Jak poluję na indyka
Swoją przygodę myśliwską zacząłem w Polsce przeszło 25 lat temu. Jednak na indyki poluję w USA dopiero od kilku lat. Pierwszych wskazówek jak polować na indyka, udzielił mi mój przyjaciel Robert Szafraniec, który też mnie po raz pierwszy zaprosił na takie polowanie.
Od tego czasu zawsze razem polujemy na wiosenne indyki w powiecie Carol niedaleko Lake Carol, gdzie mieszkają jego rodzice. Państwo Szafraniec w okresie polowania zawsze udzielają mi schronienia z niebywałą gościnnością, za co im serdecznie dziękuję. W tym roku też wylosowałem polowanie w ich okolicy i już nie mogę się doczekać spotkania z tymi przemiłymi ludźmi, pięknymi terenami i z samym polowaniem.
Aby zacząć polowanie na indyki, trzeba przede wszystkim upewnić się, czy na danym terenie mają one swoją ostoję. Ja robię w ten sposób, że obchodzę teren i szukam śladów w postaci odchodów, piór, rozdrapanego poszycia leśnego oraz tropów odciśniętych na piasku lub błocie. Dobrze jest też znaleźć miejsce, gdzie indyki nocują. Takie miejsca lokalizuję wieczorem, gdy indyki się zlatują i siadając na gałęziach, głośno trzepocą skrzydłami. Następnie szukam w pobliżu stałego przebywania indyków większej polany lub pola uprawnego, na które rano mogą one wychodzić na żer. Najczęściej wybieram ścianę lasu graniczącego z polami. W miejscu, w którym mam polować, jestem nie później niż godzinę przed świtem. Idąc przez las w nocy, nie należy się obawiać spłoszenia indyków. One z reguły nie reagują na człowieka, uznając, że to jest zwierzyna, która im nie zagraża. Nie należy natomiast używać intensywnie latarki. Światło może je spłoszyć. Stanowisko myśliwskie dokładnie maskuję, otaczając się naturalnym poszyciem leśnym oraz maskującym parawanem. Poluję zawsze z pozycji siedzącej na ziemi. W odległości 35-40 jardów od mojego stanowiska ustawiam na polu dwa \"decoys\", czyli imitację indyczek tak, abym z ziemi je dokładnie widział i aby były jak najbardziej widoczne z lewej i prawej strony ściany lasu. Można ustawić imitację indyka i indyczki, ale musimy liczyć się z tym , że nawet zwabiony młody indyk może nie odważyć się wyjść z lasu na linię strzału. Siedzisko musi być bardzo wygodne najlepiej z oparciem o drzewo. Muszę tu ostrzec, że polowanie na indyki jest tylko dla bardzo wytrwałych i cierpliwych myśliwych. Indyk ma bardzo dobry wzrok i słuch. Ja zaczynam wabić indyka najszybciej, jak tylko się da. Wybór wabika i samo wabienie jest indywidualną sprawą każdego myśliwego. Każde wabienie jest dobre, gdy przynosi efekty. Myśliwy musi zrozumieć tę mowę, czyli śpiew ptaka i odpowiadać mu tak, aby nawiązać z nim kontakt. Żadne teorie same nic nie dadzą. Każdy musi sam nabyć tę umiejętność. Gdy indyk na wabienie odpowiada gulgotaniem, to mamy połowę sukcesu. Nie oznacza to jednak, że zaraz podejdzie bliżej. Aby spowodować jego podejście, nasze wabienie musi być jak najbardziej podobne do dźwięków, jakie wydaje indyczka. Wabienie, jeszcze raz to powtarzam, musi być intensywne, aż indyk zacznie reagować. Może to trwać nawet i dwie godziny. Jeżeli indyk zareaguje, to odzywa się częściej i bardziej wyraziście. Po odgłosach gulgotania można zorientować się, że indyk się zbliża. Należy wówczas zachować szczególną ostrożność, ponieważ jego zmysł orientacyjny dorównuje najnowocześniejszemu GPS. Zdarzyła mi się sytuacja, że indyk podszedł do mnie na kilka kroków, zatrzymał się, obserwował i nasłuchiwał. Najmniejszy szmer albo ruch z mojej strony na pewno by go spłoszył. Bywa, że wabiony indyk jest uparty i nie chce się zbliżać. Wabię go więc, odwracając się w różne strony, a kiedy jest daleko, to wstaję i zmieniam pozycję. Indyczki w tym czasie są niespokojne i kręcą się nerwowo po lesie, również nawołując w różne strony. Takie wabienie może przynieść efekt. Z tą czynnością nie trzeba jednak przesadzać, aby nie przedobrzyć. Jeżeli słyszę indyka lub widzę go w odległości 60-70 jardów, przerywam wabienie i czekam, by zobaczył moje wabiki (decoys-dwie indyczki). Broń w tym czasie kładę na kolanach z lufą skierowaną w kierunku zbliżającego się ptaka. Myśliwy w tym momencie musi być absolutnie opanowany i spokojny. Nie wolno kręcić głową, jedynie tylko oczami i pilnie obserwować indyka. Jeżeli ptak jest niespokojny i niezdecydowany, można delikatnie zaimitować gdaknięcie kury. Indykowi należy dać możliwość podejścia do wabików jak najbliżej. Złożenie do strzału zawsze wykonuję, gdy indyk nie ma możliwości tego zobaczyć. Strzelam tylko w szyję, wyczekując momentu, kiedy indyk jest w fazie obserwacji. Nie zawsze jednak stary indyk lub młode indyki chodzące po kilka sztuk, odzywają się na wabienie. Mimo to bezszelestnie podchodzą i niespodziewanie mogą agresywnie zaatakować wystawione \"decoys\". Miałem przypadek, że trzy indyki tak właśnie postąpiły, a mojemu koledze prawie wylądowały na głowie, sfruwając w ilości kilkunastu sztuk.
Strzelałem do indyka o wschodzie słońca i gdy słońce było w zenicie. Nie ma reguły. Najważniejsze jest to, by nie zniechęcać się w wabieniu. Podczas polowania należy być maksymalnie skoncentrowanym i zdyscyplinowanym. Nie ukrywam, że po takim dniu fizycznie i emocjonalnie czuję się całkowicie wyczerpany. Bywało również, że za plecami pojawiała się indyczka, która wyręczyła mnie całkowicie „z obowiązku” wabienia. Efekty takiej sytuacji były rewelacyjne i polowanie musiało szybko zakończyć się sukcesem. Ale na ogół jest tak, że jeżeli samemu nie włoży się w to maksimum wysiłku, efekty będą mizerne. Polujących jest wielu, ale z trofeami wracają nieliczni. Ja zaliczam się do tych drugich i w nagrodę za swój trud zawsze dostawałem błogosławieństwo od Św. Huberta. Jak będzie w tym sezonie? Może napiszę za rok. Wiem jedynie, że znów spotkam się z moimi przyjaciółmi, na polowaniu, będą nowe nieprzewidywalne wydarzenia, a ja będę konsekwentny, cierpliwy i stały jak skała, której nie można skruszyć. Jest to jedyny sposób na przechytrzenie tego niezwykle mądrego i przebiegłego ptaka.
Zachęcam wszystkich myśliwych do udziału w takim polowaniu. Jest to między innymi test własnych umiejętności i możliwości myśliwskich. Niepowodzeń będzie bardzo dużo, ale zapewniam, że przyjdzie też czas sukcesów.
Apeluję, aby nie iść na skróty, podszywając się pod czyjeś sukcesy myśliwskie, robiąc sobie choćby zdjęcia i przedstawiając je jako swoje trofea. Koledzy, polujmy etycznie i postępujmy etycznie! Rodowici Amerykanie mają wielki szacunek do tego ptaka, jak również do myśliwych, którzy na niego polują. Musi jednak odbywać się to od początku do samego końca według ścisłych reguł i zasad. Jest to jeden z symboli USA, który nie powinien podlegać manipulacji z powodu przechwałek lub dla chwili sławy myśliwskiej. Należy się mu szacunek, a trofeum tego ptaka ma być dużą wartością. Życzę wszystkim spotkania myśliwskiego z indykiem, który w myśliwym wzbudza wielkie emocje, a samo polowanie zostaje w pamięci na zawsze. Darzbór!!!