Polska pokonuje USA, zdobywając Puchar Hopmana
Polskie gwiazdy tenisowe, Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz, zdobyły prestiżowy tytuł podczas 27. edycji rozgrywek o Puchar Hopmana, pokonując na początku stycznia 2015 roku doświadczony amerykański zespół Serena Williams i John Isner 2-1 w australijskim Perth. Po serii zwycięskich meczów w rywalizacji Round Robin na początku tygodnia Agnieszka rozpoczęła finałowe spotkanie od pokonania Sereny Williams 6-4, 6-7 (3), 6-1. Pierwsze w historii spotkań obu zawodniczek zwycięstwo Agnieszki i Williams oglądało 10 867 kibiców zgromadzonych na Perth Arena. To zwycięstwo jest kamieniem milowym w karierze zawodowej Agnieszki Radwańskiej. Poprzednia finalistka wimbledońskiego turnieju singlowego w australijskim Perth zanotowała pierwsze zwycięstwo nad zwyciężczynią 18 tytułów wielkoszlemowych po ośmiu nieudanych próbach pokonania Sereny podczas ich poprzednich meczów. W gruncie rzeczy na australijskim turnieju zdarzyło się to po raz pierwszy od czasu ich spotkania w finale wimbledońskim w 2012 roku, że Agnieszka wygrała jednego seta w rywalizacji z Sereną.
Po niepowodzeniu w drugim secie Agnieszka nie pokazała żadnych oznak załamania się czy braku pewności. W trzecim, przesądzającym o zwycięstwie pojedynku secie, przełamując serwis mocno serwującej Williams, Radwańska objęła prowadzenie 4-1, którego nie oddała do końca meczu. Zwycięstwo Radwańskiej postawiło w trudnej sytuacji Johna Isnera. Amerykański tenisista znalazł się pod presją konieczności zwycięstwa w pojedynku singlowym z Jerzym Janowiczem, aby amerykańska para mogła nadal myśleć o końcowym zwycięstwie po wygraniu pojedynku gry mieszanej. Pierwszy set pojedynku Isnera i Janowicza, uważanych za jednych z najlepiej serwujących w ATP Tour, był maratonem. Mimo wielu niewymuszonych błędów popełnionych przez polskiego tenisistę, prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Ostatecznie wygrał go Isner po tym, gdy Janowicz, broniąc piłkę setową, popełnił podwójny błąd serwisowy. Drugi set zakończył się również zwycięstwem amerykańskiego zawodnika. Na uwagę zasługuje fakt, że o zwycięstwie Isnera nad Janowiczem, ku ogromnemu zadowoleniu rozentuzjazmowanych kibiców, przesądziło tylko jedno przełamanie serwisu Janowicza.
Odbywający się pod olbrzymią presją dla zawodników obu zespołów trzeci, decydujący o końcowym zwycięstwie mecz miksta deblowego, nie ustrzegł się kontrowersji. Polski zespół wygrał pierwszego seta 7-5 mimo początkowego prowadzenia Amerykanów 3-2 po przełamaniu serwisu Polaków. Przy prowadzeniu polskiego zespołu 2-1 w drugim secie arbiter prowadzący spotkanie nakazał ponowne rozegranie punktu po tym, jak Janowicz zbyt wcześnie okazał radość po udanej akcji, sądząc, że zakończyła się ona zdobyciem punktu dla Polaków. W pięciominutowej wymianie argumentów, w którą zaangażowanych było czterech zawodników, arbiter spotkania, a także arbiter ITF, Serena Williams domagała się przyznania punktu Amerykanom. Ostatecznie Amerykanie wygrali ten punkt po ponownym jego rozegraniu, ale kilka gemów później Williams straciła zimną krew i po popełnieniu niewymuszonego błędu przy rutynowym uderzeniu z backhandu połamała ze złości swoją rakietę. „To było jedno nieporozumienie” powiedziała o kontrowersji deblowej gry mieszanej Radwańska.
Drugi, rozegrany niemalże perfekcyjnie set Polacy wygrali 6-3, kiedy Janowicz wygrał do zera swoje podanie serwisowe w 9., kończącym set i mecz, gemie. Po tym, jak coś, co było poprzednio nie do pomyślenia, zmaterializowało się, Radwańska, nie ukrywając emocji, skoczyła w ramiona Janowicza. Polska, pokonując Stany Zjednoczone, zdobyła pierwszy mistrzowski tytuł w Perth w historii uczestnictwa polskiego zespołu w tym turnieju. Agnieszka Radwańska była członkiem polskiego zespołu w 2014 roku, kiedy polscy tenisiści również dotarli do finału, przegrywając w nim z zespołem Francji. „Ten tytuł ma dla nas duże znaczenie” – powiedziała Radwańska. „Pamiętam ubiegły rok, tak jakby to było tydzień temu. Przegraliśmy wtedy finał po porażce w deblowym meczu miksta, dlatego też tak naprawdę chciałam wygrać ten dzisiejszy”.
Justin Cohen, tłumaczenie Andrzej Kentla