Ośmiu wspaniałych
Amerykański western Johna Sturgesa z1960 roku „Siedmiu wspaniałych” („The Magnificent Seven”) cieszył się w latach 60. ubiegłego stulecia i później olbrzymią popularnością nie tylko w USA, ale na całym świecie. Nawet dzisiaj, po pięćdziesięciu latach, w ocenie blisko 34 tysięcy użytkowników IMDb Pro (Internet Movie Database Pro) i 63 krytyków filmowych z różnych krajów świata, zamieszczających swoje recenzje filmowe na łamach IMDb Pro, w 10 punktowej skali rankingu, film Johna Sturgesa został opatrzony 7,8 pkt. i znajduje się wśród 5000 najlepszych filmów wszech czasów.
Na brak popularności nie może również narzekać ośmiu głównych bohaterów, uczestników największego na świecie, odbywającego się corocznie od 1970 roku w różnych krajach świata, halowego turnieju tenisowego Barclays ATP World Tour Finals.
W ostatnim tygodniu listopada ubiegłego roku ponad ćwierć miliona kibiców tenisa z różnych zakątków naszego globu obserwowało w londyńskiej hali sportowej O2 Arena zmagania ośmiu najlepszych w tym sezonie singlistów i ośmiu par deblowych w 42 edycji Barclays ATP World Tour Finals, zawodach uważanych za nieoficjalne mistrzostwa świata w tenisie męskim. Wyrazem olbrzymiego zainteresowania towarzyszącego tym zawodom od wielu lat niech będzie fakt, że londyński turniej, transmitowany przez 56 stacji telewizyjnych w 184 krajach, obejrzało w ciągu 8 dni 95 milionów telewidzów, co stanowi wzrost o 60% w porównaniu z rokiem ubiegłym. W czasie trwania zawodów strony internetowe ATP World Tour i Barclays ATP World Tours Finals odwiedziło ponad 9 milionów internautów.
W swoim artykule o londyńskim turnieju chciałbym się ograniczyć do komentarza dotyczącego turnieju singlistów. Dla wielu miłośników tenisa tegoroczny turniej wydawał się bardziej intrygujący od ubiegłorocznego z kilku zasadniczych powodów. Serbski tenisista, Novak Djokovic, od 4 lipca 2011 lider rankingu ATP World Tour zanotował w sezonie 2011 niesamowity sukces. Djokovic dotarł do 11 finałów turniejowych, z których 10 zakończyło się jego zwycięstwem. W tym pokusił się o trzy zwycięstwa wielkoszlemowe: Australian Open, Wimbledon i US Open. Serbski zawodnik stał się pierwszym tenisistą w historii tej dyscypliny sportu, którego honoraria za turniejowe zwycięstwa przekroczyły w jednym roku kwotę 10 milionów dolarów. Mimo spadku formy, spowodowanego przemęczeniem i kontuzjami w końcówce sezonu (słaby występ w półfinałowej turze rozgrywek o Puchar Daviesa, wycofanie się z ćwierćfinałowego pojedynku z Tsongą na turnieju w Paryżu), Novak Djokovic uważany był za jednego z głównych pretendentów do mistrzowskiego tytułu na londyńskim turnieju. Djokovic startował w tym turnieju po raz szósty, wygrywając go raz w 2008 roku.
Dla piastującego drugą pozycję w rankingu ATP World Tour Rafaela Nadala tegoroczne uczestnictwo w londyńskim turnieju było również szóstym występem w tych mistrzostwach, aczkolwiek w przeciwieństwie do Djokovica Nadal nigdy nie wygrał tych zawodów. Hiszpański tenisista najlepszy wynik uzyskał w tym turnieju w ubiegłym roku, kiedy to osiągnął finał, przegrywając w nim z Federerem w trzech setach 36, 63, 16. Nadal przyjechał do Londynu po świetnym występie w półfinałach Pucharu Daviesa, gdzie w meczach przeciwko zespołowi Francji pokonał Gasqueta i Tsongę bez straty seta. Chociaż wyniki uzyskane przez Hiszpana w dwu ostatnich turniejach przed londyńskimi mistrzostwami, porażka z Andy Murrayem w Tokio i Florianem Mayerem w Szanghaju, nie były wskaźnikiem najwyższej formy, wielu kibiców Rafy nie traciło nadziei, że ich ulubieniec osiągnie tutaj swoje pierwsze zwycięstwo w tych mistrzostwach. Wierzono też, że gdyby mu przyszło w finałowym pojedynku zmierzyć się ponownie z Djokovicem, to zanotuje swoje pierwsze zwycięstwo nad serbskim tenisistą. Jednak wszystkie sześć finałów w tegorocznym sezonie, w których Rafa spotkał się z Novakiem, zakończyły się porażką Hiszpana.
Wielka nadzieja Brytyjczyków, 24-letni Szkot Andy Murray, tuż przed londyńskimi mistrzostwami po raz pierwszy w swojej karierze wygrał trzy turnieje z rzędu (Bangkok, Tokio, Szanghaj), osiągając trzecią i spychając na czwartą pozycję w rankingu Szwajcara Rogera Federera. Obecność Murray’a w jednym finale turnieju wielkoszlemowego w sezonie 2011 (Australian Open – przegrał z Djokovicem), a także w trzech półfinałach pozostałych turniejów wielkiego szlema, w których pokonał go Nadal, oraz zwycięstwo w pięciu turniejach w sezonie 2011, nie pozostawiały go bez szans na uzyskanie dobrego wyniku przed własną publicznością na turnieju w Londynie.
Czwarty na rankingowej liście ATP World Tour 30-letni Szwajcar Roger Federer po raz dziesiąty zakwalifikował się w ubiegłym roku do londyńskich mistrzostw, zwyciężając w tych zawodach pięć razy (2003, 2004, 2006, 2007, 2010). Kiedy w marcu 2011 Federer po raz trzeci z rzędu w sezonie 2011 przegrał pojedynek na turnieju BNP Paribas w Indian Wells z Djokovicem, niektórzy dziennikarze zaczęli kwestionować jego dominującą pozycję w męskim tenisie. W ubiegłym sezonie Szwajcarski Maestro nie wygrał ani jednego turnieju wielkoszlemowego, co zdarzyło się w jego trzynastoletniej karierze po raz pierwszy od 2002 roku. W ubiegłym roku Federer przegrał z Djokovicem w półfinałowym pojedynku na Australian Open, z Nadalem w finale na Roland Garros w Paryżu, z Tsongą w półfinałowym pojedynku na Wimbledonie oraz z Djokovicem w półfinałowym pojedynku na US Open. Po raz pierwszy w historii swoich występów w turniejach wielkoszlemowych Federer przegrał dwa pojedynki po wygraniu pierwszych dwóch setów; na Wimbledonie podczas pojedynku z Tsongą i na US Open podczas pojedynku z Djokovicem. Oprócz czterech porażek w turniejach wielkiego szlema Federer został pokonany w sezonie 2011 również w ośmiu innych turniejach niższej rangi: przez Djokovica w Dubai i Indian Wells, przez Nadala w Miami i Madrycie, przez Tsongę w Montrealu, przez Melzera w Monte Carlo i Berdycha w Cincinnati. Po udanych występach w rozgrywkach o Puchar Daviesa (zwycięstwo w dwóch meczach singlowych przeciwko zespołowi Australii) Federer na sześć tygodni zniknął z kortów, aby wrócić ponownie na turniej w rodzinnym mieście Basel i po wygraniu go ponownie tryumfować na kolejnym turnieju w Paryżu, na kilka dni przed londyńskimi mistrzostwami. Te dwa ostatnie zwycięstwa oraz kapitał dziewięcioletniego doświadczenia występów w Barclays ATP World Finals okraszony pięcioma tytułami mistrzowskimi w tym turnieju wysunęły Federera ponownie na pozycję jednego z głównych pretendentów do mistrzowskiego tytułu w sezonie 2011.
Potencjał, doświadczenie, skala talentu, a przede wszystkim osiągnięcia w ATP World Tour pozostałej czwórki finalistów londyńskiego turnieju – Davida Ferrera, Tomasa Berdycha, Mardy Fisha i Jo-Wilfrieda Tsongi – nie pozostawiały ich na przegranej pozycji, bez szans na końcowy sukces (a właściwie piątki finalistów, ponieważ kontuzjowanego Szkota Andy Murraya w czasie trwania turnieju zastąpił pierwszy rezerwowy zawodnik, Serb Janko Tipsarevic). Przypadki końcowego zwycięstwa w tym turnieju zawodnika reprezentującego piątą lub niższą pozycję w rankingu nie należały w czterdziestodwuletniej historii tych zawodów do rzadkości. Do zawodników, którzy pokusili się o tego typu niespodziankę, należą: Nikolay Davydenko (7) – 2007, David Nalbandian (12) – 2005, Pete Sampras (5) – 1999, Alex Corretja (6) – 1998, Boris Becker (5) – 1995, Boris Becker (7) – 1992, Pete Sampras (7) – 1991, Ilie Nastase (7) – 1975, Guillermo Villas (9) – 1974.
Goat
Kiedy Roger Federer w ostatnim pojedynku eliminacyjnym grupy B pokonał w trzech setach 61, 36, 63 Amerykanina Mardy Fisha, brytyjski dziennikarz z „Daily Mirror”, Oliver Holt, skomentował to wydarzenie i zakwalifikowanie się Szwajcara do półfinałów londyńskiego turnieju artykułem opatrzonym tytułem – „Kozioł ugryzł Rybę” („Goat bit Fish”).
W gronie wielomilionowych rzesz kibiców Federera na świecie oraz wśród dziennikarzy sportowych komentujących jego występy funkcjonuje kilkanaście przydomków określających jego talent, niepowtarzalny styl gry i skalę osiągnięć w historii tenisa. Najbardziej popularne z nich to: Fed Express, Maestro, Smooth Operator, Captain Wasabi, The King, Swiss Collossus. Słynny amerykański dziennikarz tenisowy, Bud Collins, zwykł nazywać go Lord of the Swing, Basel Dazzle czy Swiss Who Can’t Miss. Ostatnio coraz większą popularnością wśród kibiców Federera cieszy się przydomek – Goat, którego znaczenie nie wywodzi się od sympatycznego skądinąd zwierzęcia, a jest po prostu akronimem od frazy: Greatest Of All Times – Najwspanialszy Wszech Czasów.
Wynik pierwszego, ciężko wywalczonego zwycięstwa Federera nad Tsongą 62, 26, 64 w meczu otwierającym turniej w londyńskiej O2 Arena nie był zapowiedzią dominacji szwajcarskiego tenisisty nad rywalami w tych zawodach. Po tej pierwszej konfrontacji wśród kibiców Federera panował umiarkowany optymizm odnośnie jego szans na końcowe zwycięstwo. Jednakże drugi pojedynek Szwajcara w eliminacjach grupy B, w którym ciężko znokautował on swojego wieloletniego rywala, Rafaela Nadala, pokonując go w rekordowo krótkim czasie 61 minut 63, 60, zupełnie zmienił nastroje wśród wielotysięcznych rzeszy wielbicieli Rogera w O2 Arena. Wielu z nich, z którymi miałem okazję rozmawiać, nie wyobrażało sobie, aby którykolwiek z siedmiu wspaniałych, którym przyszło stawić czoła szwajcarskiemu Maestro, mógł go pozbawić mistrzowskiego tytułu. Francuz Jo-Wilfried Tsonga, który razem z Federerem zakwalifikował się do półfinałów, po wygraniu swojego pojedynku, przed końcową odsłoną turnieju w walce o tytuł mistrzowski z Federerem powiedział, żartując „Złamię sobie obie nogi w stawach skokowych, aby wygrać. To jest ostatni mecz, więc nie będę się oszczędzał. Po tym przyjdzie czas celebrowania”.
GOAT zaplanował jednak inny scenariusz końcowego meczu na turnieju w Londynie i zrealizował go ze szwajcarską precyzją. Pokonując Tsongę w ekscytującym trzysetowym meczu 63, 67 (6), 63 30-letni Federer, najstarszy zwycięzca tych mistrzostw w ich czterdziestodwuletniej historii, zamknął usta sceptykom tenisowego salonu, którzy coraz częściej po jego czwartej porażce na US Open w ubiegłorocznej rywalizacji w turniejach wielkoszlemowych zaczęli przebąkiwać, że „termin ważności na jego doskonałości uległ przeterminowaniu”. Wkrótce po zwycięstwie 6. tytułu mistrzowskiego Barclays ATP World Tour Finals Federer ostatni zwycięski mecz sezonu 2011 uznał za „strongest finish I’have in my career” – „najsilniejsze zakończenie sezonu w mojej karierze”. Tegorocznym zwycięstwem w londyńskiej O2 Arena najlepszy tenisista naszej planety poprawił kilka rekordów, które trudno będzie pobić jego rywalom i następcom. Londyńskie zwycięstwo było 807 w jego karierze. Pozwoliło ono wyprzedzić Federerowi jego idola z lat dzieciństwa, szwedzkiego tenisistę Stefana Edberga. Przyniosło ono Szwajcarowi 70. tytuł mistrzowski w ATP World Tour podczas uczestnictwa w 100 pojedynkach finałowych. Jedynie Jimmy Conors, Ivan Lendl, John Mc Enroe i Guilermo Villas zaliczyli więcej finałów w otwartej erze tenisa. Zwyciężając w tych zawodach po raz szósty, Federer wyprzedził Ivana Lendla i Peta Samprasa. Obaj zasłużeni mistrzowie tenisa wygrali te zawody pięć razy.
W kwietniu i maju 2011 nowojorski instytut badania opinii publicznej „Reputation Institute” wykreował listę 54 najbardziej widocznych czy wyróżniających się na świecie przywódców i osobistości publicznych w polityce, biznesie, szeroko pojętej kulturze i sporcie. Lista ta była przedmiotem oceny 51,055 osób z 25 krajów w celu ustalenia rankingu w skali 0 – 100 pkt., biorąc pod uwagę 4 atrybuty ocenianych osób: stopnia szacunku, podziwu, zaufania oraz jak są oni lubiani. Selekcja osób uczestniczących w ankiecie została zbalansowana w zależności od populacji poszczególnych krajów, wieku respondentów, ich płci oraz regionów ich zamieszkania. Zwycięzca tegorocznej edycji Barclays ATP World Tour Finals w Londynie Roger Federer uplasował się na tej prestiżowej liście na drugim miejscu, uzyskując 72.1 pkt., tuż za byłym prezydentem Republiki Południowej Afryki, Nelsonem Mandelą (78.5). Szwajcarski tenisista wyprzedził tak znane na świecie osobistości, jak: 3. Bill Gates (71.7), 4. Warren Buffett (69.7), 7. Oprah Winfrey (67.7), 8. Bono (67.7), 14. Barak Obama (64.0), 26. Pope Benedict XVI (57.9), 50. George W. Bush (30.2) i 54. Prezydent Północnej Korei Kim Jong-il (11.8).
30-letni Federer u progu sezonu 2012 wkracza na nowy etap swojej kariery. W tenisie, podobnie jak w boksie, nic nie przyciąga tak publiczności, nie wywołuje jej euforii i podziwu, jak zdetronizowany mistrz, który próbuje odzyskać utraconą na rzecz młodszych rywali pozycję i tytuły mistrzowskie. Dlatego należy się spodziewać, że rzesze jego wielbicieli nie będą się kurczyć, a wręcz przeciwnie, będą rosnąć. Zostaną powiększone o nowych sympatyków, którzy będą przychodzić na jego mecze i kibicować mu właśnie dlatego, że jest w sportowym sensie stary. Lista 16 zwycięstw wielkoszlemowych Federera nie jest z pewnością jeszcze zamknięta. O tym, czy Goat zdobędzie 17 tytuł w tym roku, przekonamy się już wkrótce, pod koniec stycznia.