Miami – brakujące ogniwo
Większości z nas Miami kojarzy się z plażami, oceanem, palmami, a co za tym idzie, z relaksem, wypoczynkiem i rozrywką. I to wszystko prawda. Niemniej, położenie geograficzne tego miasta sprzyja nie tylko gorącemu klimatowi, ale daje mu również wyjątkową strategiczną pozycję gospodarczą.
Miami łączy dwa światy, jest oknem Stanów Zjednoczonych na kraje Ameryki Łacińskiej, a w światku tamtejszych biznesmenów jest nawet nazywane stolicą Ameryki Południowej.
Wiele międzynarodowych korporacji tworzy w tym mieście swoje centra zarządzania na cały region. Równie istotnym jest fakt migracji tysięcy Kubańczyków uciekających z ich rodzimej wyspy do Stanów Zjednoczonych po objęciu władzy przez Fidela Castro w 1959 roku. Z kolei w latach 80. Miami zyskało niechlubne miano głównego ośrodka przerzutu narkotyków do USA, co z jednej strony doprowadziło do fali przestępczości, ale z drugiej, te intratne interesy wpompowały w miasto i jego gospodarkę miliardy dolarów. Latynoskie powiązania nie są wiec tu bez znaczenia. W Miami praktycznie każdy mówi po hiszpańsku. Ale to nie jedyny czynnik, który decyduje o wyjątkowości tego miasta. W Miami żyje się inaczej, w Miami myśli się inaczej, w Miami czas płynie inaczej, w Miami również interesy robi się inaczej. Przeciętny turysta nastawiony na rozrywkę możne nie zwrócić uwagi na pewne subtelności, ale jeśli ktoś myśli np. o inwestycjach na południu Florydy, to musi się przestawić z nowojorskiego czy chicagowskiego pośpiechu na spokojny, wysublimowany, wręcz degustacyjny styl biznesu z opalonymi mieszkańcami Miami.
Jeśli jednak nie zna ktoś języka hiszpańskiego, ale mówi po polsku, to również sobie poradzi w tym gorącym od słońca oraz intratnych interesów klimacie. Już od 1993 roku działa w Miami Polsko-Amerykańska Izba Handlowa (Polish-American Chamber of Commerce of Florida and The Americas), założona przez Antoniego Edwarda Kruszewskiego, liczącego się lidera i pioniera polsko-amerykańskiego biznesu na Florydzie oraz Zdzisława P. Wesołowskiego, Profesora Biznesu i Nauk Ekonomicznych Florydzkiego Uniwersytetu. Obecnym prezesem Izby jest Leszek Ladowski, biznesmen, przedsiębiorca, który przez 15 lat prowadził interesy w Ameryce Południowej, głownie w Wenezueli, przecierając szlaki i zdobywając doświadczenie, które niemalże idealnie pasuje do pełnionej przez niego funkcji. Pan Leszek doskonale zna i czuje rynek południowoamerykański oraz mentalność, sposób myślenia i prowadzenia biznesu przez tamtejszych przedsiębiorców.
Jak co roku, maj 2011 był Miesiącem Światowego Biznesu Zrzeszenia Florydzkich Izb Handlowych noszącego nazwę ABiCC, czyli Association of Bi-National Chambers of Commerce in Florida. Głównym sponsorem oraz gospodarzem spotkania otwierającego cykl imprez biznesowych była Polsko-Amerykańska Izba Handlowa, która jest członkiem, ale i założycielem ABiCC, zrzeszającego łącznie 45 izb. Organizatorzy zadbali o miły, ale przede wszystkim owocny czas dla polskich przedsiębiorców, wypełniony rożnymi spotkaniami, imprezami biznesowo-towarzyskimi, obejmującymi seminaria, konferencje, bankiety, a to wszystko poprzedziła uroczysta Msza święta związana z beatyfikacją Jana Pawła II w miamskiej Katedrze, celebrowana przez Arcybiskupa Thomasa Wenskiego. Te wszystkie mniej lub bardziej formalne, ale przede wszystkim owocne spotkania, połączone z wyśmienitą pogodą oraz całym florydzkim bogactwem ofiarującym się przybyszom ze starego kontynentu, powodowały, że uśmiech oraz błysk optymizmu malowały się ciągle na twarzach i w oczach polskich przedsiębiorców. Rzeczywiście, ta wręcz przygniatająca i oszałamiająca człowieka dawka dobrej florydzkiej energii przerosła chyba oczekiwania zarówno organizatorów ze strony Polsko-Amerykańskiej Izby Handlowej, jak i gości znad samej Wisły. Czyż współpraca handlowa nawiązana niemalże na plażach Miami Beach nie jest rajem dla biznesmena z Warszawy, Krakowa, Poznania, czy jakiegokolwiek innego miasta w umiarkowanym europejskim klimacie?
„Twoja brama do Unii Europejskiej i obydwu Ameryk” jest hasłem promującym i odzwierciedlającym główne wytyczne Polsko-Amerykańskiej Izby Handlowej w Miami. Pomost biznesowy pomiędzy obiema Amerykami (ze szczególnym ukierunkowaniem na tę Południową), a Polską, która z kolei może otworzyć drzwi do całej Unii Europejskiej, jest ambitnym planem pana Leszka Ladowskiego oraz jego współpracowników w Izbie. „Ameryka Południowa jest generalnie przyjazna Polakom; w pewnym sensie Latynosi mają wiele wspólnych cech z Polakami, jak chociażby to, że są bardzo prorodzinni, mają duży respekt dla rodziny, a to są bardzo ważne walory” – opowiada pan Leszek o swoich doświadczeniach m.in. z Wenezueli. Z kolei o nas dodaje: „Polska jest głodna sukcesu, natomiast polscy biznesmeni z Ameryki są głodni współpracy z krajem (…), a sama współpraca powinna polegać na szukaniu partnerów tutaj, na tym rynku, szukaniu odpowiednich produktów w Polsce, które tutaj mogą zaistnieć”.
Jeśli polski przedsiębiorca szuka rynku zbytu na swoje produkty i drapie się po głowie, szukając po omacku, zaś rynek południowoamerykański jest chłonny i gotów przyjąć ciekawe rozwiązania, tylko nie wie gdzie szukać, to w tej całej układance brakuje tylko jednego elementu – Polsko-Amerykańskiej Izby Handlowej w Miami. A Prezes Izby, Pan Leszek Ladowski, nie tylko połączy oba błądzące ogniwa, ale ugości każdego serdecznym uśmiechem, profesjonalnie i bezpiecznie przeprowadzi przez wszystkie procedury i formalności, do tego wprowadzi w świat inny od tego, który znamy na co dzień. A w międzyczasie można wyskoczyć na spacer z aligatorem, odwiedzić wioskę Indian Miccosukee czy powygrzewać się pod palmami na plażach Miami Beach.
Czemu nie?
