Znani Polonusi na temat: Czy Barack Obama powinien dostać nagrode nobla?
Franciszek Spula, Prezes Związku Narodowego Polskiego i Kongresu Polonii Amerykańskiej
Dla mnie jako Amerykanina, dla mojego kraju to plus i sukces. Wiem, że ludzie w Stanach Zjednoczonych są zadowoleni, bo to jest prestiż dla kraju. Każdy się zastanawia, dlaczego tak szybko, po tak krótkim okresie prezydentury. Zwykle dostawały tę nagrodę osoby zasłużone, które latami pracowały nad projektami, poświęcały na to długi okres w życia. Obama poświęcił już politycznie czas jako senator, polityk, ale co zrobił dla Stanów, to drugie pytanie. Ja nie mogę odpowiedzieć czy to była dobra, czy zła decyzja, bo nie byłem w nią włączony. Jako Amerykanin muszę się cieszyć z powodu prezydenta.
Zygmunt Matynia, Konsul Generalny RP w Chicago
Zaskakująca decyzja. Myślę, że wprawiła w kłopot całą administrację amerykańską. Ja nie wiem, jak się z tym czuje prezydent. Czas pokaże, czy ta decyzja była słuszna. To jest bardzo poważna nagroda. W przeszłości okazało się, że nie zawsze osoby, którym się to należało, otrzymały tę nagrodę i odwrotnie. Otrzymywały ją niekiedy te, które w porównaniu z innymi kandydatami, nie do końca na nią zasłużyły. Myślę, że liczy się tutaj czas. To on pokaże i oceni, czy ta decyzja była podjęta, by zmotywować prezydenta do czegoś, do zakończenia niektórych wojen, które toczy.
Dziwne jest to, że prezydent dostaje nagrodę i jednocześnie prowadzi wojnę. Byli kiedyś kandydaci, jak np. nasz Jan Paweł II, którzy sprzeciwiali się wojnom, walczyli o pokój. Komitet nie dał jednak papieżowi nagrody, nie brał tego pod uwagę.
Robert Stafecki, biznesmen, współtwórca radia Ampol
Podzielam opinię Lecha Wałęsy, że za wcześnie, za wcześnie. Nie można dawać komuś kredytu przez Nagrodę Nobla. To jest chyba jakaś pomyłka, ale może chcą stymulować prezydenta do działań pokojowych. Wtedy nagroda powinna się nazywać Nagroda Nobla, dla tych, którzy mają dobre pomysły. A druga nagroda powinna być dla tych, co dobre pomysły zrealizowali.
Agata Paleczny, artystka
Nie ukrywam, że podobnie jak większość, byłam zaskoczona tą informacją, przy całej mojej sympatii do prezydenta. Nie wiem, czy nagroda ta nie została przyznana zbyt wcześnie, ale trzymam kciuki i mam nadzieję, że będzie w stanie udowodnić, że słusznie mu ją przyznano.
Kazimierz Chlebek- reprezentant Polish American Congress
Powiem szczerze, nagroda należy się ludziom, którzy mają jakąś wizję tego świata. Zakładam, że to nie jest może nagroda za to, co on zrobił dla świata, ale za wizję świata jaką my pokładamy w nim, a przynajmniej jaką pokłada w nim komisja Nobla. Są wielkie wyzwania, oczekiwania, które on obudził. Kończymy z wojną, zaczynamy zupełnie inne życie. Następna generacja polityków będzie bardziej cywilizowana. Ze wszystkimi jesteśmy w dobrych kontaktach. Wielkie wyzwania, trudne do załatwienia. Ja przypuszczam, że taka była intencja.
A tak naprawdę dlaczego? Może są inne podteksty, których ja nie znam. Wie to komisja Nobla, a my nie dowiemy się nigdy. Akceptuję tę decyzję, bo to ważna komisja. My musimy się z nią zgodzić. Musimy to respektować, zwłaszcza, że ta osoba reprezentuje sobą coś wielkiego. Bo żeby przełamać bariery, takie jakie on przełamał, to jest coś wielkiego – przez samo to, ludzie mają inne spojrzenie na to w jakim kierunku idzie świat. Ja bym powiedział, że to bardzo dobrze, bo to nas zmusi, żeby oczekiwania świata zostały spełnione, a przynajmniej zmusi nas Amerykanów. Tak na to patrzę, nagroda mu się należy.
Ewa Uszpolewicz, dziennikarka
Kiedy myślę o przyznaniu Pokojowej Nagrody Nobla prezydentowi Obamie, przypomina mi się historia sprzed lat. Szkoła podstawowa, lekcja wychowania technicznego i uczeń (nazwijmy go Jasio), z którym nauczycielka miała problem. Problem, który można byłoby nazwać niechęcią do dostosowania się do wymogów przez nią stawianych. A to nie przyniósł farbek, a to znów nie wykonał zadanej pracy bądź wykonał ją tylko częściowo. Na kolejną z lekcji należało przynieść drewnianą sklejkę, gwoździki, klej i młotek – zadaniem było zbudowanie karmników dla ptaków. Na początku lekcji nauczycielka zaczęła sprawdzać stopień przygotowania uczniów do zajęć. Stanęła obok ławki Jasia, któremu kilku kolegów pożyczyło sklejkę, klej i gwoździki. Zapytała: - Znowu nic nie przyniosłeś?
- Przyniosłem! Młotek przyniosłem - i Jaś sięgnął do tornistra. Pani popatrzyła na niego uważnie, następnie podeszła do biurka, otworzyła dziennik i wstawiła Jasiowi... piątkę.
Do dzisiaj nie wiem, czy Jaś przyniesiony przez siebie młotek wykorzystał do zbudowania karmnika, czy może do zniszczenia sklejki.
Piotr K. Domaradzki, Redaktor Naczelny „Dziennika Związkowego”
Jeżeli mam być bardzo obiektywny, to nie. Stanowczo na wyrost. Stanowczo dla kogoś, kto nic nie zrobił. Jan Paweł II, który zrobił dla pokoju na świecie bardzo dużo, nigdy nie dostał Nobla, a człowiek, który dopiero zaczął karierę i poza obiecankami nie zrobił praktycznie nic, nagle został obdarowany Noblem. Z drugiej strony zgadzam się również z Lechem Wałęsą, który powiedział, że jest to wprawdzie na wyrost, ale może to jest zachęta, żeby rzeczywiście coś zrobił. No i tak by to można ująć.
Wojciech Glinkowski, artysta malarz
Nagroda Pokojowa Nobla dla naszego szanownego prezydenta. To bardzo ciekawe. Spróbujcie sobie państwo wyobrazić, o co tak naprawdę chodzi Skandynawom. Jeśli wejdziecie w ich buty, to o co tu chodzi? Prawdopodobnie chodzi o wielki strach. O to, że świat się czegoś boi i cała ta rzecz, która nazywa się Pokojową Nagrodą Nobla dla naszego nieokreślonego jeszcze bliżej prezydenta jest niczym innym, jak pobożnym życzeniem, że będzie lepiej. To znaczy, że jest nie najlepiej, prawda? I oni tak muszą się czuć, skoro odważyli się podważyć jakość, bo tak się przecież stało. Kiedy to ogłosili to zaczęto się śmiać, prawda? Tak, że muszą się jednak naprawdę bać, skoro odważyli się podważyć jakość i znaczenie tej nagrody. To nie są głupi ludzie, zdawali sobie sprawę z tego, że to nie będzie przyjęte oklaskami. I naprawdę wszyscy doskonale wiemy, że jest cała rzesza ludzi, którym taka nagroda z pewnością bardziej się należy, jeżeli mielibyśmy ją traktować w sposób bardzo poważny. Z drugiej strony jest tak, że naprawdę przez to, co się stało, będziemy traktować tę nagrodę jako niepoważną. A czy naprawdę mamy się czego bać?
Wojciech Włoch, wykładowca na Northeastern Illinois University
Nobel zazwyczaj przyznawany jest za osiągnięcia całego życia, za pewien dorobek, za pracę na rzecz czegoś. I tej pracy „na rzecz” naszemu prezydentowi nie brakuje. Wszedł energicznie zarówno na amerykański rynek polityczny, jak i na rynek dyplomatyczny całego świata. Nie można mu odmówić wielkiej swady, swobody w komunikowaniu się, nawiązywaniu przyjaźni na całym świecie, nie można mu odmówić chęci, dociekliwości, zainteresowania ludzi sobą, ale też i siebie ludźmi. Uważam, że rozmowy dyplomatyczne, które prowadzi na bardzo wysokim szczeblu są efektywne i na pewno pomagają w wizerunku Stanów Zjednoczonych na świecie. Jednakowoż uważam, że przyznanie panu Obamie nagrody Nobla jest nieco pośpieszne, jest bardziej kredytem na przyszłość, niż oceną dotychczasowego dorobku. Jest to na pewno bardzo duże obciążenie dla niego jako prezydenta, jako człowieka, dlatego że teraz będzie musiał udowadniać na rynku międzynarodowym, że przyznanie mu tej nagrody było bardzo dobrym ruchem. Myślę, że sprosta wyzwaniu, choć nie będzie to łatwe. Przed wizerunkiem Ameryki na świecie stoi bardzo dużo wyzwań. Komentarze ze świata były różne. Odwieczni wrogowie będą pytać: „jak to pokojowy Nobel, skoro zwiększył ilość wojsk w Afganistanie, skoro prowadzi aktywnie dwie wojny”. Ja uważam, że Oslo zrobiło dobrze, ale na autentyczne wyniki trzeba będzie jeszcze poczekać.
Maciej Płażyński, Marszałek Sejmu III kadencji, Prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”
Ja jestem zaskoczony, zresztą w Polsce też były takie komentarze, że to jest pierwsza nagroda na zapas. Na ogół nagrody daje się po, a nie przed.