Polscy żołnierze internowani w Szwajcarii w czasie II wojny światowej
W czerwcu 1940 roku około 13 tys. polskich żołnierzy, w przeważającej większości z 2. Dywizji Strzelców Pieszych (2. DSP), znalazło w Szwajcarii schronienie. Żołnierze ci zostali internowani w alpejskiej republice do zakończenia II wojny światowej. Dzięki swojej pracy pozostawili w Szwajcarii ślady, które widoczne są do dzisiaj. Pytanie, jakie nasuwa się na usta, dotyczy integracji tak ogromnej rzeszy żołnierzy w kraju Helwetów. Jak przeżyli ten ciężki okres, znajdując się poza płomieniami wojennej zawieruchy?
Sformowanie 2. Dywizji Strzelców Pieszych
Do czerwca 1940 roku we Francji sformowano dwie polskie dywizje piechoty: 1. Dywizję Grenadierów i 2. Dywizję Strzelców Pieszych oraz Samodzielną Brygadę Strzelców Podhalańskich (gen. Zygmunt Bohusz-Szyszko). Kadra 2. Dywizji Strzelców Pieszych była dobrana bardzo profesjonalnie. Jej dowódcą został mianowany gen. Prugar-Ketling, który chlubnie walczył podczas kampanii wrześniowej w randze pułkownika. Formowanie dywizji miało miejsce w rejonie Parthenay we Francji i trwało około pół roku, do połowy maja 1940, czyli do chwili, kiedy dywizja została wysłana pospiesznie na front i weszła w skład armii francuskiej. Siła bojowa tych jednostek, uzbrojonych „w ostatniej minucie”, była niewielka zarówno ze względu na brak przeszkolenia, jak i ze względu na przeciętny wiek szeregowca czy podoficera. Oprócz tego, wielu z nich nie widziało jeszcze wojska, a okres, w którym mogło nastąpić ich szkolenie, był bardzo krótki. O jakimkolwiek zżyciu się żołnierzy z kadrą oficerską nie mogło być mowy, zwłaszcza na skutek katastrofalnego zakwaterowania i braku uzbrojenia, niezbędnego do przeprowadzenia najprostszych ćwiczeń. Poza tym od samego początku zaznaczał się konflikt miedzy żołnierzami rekrutującymi się z zarobkowej emigracji do Francji, a korpusem oficerskim, w całości niemal wyłonionym z przybyłych z Polski oficerów służby czynnej czy rezerwy.
Walki 2. Dywizji Strzelców Pieszych
Z chwilą uderzenia armii niemieckiej na Holandię i w miarę odnoszenia przez nią błyskawicznych sukcesów, francuskie władze wojskowe postanowiły użyć do obrony wszystkich możliwych rezerw, bez względu na ich stan wyszkolenia i stopień organizacji.
2. DSP, znajdująca się wówczas na głębokim zapleczu w rejonie Parthenay, potrzebowała jeszcze około 3 miesięcy na dokończenie wyszkolenia i organizacji. Niemniej jednak polski Sztab Główny – ulegając naciskowi władz francuskich – postawił w dniu 10 maja dywizję w stan alarmu i oddał ją do dyspozycji operacyjnej francuskiego dowództwa.
10 czerwca 1940 roku 2. DSP została w całości odtransportowana do rejonu Belfort, gdzie weszła w skład wojsk francuskich.
Żołnierze polscy znaleźli się więc w pobliżu granicy szwajcarskiej, oderwani od linii komunikacyjnych polskich ośrodków politycznych i wojskowych, pod sprzecznymi rozkazami dowództwa francuskiego. Nikt z nich nie wiedział, że wojska francuskie zgrupowane w tej okolicy, zgodnie z poufnymi i nieoficjalnymi rozmowami miedzy najwyższymi władzami wojskowymi, miały interweniować w Szwajcarii w razie przewidywanego uderzenia wojsk niemieckich na Francję poprzez neutralną Szwajcarię. W tym okresie nastąpiła doniosła przemiana w mentalności żołnierzy, szczególnie tych z emigracji francuskiej. Coraz bardziej skupiali się wokół swoich oficerów i podoficerów, ci bowiem otaczali ich opieką, a niewyszkolonym udzielali niezbędnych wskazówek.
Nagle wypadki zaczęły rozwijać się bardzo szybko Dywizja otrzymała rozkaz obsadzenia węzłów drogowych w rejonie Maiche i St. Hippolyte, oddalonych tylko o kilkanaście kilometrów od granicy szwajcarskiej. Chaos wzmógł się, gdy radio francuskie w dniu 17 czerwca ogłosiło, iż marszałek Pétain zwrócił się do nieprzyjaciela z prośbą o zawieszenie broni. W tym czasie od 2. DSP został odłączony 5. pułk piechoty i skierowany na inny odcinek walki. Jednostka ta, opuszczona przez sąsiednie oddziały francuskie, uległa przemocy i po krwawych walkach popadła w niewolę.
18 czerwca doszło do walk z Niemcami na wzgórzach Clos du Doubs. W starciach pod Maîche, Damprichard, Trevillers i Saint-Hippolyte udało się dywizji powstrzymać nacisk nieprzyjaciela i – po niemal zupełnym wyczerpaniu amunicji – wycofać się w kierunku Szwajcarii.
W nocy z 18 na 19 czerwca dowódca 45. korpusu nakazał dywizji kontynuowanie obrony aż do wyczerpania zapasów amunicji i następnie przekroczenie granicy szwajcarskiej w nocy z 19 na 20 czerwca. Władze szwajcarskie w Bernie zgodziły się na internowanie francuskich i polskich żołnierzy. W nocy z 19 na 20 czerwca oddziały polskie przekroczyły granicę w szykach zwartych, z całym rynsztunkiem zbrojnym, po czym złożyły broń na ziemi szwajcarskiej. Dowództwo wraz z ostatnim rzutem wojsk wkroczyło na teren republiki alpejskiej 20 czerwca. Tak zakończyły się ofiarne działania bojowe 2. Dywizji Strzelców Pieszych w czasie II wojny światowej.
Internowanie w Szwajcarii
Po tym, jak polscy i francuscy żołnierze po przekroczeniu granicy szwajcarskiej złożyli swoją broń i amunicję, zostali początkowo zgrupowani w obozach w okolicach Napf oraz w berneńskich regionach Oberland i Seeland. 1400 internowanych żołnierzy francuskich opuściło Szwajcarię już w październiku i listopadzie 1940 roku. W styczniu i lutym 1941 roku wyjechali pozostali Francuzi, a także Marokańczycy, Belgowie i Brytyjczycy. Decyzja o zatrzymaniu polskich żołnierzy i wydaniu ich wojskowego wyposażenia nieprzyjacielowi natrafiła na liczne protesty Polaków i krytyczne opinie prasy szwajcarskiej. Dla wielu polskich żołnierzy, którzy w pierwszej linii chcieli mieć swój wkład w walkę o oswobodzenie Polski, rola biernego obserwatora była nie do zniesienia. Nie powinien więc dziwić fakt, że do 1945 tysiące internowanych polskich żołnierzy uciekło ze Szwajcarii, aby przedrzeć się do jednostek polskich, tworzących się przy armiach aliantów.
Próba skoncentrowania internowanych Polaków w kilku nielicznych obozach szwajcarskich okazała się psychologicznym fiaskiem. W 1941 wojskowe władze szwajcarskie postanowiły internowanych przegrupować, tworząc kilka odcinków internowania.
Po opuszczeniu Szwajcarii przez żołnierzy francuskich, w życiu Polaków nastąpiła faza konsolidacji pod względem organizacyjnym i logistycznym. Internowanie stało się po prostu codzienną rzeczywistością dla około 10 tys. Polaków, po tym, jak pozostałym z nich udało się uciec do Francji. Federalny Komisariat ds. Internowania i Hospitalizacji (EKIH) ustawicznie zmieniał decyzje związane z zakwaterowaniem i zatrudnieniem internowanych, wobec czego żołnierze zmuszeni byli do częstej zmiany regionów i obozów. Miejsca internowania były – zgodnie z międzynarodowymi zasadami – uzależnione od aspektów geograficznych i politycznych: nie mogły znajdować się ani w pobliżu granicy państwa ani zbyt blisko dużych miast.
Obowiązek pracy
O ile na początku internowania w Szwajcarii żołnierzy obowiązywał ogólny zakaz pracy, o tyle po wprowadzeniu przez władze tego kraju w życie tzw. Planu Wahlena internowani zostali zobowiązani do wykonywania prac w różnych sektorach gospodarczych.
W pierwszej fazie internowania żołnierze pracowali dobrowolnie w rolnictwie. Ich zatrudnienie było nieskomplikowane, a spontaniczna pomoc odbierana wśród miejscowej ludności bardzo pozytywnie. Organizowane też były – głownie przez związki kobiet – prace o charakterze rzemieślniczym. Ta działalność, której wytworem były produkty ręcznego rzemiosła, nie podobała się jednak urzędnikom EKIH, którzy obawiali się konkurencji dla rodzimego rzemiosła. Władze poddały „ręczne prace Polaków o charakterze zarobkowym” ścisłej kontroli. Jesienią 1940 roku stało się jasne, że okres internowania Polaków przeciągnie się na czas nieokreślony. Z tego powodu w styczniu 1941 roku wprowadzony został w życie Plan Wahlena, który zobowiązywał polskich żołnierzy do wykonywania regularnej pracy.
Swoją pracą, która do końca wojny szacowana była na 7 milionów dniówek, wnieśli polscy żołnierze znaczący wkład w funkcjonowanie gospodarki Szwajcarii i w jej infrastrukturę. Dzięki pracy internowanych mogły zostać zrealizowane różne projekty, które bez ich udziału nie miałyby na to szans. Zostało wybudowanych albo wyremontowanych wiele mostów. Setki kilometrów dróg powstało na nowo albo zostało przebudowanych. Wyrąbano tysiące hektarów lasów, jak również uzdatniono do upraw wiele nieużytków. W górnictwie wydobyto tysiące ton materiału, nie wspominając już licznych prac wykonanych na rzecz zwiększenia wojskowej obronności Szwajcarii.
Kontakty z ludnością szwajcarską
Polscy żołnierze internowani zostali serdecznie przyjęci przez miejscową ludność – co niezbyt podobało się szwajcarskim władzom wojskowym. Od samego początku usiłowano, jak tylko było to możliwe, ograniczać te kontakty. Z czasem, aby nieco urozmaicić życie żołnierzy, podjęto różnego rodzaju zajęcia dla zapełnienia czasu wolnego. Ważną rolę odegrało w tym również Muzeum Polskie w Rapperswilu, aktywnie pomagające w organizowaniu życia kulturalnego internowanych, którzy wydawali nawet swoje czasopismo „Goniec Obozowy”. Mimo usiłowań strukturyzacji życia żołnierzy, całkowita ich izolacja nie była jednak możliwa. Spontaniczne prezenty wręczane internowanym, owacje, emocjonalne manifestacje, wyrażające sympatię dla internowanych, zaniepokoiły z czasem dowództwo wojskowe Szwajcarii. Z upływem czasu zabroniono bezpośrednich spotkań ludności cywilnej z internowanymi. Poza tym gościnne i wręcz ciekawskie nastawienie Szwajcarów wobec Polaków przerodziło się już po kilku miesiącach w nieufność, dystans i strach przed niezdefiniowaną konkurencją. Postrzegano w nich niejednokrotnie winowajców za zmniejszone racje środków spożywczych, przeznaczonych na potrzeby szwajcarskiego społeczeństwa.
Jednak najbardziej problematyczne były kontakty z miejscową ludnością, a szczególnie ściśle zakazane związki miłosne Polaków ze Szwajcarkami. Władze szwajcarskie widziały w tym rozwoju wypadków zagrożenie, dlatego też zdecydowano jeszcze bardziej zwiększyć kontrolę tych kontaktów. 1 listopada 1941 został wydany tzw. (ze względu na kolor papieru) Orange Befehl (Pomarańczowy rozkaz), który kategorycznie zabraniał bliskich kontaktów Polaków z miejscową ludnością. Według tego rozkazu spotkania i odwiedziny mogły dojść do skutku jedynie za pisemną zgodą odpowiednich władz. Najwięcej kontrowersji wzbudził jednak artykuł IV. Pomarańczowego rozkazu, który zawierał ostry zakaz zawierania małżeństw Polaków ze Szwajcarkami. W praktyce rozkaz ten, jak nietrudno przewidzieć, nie był respektowany. Sytuacja stawała się – ze względu na rosnącą liczbę nieślubnych dzieci – coraz bardziej nabrzmiała. Jednak dopiero początkiem 1944 roku, wraz ze wzrastającą liczbą próśb i podań o zgodę na zawarcie małżeństwa, poluzowano te nierealne uregulowania. Ostatecznie w dekrecie z 1 listopada 1945 roku, który zastąpił Pomarańczowy rozkaz, zakaz małżeństw został de facto zniesiony (bowiem w dekrecie nie było ani słowa na ten temat).
Obozy uniwersyteckie
Z inicjatywy Poselstwa Rzeczypospolitej w Bernie i dowództwa Dywizji zostały powołane do życia – zarządzeniem władz szwajcarskich – obozy uniwersyteckie dla polskich żołnierzy-studentów. Wynikało to z faktu, że w 2. DSP znajdowało się wielu młodych uczniów i studentów, którzy przerwali naukę na skutek mobilizacji w czasie kampanii wrześniowej. Dla tych wszystkich internowanych należało zorganizować zajęcia dydaktyczne, aby pożytecznie wykorzystać czas internowania na dalsze kształcenie się. Dowódca dywizji realizował ten plan w porozumieniu z Poselstwem RP, które bardzo interesowało się losami żołnierzy w Szwajcarii, interweniowało u władz szwajcarskich w ich sprawach bytowych oraz podejmowało różne inicjatywy. Władze szwajcarskie nie zgadzały się jednak na dopuszczenie żołnierzy-studentów do zajęć bezpośrednio na wyższych uczelniach w tym kraju. André de Blonay wystąpił więc we wrześniu 1940 z prośbą o zorganizowanie polowych uniwersytetów dla internowanych. Projekt ten został zaakceptowany przez władze szwajcarskie, po czym EKIH wydał instrukcję regulującą zasady wyboru kandydatów, skład osobowy komisji selekcyjnej, liczbę obozów i studentów oraz termin otwarcia obozów uniwersyteckich (najpóźniej 1 listopada 1940). Obozy uniwersyteckie, zorganizowane ostatecznie w miejscowościach Sirnach, Grangeneuve oraz Winterthur, zamieszkiwane były przez żołnierzy-studentów, studiujących w oparciu o uniwersytet we Fryburgu, uniwersytet i politechnikę w Zurychu oraz Wyższą Szkołę Handlową w St. Gallen.
Ostatecznie przez obozy uniwersyteckie przewinęło się około 700 internowanych żołnierzy, z których 452 otrzymało dyplom ukończenia szkoły wyższej.
Zakończenie internowania
Wiosną 1945 roku władze szwajcarskie spodziewały się nawału wojskowych i cywilnych uchodźców. Tak masowa imigracja do Szwajcarii spowodowała, że 8 maja 1945 Rada Federalna (rząd szwajcarski) podjęła na nadzwyczajnym posiedzeniu decyzję o wydaleniu z kraju wszystkich internowanych osób. Jej bezpośrednim powodem była oczywiście kapitulacja hitlerowskich Niemiec. W konsekwencji w połowie maja 1945 rozpoczęto wywóz Polaków ze Szwajcarii w kierunku Francji. Jednak polityczne zamieszki i walka o władzę w Polsce spowodowały wstrzymanie tych transportów w okresie od czerwca 1945 do października tegoż roku. Również ogromne problemy transportowe w Europie wschodniej spowalniały wywóz internowanych do Polski. Jednak, w miarę postępującej stabilizacji w Europie, większość żołnierzy opuściła – zgodnie z Konwencją Haską – kraj alpejski do końca 1946 roku.
Żołnierze-studenci, którzy do czasu planowanego wyjazdu ze Szwajcarii nie ukończyli studiów, mieli możliwość przedłużenia pobytu w republice alpejskiej. Faktem jest, że po okresie internowania w Szwajcarii żołnierze polscy musieli – zgodnie z prawem międzynarodowym – opuścić ten kraj. Wielu z nich wróciło do ojczyzny, inni zdecydowali się na emigrację do Francji, Wielkiej Brytanii, USA i Australii. Tylko nieliczni pozostali w Szwajcarii. 15 grudnia 1945, wraz z wyjazdem do Polski gen. Prugara-Ketlinga oraz części jego sztabu, kończy się formalnie internowanie 2. Dywizji Strzelców Pieszych w Szwajcarii.
Ich nadzieje i marzenia o walce na frontach wojny „za wolność Waszą i naszą…” nie zostały do końca spełnione.