Wywiad z Danielem Skrzypczyńskim
W chicagowskim hotelu Hilton, podczas konferencji prasowej przed startem do 32. Bank of America Chicago Marathon, Andrzej Kentla rozmawia z 68-letnim Danielem Skrzypczyńskim, który 11 października 2009 pobiegł w swoim 32. maratonie chicagowskim.
Andrzej Kentla: Daniel, jest mi miło spotkać cię na konferencji prasowej przed twoim startem w kolejnym maratonie chicagowskim?
Daniel Skrzypczyński: - Czekam na ten start z niecierpliwością.
Chicagowski maraton ma wieloletnią tradycję – w 2007 roku celebrowaliśmy okrągłą, 30. rocznicę i chociaż przebiegło go w tym czasie ponad 800 000 biegaczy, tylko 9. z nich przebiegło wszystkie 30 maratonów w mieście. Ty jesteś jednym z nich. Jest mi niezwykle miło to podkreślić i gratuluję ci tak wspaniałego osiągnięcia.
- Bardzo dziękuję. W ubiegłym roku ukończyłem mój 31. chicagowski maraton. Tegoroczny bieg, jeśli go ukończę, będzie moim 32. maratonem w tym mieście.
Myślę, że dla Polaków mieszkających w Chicago, szczególnie dla tych, którzy również biegają w maratonach czy biorą udział w innych masowych biegach ulicznych, ważnym jest wiedzieć, że w tej elitarnej grupie, która ukończyła wszystkie 31 chicagowskich maratonów znajduje się dwóch Amerykanów polskiego pochodzenia: Henryk Kozłowski z Willmete, IL i Dan Skrzypczyński z Chicago.
- Tak, to prawda.
Daniel, nosisz polskie nazwisko, ale prawie nie znasz języka polskiego. Powiedz coś o swojej rodzinie, kiedy twoi przodkowie przyjechali do Ameryki?
- Mój dziadek ze strony ojca przybył do Ameryki, gdy mój ojciec był sześciomiesięcznym dzieckiem. Urodził się w Poznaniu w 1886 roku. Moje dwie babki urodziły się tutaj, w polskich rodzinach. Dziadek ze strony mamy przyjechał do Ameryki ze swoimi rodzicami, gdy miał 13 lat, prawdopodobnie na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Pochodzili z niewielkiego miasteczka położonego w okolicach Krakowa.
Tak więc rodzice twoich rodziców przybyli do Ameryki z tego samego kraju, rozpoznawanego w świecie od wielu wieków jako Polska, ale przybyli z różnymi paszportami...
- To prawda. Rodzina mojej mamy przybyła tutaj z paszportami wydanymi przez administrację austriackiego cesarza Franciszka Józefa, natomiast paszporty członków rodziny ojca były wydane przez administrację pruskiego cesarza Wilhelma II.
Dan, kiedy zacząłeś uprawiać biegi długodystansowe i co spowodowało, że zainteresowałeś się bieganiem?
- Po raz pierwszy zacząłem startować w ulicznych biegach długodystansowych w 1976 roku. W tamtym roku oglądałem zimowe igrzyska olimpijskie i postanowiłem spróbować jazdy na łyżwach. Przez kilka wieczorów jeździłem na lodowisku znajdującym się w pobliskim parku, ale niestety, musiałem to przerwać ponieważ lód się roztopił. Od znajomych dowiedziałem się o ludziach uprawiających tzw. jogging. Pewnego dnia założyłem tenisówki, spróbowałem i tak to się zaczęło. W 1977 roku wystartowałem w pierwszym długodystansowym biegu ulicznym. Moim trzecim biegiem był już chicagowski maraton.
Czy w późniejszym okresie startowałeś w innych maratonach, organizowanych w amerykańskich miastach albo poza granicami Stanów Zjednoczonych?
- Tak. Startowałem w wielu innych maratonach. Przebiegłem kilka organizowanych w okolicach miasta Milwaukee. Przebiegłem też parę maratonów w San Diego w Kalifornii. Jednym z najprzyjemniejszych był mój start w Five Peaks Marathon w Górach Skalistych w Colorado. Ten maraton zaczyna się u podnóża gór, a kończy na wysokości powyżej 14 000 stóp. Przebiegnięcie go to spora przygoda. Chociaż odbywa się w porze letniej, po wbiegnięciu na linię mety, widzimy sporo śniegu. Większość trasy tego maratonu musiałem przemaszerować, ponieważ miałem kłopoty z oddychaniem w czasie biegu na dużej wysokości.
Maraton jest bardzo wymagającym dystansem dla osób uprawiających biegi długodystansowe. Już samo przebiegnięcie tego dystansu wymaga dużej dyscypliny w długim okresie przygotowawczym. Co było głównym czynnikiem motywującym cię do przebiegnięcia wszystkich 31. chicagowskich maratonów i do biegania generalnie?
- Przez szereg lat z powodów zdrowotnych moje przygotowanie do maratonu ograniczało rozmiar treningu biegowego z położeniem nacisku na trening marszowy. Sam fakt ukończenia kolejnego chicagowskiego maratonu był dużym czynnikiem motywującym, by do każdej próby przebiegnięcia tego dystansu właściwie się przygotować. Aby przebiec maraton trzeba wiele czasu poświęcić na biegi czy na długie marsze. I to przynosi wiele korzyści, ponieważ utrzymuje cię w dobrej formie fizycznej, chociaż z upływem czasu, kiedy się starzejemy, jest coraz trudniejsze.
Ile miałeś lat, kiedy przebiegłeś swój pierwszy maraton?
- W 1977 roku miałem 37 lat, dzisiaj mam 68.
Powiedz mi jak wygląda twój typowy trening poprzedzający przebiegnięcie maratonu?
- Zazwyczaj biegam 3-4 razy w tygodniu. W ciągu jednego z tych tygodniowych treningów staram się przebiec dłuższy odcinek. Najdłuższym odcinkiem pokonanym w tegorocznym okresie przygotowawczym był odcinek 21 mil. Tydzień temu, w niedzielę, przebiegłem 13 mil.
Czy marzyłeś kiedykolwiek, aby uprawiać bieganie zawodowo, bić krajowe rekordy, ścigać się z najlepszymi na tym dystansie, zarówno w USA, jak i na trasie maratonów w innych krajach, reprezentować swój kraj na igrzyskach olimpijskich?
- Po przebiegnięciu kilku pierwszych maratonów miałem okazję poznania swoich możliwości. W kilku maratonach udało mi się osiągnąć czas 3 godzin 4 czy 3 godzin 5 minut. Zwycięzca pierwszego chicagowskiego maratonu osiągnął rezultat, bodajże 2 godzin 17 minut. Wiedziałem, że osiągnięcie podobnego rezultatu jest poza zasięgiem moich możliwości. Wiedziałem na ile mnie stać. Miałem świadomość, że nie jestem na tyle utalentowanym biegaczem, aby osiągnąć podobny wynik. Uprawiałem wiele różnych sportów. W niektórych z nich osiągałem przyzwoite wyniki, ale nigdy nie powiem, że w którymś z nich osiągnąłem wysoki poziom, zbliżony do poziomu zawodowego.
Jaki jest twój najlepszy rezultat w biegu maratońskim?
- Jeden z chicagowskich maratonów ukończyłem w 3 godziny i 4 minuty. Nie pamiętam dokładnie roku, ale było to na początku lat 80-tych.
Aby osiągnąć taki wynik, należy poświęcić wiele czasu na trening, przebiec w okresie przygotowawczym wiele mil. Jak przygotowywałeś się do biegu maratońskiego wtedy, gdy osiągałeś podobne rezultaty i jak przygotowujesz się do tego wyzwania dzisiaj?
- Wtedy zazwyczaj biegałem około 60 mil tygodniowo i zwykłem biegać codziennie. Dzisiaj biegam 3-4 razy w tygodniu, pokonując w tym czasie łącznie około 30 mil. W tej chwili znacznie więcej czasu zabiera mi odnowienie organizmu po dłuższym wysiłku. Na szczęście jestem względnie zdrowy, nie dokuczają mi żadne poważniejsze kontuzje.
Czy przestrzegasz jakieś specjalnej diety, która ma wpływ na twój trening i osiągane rezultaty?
- Jem dużo zdrowej żywności, szczególnie warzyw. Moja dieta składa się również z wielu produktów dobrej, polskiej żywności.
Wielu amatorskich biegaczy, podobnych do ciebie, ma aspirację, aby pobiec w najstarszym na świecie, bardzo prestiżowym maratonie bostońskim. Aby w nim wystartować, trzeba się wcześniej zakwalifikować, zmieścić w określonym limicie czasowym, przewidzianym dla określonej grupy wiekowej. Czy myślałeś o starcie w Bostonie?
- Podczas maratonu chicagowskiego w 1996 roku uzyskałem czas kwalifikujący mnie do startu w 100. bostońskim maratonie w kwietniu 1997 roku. Niestety, nie startowałem w tym biegu, a ostatnio nie osiągam wystarczająco dobrych rezultatów, aby startować w Bostonie.
Jak twoje maratońskie osiągnięcia są postrzegane przez twoją rodzinę czy przyjaciół?
- Szczególnie córki podziwiają moje bieganie. Co roku przychodzą oglądać maraton i celebrują ze mną po ukończeniu biegu. W tym roku moja najmłodsza córka Laura będzie maszerować ze mną, co będzie bardzo miłe.
Wielu ludzi waha się rozważając podjęcie decyzji o przebiegnięciu swojego pierwszego maratonu. Jak byś ich do tego zachęcił?
- Jeśli lubisz biegać i biegasz regularnie, powinieneś raz w tygodniu spróbować biegać na dłuższy dystans. Później powinieneś pomyśleć o przebiegnięciu odcinka 10. mil. Następnym krokiem powinien być udział w biegach ulicznych na 10 km (6 milles). Wtedy można rozpoznać czy start w maratonie jest czymś właściwym dla ciebie.
Powszechnie uważa się, że samo ukończenie biegu maratońskiego jest już dużym osiągnięciem, bez względu na uzyskany czas. Co sądzisz na ten temat?
- To prawda. Nawet zawodowcom zdarza sie „uderzyć w ścianę” na 18. czy 20. mili maratońskiego biegu. Dla biegaczy, którzy nie są zawodowcami, ukończenie maratonu jest prawdziwym osiągnięciem, z którego są dumni i które chcą zamieścić w swoim resume. Maraton jest dyscypliną, wyzwaniem testującym wytrzymałość. Nie ukończysz biegu, jeśli nie przygotujesz się do niego we właściwy sposób. Samo przygotowanie zabiera dużo czasu, wymaga dyscypliny, testuje twoją cierpliwość i silną wolę. W życiu mamy podobne wyzwania na wytrzymałość. Jednym z nich jest chociażby wychowanie własnych dzieci. Jeśli wywiążemy się z tego wyzwania we właściwy sposób, to również mamy wielką satysfakcję i wiele przyjemności.
W ciągu ostatnich dwóch lat pogoda niezbyt sprzyjała organizatorom i uczestnikom chicagowskiego maratonu. Było zbyt gorąco. Jak radziłeś sobie z wysokimi temperaturami podczas maratonów w 2007 i 2008 roku?
- Byłem w stanie to wytrzymać, ale było bardzo ciężko biec przy takich temperaturach. Te dwa ostatnie maratony były dla mnie bardzo wyczerpujące. Znacznie ciężej biega się przy wysokich temperaturach, niż przy niskich. Kiedy jest zimno, można zawsze ubrać się cieplej, no i niskie temperatury nie wyczerpują organizmu tak jak wysokie. Byłem w stanie ukończyć te maratony, ale przez długi czas odczuwałem ich skutki.
Jakiego rezultatu oczekujesz w niedzielnym, kolejnym 32. chicagowskim biegu maratońskim?
- Myślę, że powinienem ukończyć go w 7 godzin. To długi czas. Będę biegł w końcowej grupie maratończyków i mam nadzieję, że ukończę swój 32. chicagowski maraton.
Daniel, dziękuję za rozmowę i będę trzymał kciuki, żebyś szczęśliwe ukończył kolejny maraton w dobrej formie.