Podziel się   

Polityka Pokaż wszystkie »

Opublikowany: 2013-04-02 19:54:02 · Czytany 6227 razy · 1 komentarz
Nowszy Starszy

"Jeśli się mylę, to w ogóle nie warto startować w wyborach"

Lidia Geringer de Oedenberg i Paweł Rogaliński

Strasburg, przerwa w sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego. Lidia Geringer de Oedenberg, kwestor i europosłanka, opowiada Pawłowi Rogalińskiemu o kreowaniu wizerunku politycznego, charyzmie i zdobywaniu elektoratu.

Paweł Rogaliński: - Dlaczego Donaldowi Tuskowi udało się to, czego nie dokonał wcześniej żaden inny premier – mam na myśli długotrwałe utrzymanie swojej popularności i piastowanie urzędu Prezesa Rady Ministrów nieprzerwanie od 2007 roku? Myśli pani, że to wynik działalności specjalistów od marketingu politycznego czy też naturalne zdolności przywódcze pana premiera?

Lidia Geringer de Oedenberg: - Myślę, że premier całymi garściami korzysta z podobnych usług i chyba nawet specjalnie się z tym nie kryje. Jest poza tym bardzo zdolnym politykiem i człowiekiem, który potrafi skutecznie prezentować swoje pomysły. Donald Tusk ma niezaprzeczalne zdolności przywódcze… Praktycznie jest jedynym dowodzącym w Platformie Obywatelskiej. Co więcej, nie „wychowuje” żadnego swojego następcy. Możliwe, że obawia się nawet postkonkurencji. Jest niewątpliwym wyjątkiem w naszej polityce, jako premier, który dużym poparciem społeczeństwa sprawuje urząd już drugą kadencję... Poza tym udaje mu się ciągle utrzymać popularność własnej partii, której poparcie nie spada. Można zatem powiedzieć, że jego działalność jest optymalna i dla partii, i dla niego.

Politykiem, który niegdyś cieszył się podobnym, wieloletnim zaufaniem, jest Aleksander Kwaśniewski. Czy sądzi pani, że ma on w sobie tyle charyzmy, by stać się „Donaldem Tuskiem zjednoczonej lewicy” w ramach projektu Europa Plus?

Chyba taki jest właśnie zamiar projektu Europa Plus – zjednoczyć wyborców lewicowych pod przywództwem byłego prezydenta. Zresztą sam Aleksander Kwaśniewski mówi o takim projekcie „na lata”. Ponieważ w pierwszej kolejności będziemy mieli wybory do Parlamentu Europejskiego, najwięcej im poświęca uwagi, ale zaraz potem będą wybory samorządowe, a wraz z nimi realna władza w regionach, poparta konkretnymi pieniędzmi unijnymi, płynącymi coraz większym strumieniem właśnie do samorządów lokalnych. Jeżeli opanuje się – że tak się wyrażę – struktury demokratyczne na dole, w następnej kolejności można liczyć na to, że osiągnie się również sukces w wyborach parlamentarnych. Europa Plus została stworzona jako projekt nastawiony na dojście do władzy i w przyszłości rządzący czy współtworzący koalicję rządzącą.

Czy według pani wiedzy Leszek Miller korzysta lub powinien korzystać z rad specjalistów ds. marketingu, by odzyskać elektorat SLD?

Z tego, co wiem, wszyscy przywódcy partyjni mają doradców PR, którzy podpowiadają i podsuwają pewne pomysły, ale to od „szefa” zależy na ile z ich rad skorzysta. Leszek Miller ma dokładnie sprecyzowaną wizję przyszłości partii, jego stanowisko wspierają wszystkie struktury regionalne, czego wyrazem było choćby i to, że po pierwsze był jedynym kandydatem na szefa partii, po drugie został wybrany na przewodniczącego w pierwszych w Polsce wyborach bezpośrednich obejmujących wszystkich członków partii. To wytrawny polityk, skrupulatny analityk, na pewno liczy się ze zdaniem socjologów i speców od marketingu politycznego, ale myślę, że ostateczną decyzję podejmuje sam.

Który zagraniczny polityk, pani zdaniem, zasługuje na miano mistrza w kwestii tworzenia własnego wizerunku?

Jest ich wielu. Nie będę przytaczać konkretnych nazwisk. Wystarczy porównać fotografie sprzed „zabiegów” i po. Pod wpływem doradców zmieniają swój image, między innymi za pośrednictwem: doboru fryzury, okularów, sposobu ubioru, gestykulacji, makijażu... Ale, jeśli jednak ta zmiana zupełnie nie współgra z ich wcześniejszym stylem – to „przebranie” intuicyjnie odkrywają odbiorcy. Wszelki „naciągany” image nie może, w moim przekonaniu, liczyć na długotrwały efekt. Tak zwanej „charyzmy” piarem się nie stworzy.

W polskiej polityce jest niewiele kobiet. Czy płeć może mieć wpływ na popularność polityka? Czy uważa pani, że wyborcy wolą wybierać mężczyzn na swoich reprezentantów?

Kobieta decydent to ciągle nowość w polskiej polityce. Istnieje silny stereotyp, iż bycie kobietą sukcesu nie idzie w parze z byciem dobrą matką... Nie mieliśmy nigdy pani prezydent, jedynie raz premierem Polski była kobieta.

W dodatku Hanna Suchocka piastowała swój urząd zaledwie jeden rok…

Dokładnie. Tymczasem, aktualnie w krajach Unii Europejskiej najwyższe urzędy z powodzeniem sprawują: kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Litwy Dalia Grybauskaite czy też premier Danii Helle Thorning-Schmidt. W kwestii urzędów dziedzicznych głowami państw są także trzy monarchinie: Elżbieta II w Wielkiej Brytanii, Małgorzata II w Danii i Królowa Beatrix  w Holandii.

Na 27 państw w Unii Europejskiej to jednak wciąż niewiele, więc nasz kraj raczej nie wyróżnia się na tym tle.

W Polsce na razie nie zanosi się, by głową państwa miała zostać kobieta. Począwszy od 1990 roku, na 65 nazwisk kandydatów w dotychczasowych 5 elekcjach do najwyższego urzędu w Polsce, odnajdujemy zaledwie panie: Hannę Gronkiewicz-Waltz oraz Henrykę Bochniarz.

Możliwe, że to problem stereotypowego wizerunku głowy państwa, gdyż wielu Polakom ciężko byłoby sobie wyobrazić kobietę-prezydenta… A czy pani pracuje nad kreowaniem własnego image’u, czy też kieruje się własną intuicją?

Przede wszystkim kieruję się intuicją, ale pracując przez ponad 15 lat w telewizji, nabrałam oczywiście sporej „wiedzy wizerunkowej” i doświadczenia, w jaki sposób prezentować siebie i swoje poglądy. Nie zatrudniam jednak żadnych stylistów. Mam doradcę mediowego i  słucham różnych opinii, również tych od internautów. Prowadzę np. ciekawą wymianę poglądów na Facebooku. Ludzie często coś mi doradzają, zadają pytania albo coś sugerują... Poza Brukselą i Strasburgiem przede wszystkim pracuję w regionie i najważniejsze jest dla mnie to, aby docierać do zwykłych ludzi. Jedni prezentują się głównie na ekranach telewizorów, inni, jak ja – wolą osobiste spotkania.

Coraz większa liczba polityków korzysta z usług specjalistów od tworzenia wizerunku. Czy ci drudzy staną się w przyszłości niezbędnym narzędziem w pracy każdego polityka?

Z pewnością. Coraz więcej mówi się o tym, że w zasadzie politykę robi się piarem, a zarządzanie wrażeniem to jej sedno. Choć mówi się, że nie szata zdobi człowieka, to w polityce „szata” czasem przesłania wszystko inne. To, jak polityk wygląda, jak się uśmiecha, czy w wiarygodny sposób coś obiecuje (nawet jeśli de facto nie zamierza w przyszłości tego zrealizować) – to dla wielu jest sposób dotarcia do wyborców czy bycia zauważonym.  Osobiście taka polityka mi nie odpowiada. Mnie interesują prawdziwe działania, realizowanie konkretnych zamierzeń. Jestem jak najdalsza od „bicia piany” dla samego efektu. Dla mnie liczy się sumienna praca. Trzeba zakasać rękawy i pokazać, że się coś naprawdę potrafi zrobić.

Jednak wyborcy nie zawsze doceniają takie działania. Wielu z nich jest za to oczarowanych sztucznie wykreowanym wizerunkiem polityków.

Niestety, muszę przyznać panu rację, że wspomniana „sztuczna” polityka – w sensie pewnych pomysłów piarowskich – niestety po prostu się sprawdza i wiele osób jej ulega. 

Nie obawia się pani, że inni, konkurencyjni dla pani politycy, korzystający z usług specjalistów od marketingu i piaru, pozyskają większą liczbę wyborców dzięki wykreowaniu swojego wizerunku?

Mogą, oczywiście… Z tym, że nie obawiam się ich metod przede wszystkim dlatego, że wierzę w inteligencję moich wyborców. Traktuję elektorat jako mądrych ludzi, którzy dokonują świadomych wyborów. Wierzę, że nie dadzą się złapać na piarowski lep i będą doceniali konkretne działania i, mam tu nadzieję, że w moim wykonaniu – rzetelnie wykonaną pracę. Jeśli się mylę, to z mojego punktu widzenia nie warto w ogóle startować w wyborach.

Rozmawiał: Paweł Rogaliński,
Parlament Europejski, Strasburg
www.rogalinski.com.pl

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Polityka

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

anna · 2013-04-04 08:22:33

Już myślałam, że pani Geringer ostatnio ucichła a tu proszę!

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...