Aby nie siedzieć na gorących kamieniach...
Z Mariuszem Fyrstenbergiem, po jego występach na londyńskim turnieju 2013 Barclay’s ATP World Tour Finals, rozmawia Andrzej Kentla. Polska para Mariusz Fyrstenberg & Marcin Matkowski, po przegraniu ostatniego pojedynku 64, 36, 5-10 w grupie A z tenisistami amerykańskimi (Bob & Mike Bryan) nie zakwalifikowała się do półfinałów i odpadła z turnieju.
- Wiele się zmieniło w życiu i sportowej karierze Marcina Matkowskiego i Mariusza Fyrstenberga od czasu, kiedy dwa lata temu o tej właśnie porze rozgrywaliście pojedynek finałowy tego turnieju. Jak byś podsumował zarówno ten sezon, jak i okres od tamtego pamiętnego finału?
- Uważam, że udaje się nam utrzymać tę samą pozycję, jaką prezentujemy od kilku lat. Myśleliśmy, że pójdziemy trochę szybciej do przodu i nasza gra wskazuje na to, że poszliśmy, ale niestety nie ma to jeszcze przełożenia na wyniki. W tym roku za dużo meczów przegraliśmy w supertajbreku. Gdyby udało nam się wygrać chociaż kilka z tych meczów, to bylibyśmy znacznie wyżej w rankingu. Chociaż nasza gra jest na dużo wyższym poziomie, to nie zapominajmy, że konkurencja też ostro trenuje i robi postępy. Tak więc trzeba być cierpliwym i... robić swoje.
- Dwa lata temu, po finale, na ostatniej konferencji prasowej Marcin powiedział, że jeśli w przyszłości zakwalifikujecie się do tego turnieju i go nie wygracie, to on będzie traktował to jako porażkę...
- Zgadzam się z tą opinią. Jesteśmy rozczarowani tegorocznym wynikiem. Wydaje mi się, że gramy ostatnio na wyższym poziomie, niż mogłyby na to wskazywać nasze wyniki, ale okazuje się, że mamy jeszcze trochę do nadrobienia.
- Końcówka tegorocznego sezonu była bardzo dramatyczna, bo przewaga zaledwie kilku punktów nad waszymi rywalami zdecydowała o tym, że zakwalifikowaliście się do kończącego sezon londyńskiego turnieju. Jak wyglądały te ostatnie dramatyczne pojedynki?
- Niepotrzebne nerwy, bo czekaliśmy na wyniki innych par: Dlouhy/Mertinak i Lindstedt/Tecau. W przyszłym roku musimy zrobić wszystko, aby się zakwalifikować wcześniej i aby nie siedzieć na gorących kamieniach przez ostatni tydzień przed turniejem Masters w Londynie.
- W tym sezonie macie nowego trenera. Powiedz, co nowego wniósł do waszej gry?
- Gramy znacznie lepiej taktycznie, nawet jeśli nam czasami nie idzie gra, to wtedy także potrafimy wygrywać mecze. Nasz nowy trener, John Laffnie de Jager z Republiki Południowej Afryki, ma spore doświadczenie zawodnicze, w 2000 roku zajmował 11 pozycję w światowym rankingu deblistów, więc orientuje się znakomicie, o co chodzi w deblu pod względem taktycznym. Jesteśmy bardzo zadowoleni z treningów i z optymizmem patrzymy w przyszłość.