 lat temu wyjechałem z Polski nie niknął. Kombinuje się tak samo, jak w PRL-u, a może nawet na większą skalę. Przyznaję, mogłem mieć pecha, ale dla mnie Polska nie pracuje - mówi po ponownym wyjeździe do Kanady.
W Polsce są, jednak inne realia
Podobny przypadek, to historia Krzysztofa, Polaka mieszkającego od wielu lat na Greenpoincie. Kiedy w Polsce sytuacja zaczęła się polepszać postanowił zainwestować w ojczyźnie z myślą, by z czasem wrócić na stałe. Firma sprowadzająca samochody, prowadzona wraz ze wspólnikiem w południowej Polsce nie szła, jednak tak jak Krzysztof sobie wyobrażał.
- W Polsce są, jednak zupełnie inne realia niż w USA. Biurokracja, niepewność, co do dotrzymania kontraktów, długi okres oczekiwania na zapłatę (czasem nawet pół roku) - mówi Polak. - Po wielu latach spędzonych w USA nie mogłem się już przestawić. Tu pieniądze są ciągłym obrocie, interesy prowadzi się zupełnie inaczej - dodaje Krzysztof, który obecnie nie ma już firmy w Polsce i na razie odłożył myśl o powrocie.
Takich przypadków jest więcej i choć w ogólnych statystykach reemigranci nie stanowią wielkich liczb wyraźny trend w tym kierunku obserwują polonijne agencje w USA.
Pakują się i wracają do Stanów
Firma "Polamer", zajmująca się m.in. przewozem mienia, w latach 2010-11 i także w tym roku, zanotowała wyraźny spadek wyjazdów do Polski. - Kto miał wrócić, już wrócił. Teraz masowych wyjazdów już nie ma, można za to zaobserwować ruch w drugą stronę - mówią pracownicy agencji.
Cytowana przez polonijny "Nowy Dziennik" Monika Wnękowicz z agencji Doma Export wypowiada się w podobnym tonie. - Czasem nawet 3 rodziny pakują kontener i kupują bilet powrotny do USA - tłumaczy. - Myślę, że przyzwyczaili się do stylu życia w Ameryce. Nie to, że w Polsce jest gorzej, czy źle, bo tak nie jest, ale jest po prostu inaczej - dodaje Wnękowicz, której firma ma także klientów wśród osób pracujących na kontraktach, pół roku mieszkających w Europie, a pół roku w Stanach.
Według badań ośrodka PBS, co piaty emigrant, który zdecydował się na powrót do Polski - deklaruje, że planuje znów wyjechać na Zachód. Najczęściej tam, gdzie pracował już wcześniej. Według socjologów główne powody reemigracji, to różnice kulturowe, niższe zarobki niż za granicą i lekceważenie, z jakim emigranci spotykają się w miejscu pracy czy w urzędach.
Piast Institute - działający w USA instytut badający polską emigrację - powołując się na dane amerykańskiego spisu powszechnego podaje, że liczba Polaków w USA w ciągu ostatnich dziesięciu lat spadła mniej więcej o 35 tys. osób. Stosunkowo niewiele jak na Polonię szacowaną na ok. 10 mln ludzi. Zdaniem pracującego w instytucie Tadeusza Radziłowskiego statystyczny spadek nie musi też koniecznie oznaczać, że ludzie ci wrócili do Polski. - Część tak, ale sporo, zwłaszcza starszych emigrantów, którzy znaleźli się w Stanach np. po II wojnie światowej, po prostu umiera - mówi Radziłowski.
Z Nowego Jorku dla polonia.wp.pl
Tomasz Bagnowski
Źródło: polonia.wp.pl