Podziel się   

Ludzie Pokaż wszystkie »

Opublikowany: 2015-02-27 13:40:21 · Czytany 5597 razy · 0 komentarzy
Nowszy Starszy

Rzecz o zjawiskowej artystce

Ewa Dymarczyk (Fot: Internet)

Kiedy w 1987 roku Ewa Demarczyk zakończyła swój występ w liczącej 1500 miejsc nowojorskiej Town Hall najpierw zapadła cisza i publiczność przez chwilę czuła się jak zahipnotyzowana, wreszcie jednak wstała z miejsc i przez blisko dziesięć minut gorąco dziękowała gwieździe za doznane wrażenia. Nazajutrz recenzent „New York Timesa” napisał: „Czarny Anioł polskiej pieśni jest jedną z niewielu cenionych w świecie pieśniarek o warunkach głosowych, możliwościach teatralnych i muzycznej możliwości, które pozwalają jej wznieść się ponad barierę językową, jaka zwykle sprawia, że tak wielu europejskich artystów jest niedostępnych amerykańskiej publiczności”.

O tej mieszkającej obecnie w Wieliczce wielkiej gwieździe polskiej estrady można się wiele dowiedzieć z liczącej 200 stron książce zat. „Czarny anioł”, jaka ukazała się w sprzedaży staraniem wydawnictwa Znak w styczniu br. Dzięki autorkom Angelice Kuźniak i nieżyjącej już Ewelinie Karpacz-Oboładze kartkując tę pozycję doznajemy wielkiej satysfakcji z faktu, iż możemy tak wiele dowiedzieć się o Czarnym Aniele. Wiadomo, że Demarczyk związana była z krakowską Piwnicą pod Baranami, że przyciągnęli ją tam Zygmunt Konieczny i Piotr Skrzynecki, ale już nie wszyscy wiedzą, że jej pierwszy publiczny występ (przed  Opolem i Sopotem) odbył się w czerwcu 1962 roku w Domu Literatów na Krupniczej, kiedy to – jak opowiada świadek tego wydarzenia – „wyszła onieśmielona, nieumiejąca się poruszać, niewiedząca co zrobić z rękami, źle uczesana, w sukience uszytej przez mamę”, a po występie publiczność siedziała jak sparaliżowana, ponieważ przypomniała sobie, że w ogóle można czuć.

Nim jednak Ewa została gwiazdą pierwszej wielkości, w dzieciństwie ćwiczyła gimnastykę przyrządową, pływała kajakiem, jeździła na rowerze, no i bardzo, bardzo dużo ćwiczyła na pianinie. Wzrastała w arystokratycznej krakowskiej rodzinie (ojciec był rzeźbiarzem i w dodatku pięknie śpiewał), a w chwili debiutu była studentką Wydziału Wokalnego PWST. Zanim rozpoczęła studia w szkole było niewiele śpiewu. Ewa ten zwyczaj zmieniła. Stale szukała wolnej sali, by móc usiąść przy pianinie, zagrać i zaśpiewać.

Występując już później na estradzie, w każdym calu była profesjonalistką. Podczas przygotowania do koncertów sprawdzała, czy tapeta na widowni się nie odkleja. Na scenie musiały być dwa czarne zestrojone fortepiany. Drugim wymogiem artystki były światła na scenie, trzecim – czarna podłoga. Na koncerty na świecie jeździła z belą czarnego materiału, który w razie konieczności rozściełano na estradzie. Słuchanie jej interpretacji na żywo, gdy stała na kompletnie wyciemnionej scenie, a reflektory oświetlały jedynie jej twarz, było przeżyciem niemal mistycznym.

Pisali dla niej piosenki m.in. Zygmunt Konieczny i  Andrzej Zarycki, ale ona odśpiewywała też wiersze: Wiesława Dymnego, Mirona Białoszewskiego, Bolesława Leśmiana, Juliana Tuwima i wielu innych poetów. Do historii przeszły już takie utwory w jej wykonaniu, jak „Rebeka”, „Karuzela z madonnami”, „Czarne anioły”, „Taki pejzaż”. To od niej rozpoczęła się w Polsce moda na śpiewanie poezji i to ona namówiła Czesława Niemena do zainteresowania się wierszem „Bema pamięci żałobny rapsod”.

Publiczność ją uwielbiała, zwłaszcza mężczyźni. Dlatego nazwali ją Aniołem. Piotr Skrzynecki widział ją tak: „Natchniona przez Boga talentem niezwykłym. Jej głos jest fenomenem, zdarzeniem w sensie biologicznym nawet”. Kiedy w roku 1964, bawiąc w Polsce, dyrektor paryskiej Olimpii Bruno Coquartis usłyszał jej głos, natychmiast zaprosił ją do Paryża. Po koncercie klęknął przed Ewą i rzekł: „Wydobędzie pani piosenkę francuską z gówna, w którym utonęła po śmierci Edith Piaf”. Zaproponował jej dwuletni kontrakt. Warunek: miała śpiewać w języku francuskim. Ona skwitowała to następująco: „Nie zamierzam śpiewać inaczej, niż po polsku” – i Paryż się skończył.

W styczniu tego roku artystka skończyła 74 lata. Nie śpiewa, nie pokazuje się publicznie. Ma żal, że przed laty władze miasta Krakowa nie zadbały o to, żeby stworzyć jej przyzwoite warunki do wykonywania zawodu. Więc zamilkła, ale i dodała wtedy: „Zostawiłam Kraków, ale nie publiczność. Ja wiem, że publiczność krakowska mnie kocha i ja ją darzę takim samym uczuciem”.

Źródło: Informator Warszawski

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Ludzie

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Kultura i sztuka · Polonia na świecie · Polonia w USA · Polska · Rozrywka

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...