„Szkoda dla nich Polski”…
…powiedziała premier rządu RP, Ewa Kopacz, kiedy dowiedziała się, że jej partia – Platforma Obywatelska – poniosła w wyborach parlamentarnych klęskę. Czy szkoda, czy nie, to się dopiero za jakiś czas okaże. Na razie Polacy, ponieważ mieli dość pustych obietnic, opowiedzieli się za Prawem i Sprawiedliwością, która to partia wygrała wybory wynikiem 37,58 proc. głosów, dostanie w Sejmie 235 mandatów (na 450) i może samodzielnie rządzić, acz bez większości potrzebnej do zmiany konstytucji. Rządząca dotąd Platforma Obywatelska uzyskała 24,09 proc. i 138 mandatów. Trzecią siłą będzie Kukiz z 8,81 proc. głosów i 42 mandatami. W wyborach wzięło udział 15 mln 563 tys. obywateli, czyli 50,92 proc. Także w Warszawie wybory wygrał PiS wynikiem blisko 30 proc. – o tej wygranej zadecydowały głosy z zagranicy. Bez Polonii Platforma minimalnie wygrałaby wybory w stolicy.
Z 242 mandatami PiS po raz pierwszy od 25 lat bez trudu utworzy rząd i bez wątpienia rozpocznie realizację swojego programu wyborczego. Ważne też, że partia ta wygrała nie dzięki szczególnej mobilizacji na wsi, jak dotychczas bywało, lecz także w metropoliach, gdzie była największa frekwencja, a nawet wśród osób wykształconych.
Jeszcze podczas wieczoru wyborczego prezes PiS, Jarosław Kaczyński, mówił: „Dziesięć lat i dwa dni temu mój brat, Lech Kaczyński, został wybrany na prezydenta. Złożył mi wtedy meldunek – teraz ja składam jemu: – Panie prezydencie, melduję wykonanie zadania”.
Jak wiadomo, partia PiS szła do wyborów razem z Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry i Polską Razem Jarosława Gowina. Lider tej pierwszej partii, startujący z ostatniego miejsca w okręgu świętokrzyskim, uzyskał najlepszy wynik – 70 tys. głosów, a Jarosław Gowin w Krakowie – ok. 50 tysięcy. Sukces partii Kaczyńskiego łatwo obalił mit dotyczący możliwości wyborczych tej partii. Okazało się, iż Polacy nie boją się już jej przywódcy, którym tak straszyła Platforma. Dziś ma okazję, by zorganizować kraj według własnych marzeń, choć premierem nie będzie on sam, lecz zaproponowana przez niego Beata Szydło, która już od pewnego czasu pracowała nad koncepcją nowego rządu.
Należy wierzyć, że Prawo i Sprawiedliwość nie wygrało wyborów po to, aby brać odwet, że nie wprowadzi triumfalizmu do ministerstw, spółek Skarbu Państwa i rozmaitych agencji. Zadba o naszą wolność, lecz w granicach prawa i – co najważniejsze – patriotyzm przestanie wreszcie być ośmieszany. Niedawno popierająca PO całym sercem znana aktorka, Krystyna Janda, powiedziała, że „połowę kraju zżera nienawiść – nienawiść zrodzona z kompleksów, braku perspektyw, niedouczenia, polskiej katolickiej zawiści”. Szczęściem jest w tej połowie bardziej postępowej. Jeszcze dalej, już po ogłoszeniu wyniku wyborów, posunął się sam Lech Wałęsa, który publicznie zagroził „Jeśli dzięki większości będą chcieli robić coś złego, szarogęsić się, to oświadczam: nie macie żadnych szans. Jestem w stanie – jeśli będzie źle – w bardzo krótkim czasie podnieść Polskę” .
Prezes Kaczyński, chcąc przekonać wszystkich, że nie rzuca słów na wiatr obiecując, że w Polsce nastąpi odnowienie życia politycznego, i w trosce o to, ażeby nowi parlamentarzyści zdali sobie sprawę z odpowiedzialności za ojczyznę, skierował do nich list. Prosi w nim o „pokazanie, że można rządzić uczciwie”, i dalej: „To świetne zwycięstwo jest nie tylko powodem do zasłużonej dumy i radości, lecz także zobowiązaniem, wezwaniem do jeszcze cięższej pracy. Nie możemy spocząć na laurach. Nasze zadanie nie skończyło się na wygraniu wyborów. Nie szliśmy do nich po to, żeby przejąć władzę dla niej samej, ale po to, by doprowadzić do dobrej zmiany”. Według Kaczyńskiego PiS ma „dobry program i znakomitych ludzi”.
Źródło: Informator Warszawski