Młoda Polka w Meksyku
Zanim znalazłam mój nowy dom w pięknej meksykańskiej miejscowości o nazwie Ixtapa, wiele podróżowałam, zwiedziłam wiele pięknych miejsc i poznałam mnóstwo ciekawych ludzi. Moja przygoda z podróżowaniem zaczęła się sześć lat temu, kiedy po rozwodzie postanowiłam coś zmienić w swoim życiu i zwiedzić kawałek świata – ponoć nigdy nie jest za późno. Znajoma poleciła mi pracę stewardessy na prywatnym jachcie i tak w pięć dni musiałam zorganizować wszystko, spakować walizki, spakować całe moje dwudziestosześcioletnie życie. Nie było łatwo. Skończone studia ekonomiczne, osiem lat pracy w banku, normalne nudne życie pozostawiają wiele wspomnień.
Ze stanowiska stewardessy, po pół roku pływania po Morzu Śródziemnym, długich godzinach pracy i wielu nieprzespanych nocach, awansowałam na szefową stewardess. Byliśmy we Francji, Hiszpanii, Grecji, Włoszech, Walii, Szwecji, Portugalii, przepiękne miejsca i intrygujący ludzie. Po dwóch latach pracy w Europie zaczęłam myśleć o zmianie statku na taki, który na sezon zimowy płynie na Karaiby. Odezwała się we mnie chęć zobaczenia czegoś więcej. I nie zawiodłam się. Zwiedziłam Karaiby, Bahamy, Wyspy Kanaryjskie, Południową Afrykę, parę stanów w USA, przepłynęłam Atlantyk na żaglówce i w końcu wylądowałam w Meksyku.
W listopadzie 2009 roku trafiliśmy do Manzanillo w Meksyku po stronie Pacyfiku, gdzie został przytransportowany nasz nowy jacht z Florydy. I po raz pierwszy wypłynęliśmy na wody meksykańskie w kierunku Ixtapy, gdzie miał się zacząć nowy rozdział naszego życia.
Na początku doświadczyliśmy szoku kulturowego, nie było nam łatwo się zaaklimatyzować. Dużo się też nasłuchaliśmy o przemocy w Meksyku, chorobach, tak że byliśmy trochę przestraszeni. Jak do tej pory nie zachorowaliśmy jednak, nikt nie nastawał na nasze życie i poznaliśmy wiele miłych osób, z którymi się przyjaźnimy. Obawialiśmy się też o barierę językową, ponieważ nasz hiszpański był słaby, ale bardzo dużo ludzi mówi tutaj po angielsku i łatwo podłapać język, w otoczeniu którego się przebywa.
Polska społeczność w Ixtapa na chwilę obecną składa się z dwóch osób, mojej przyjaciółki Julity i mnie. Oczywiście poznałyśmy paru turystów z Polonii, ale bardzo rzadko słyszy się tu polski język. Julita to następna odważna dziewczyna, która po pracy w Londynie i przyjeździe do Meksyku na wakacje zdecydowała się zamieszkać tutaj. Poznała bardzo fajnego chłopaka i pracuje jako manager w jednej z restauracji. Trzymam za nią kciuki. Możecie sobie wyobrazić, jakie wzbudzamy zainteresowanie: dwie blondynki z niebieskimi oczami, mówiące jakimś niezrozumiałym językiem to niecodzienny widok w Ixtapa.
Życie tutaj jest bardzo przyjemne i wolno płynie, czasem za wolno. Mamy cudowny, dwupokojowy apartament z basenem, otoczony palmami i polem golfowym. Trudno sobie wyobrazić, jak wspaniale jest się obudzić z takim widokiem za oknem (szkoda, że to nie widok na ocean, ale jest niestety za drogo). Najbardziej cieszę się gdy mam wolne i mogę poplotkować z Julitą po polsku. Szkoda tylko, że do domu jest tak daleko. Gdy pomyślę o trzydziestogodzinnej podróży, jaką muszę odbyć, żeby zobaczyć moją rodzinę, to mam ochotę znów pracować w Europie, żeby być bliżej domu.
Ale uczucia takie towarzyszą mi tylko przed podróżą, bo kto by chciał zrezygnować z życia w raju? Słońce prawie codziennie (może widziałam kilka pochmurnych dni w zeszłym roku), ocean, plaża albo basen dla odmiany, nurkowanie, śliczna trasa rowerowa, przepiękne widoki, bardzo dobre jedzenie i cisza. O tej porze roku jest bardzo przyjemnie, ciepło w ciągu dnia i chłodno w nocy. Przypomina mi to lato w Polsce. Tylko sezon letni jest bardzo deszczowy i gorący. Po roku i trzech miesiącach spędzonych tutaj muszę przyznać, że nawet przestałam tęsknić za śniegiem, choć bardzo lubię jeździć na nartach. Co do zwiedzania, to nie miałam okazji podróżować po Meksyku. Wypływamy czasem do Acapulco, a podróż przy linii brzegu jest zawsze ciekawa. Widzieliśmy wieloryby, delfiny, żółwie morskie i pełno różnych rodzajów ryb. Osobiście nie lubię Acapulco: za dużo przemocy, korupcji i strasznie dużo hałasu. Jednak ciągle jest to świetne miejsce na zakupy, a w nocy zatoka wygląda jak misa diamentów. Za każdym razem cieszę się z powrotu do cichej Ixtapa.
Zakochałam się w Meksyku i każdemu mogę powiedzieć, że jak dla mnie Ixtapa to świetne miejsce, jeżeli ktoś szuka spokojnego, przyjaznego i pięknego raju na ziemi. Nie zamieniłabym się z nikim. Mimo to ciekawa jestem, co jeszcze na mnie w życiu czeka, a wiem, że coś ekscytującego. Chciałabym zwiedzić Australię, Nową Zelandię, Brazylię, i jestem przekonana, że tam pojadę! Życie jest pełne niespodzianek – warto czasami zaryzykować i zmienić je troszeczkę. Ja zmieniłam moje radykalnie i niczego, ale to niczego nie żałuję. W marcu lecimy na ślub mojej koleżanki do Zanzibaru, a potem do Polski na święta.
Wesołych Świąt Wielkanocnych, rodacy!