Tak było w Anglii
Do 30 listopada br. w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie (sala na parterze) można jeszcze oglądać przygotowaną w wersji polsko-angielskiej wystawę, urządzoną przez Muzeum Historii Polski, zat. „Londyn – stolica Polski. Emigracja polska 1940-1990”. Ekspozycja jest pierwszą wystawą, która w sposób kompleksowy przybliża historię emigracji londyńskiej tego okresu oraz losy Rządu Rzeczpospolitej Polski w Londynie. Ekspozycja objęta została honorowym patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Wystawa nie posiada tradycyjnej narracji ciągłej. Złożona jest z przestrzeni, w których tętni życie codzienne, zawodowe i kulturalne Polaków na obczyźnie. Zwiedzając ją można odnieść wrażenie, że spaceruje się po polskim mieście. Jej fenomenem jest połączenie dziejów współczesnej i historycznej emigracji. Symbolicznie zrekonstruowany zlewozmywak opowiada nie tylko historię dzisiejszej emigracji, lecz również pokazuje, że pół wieku temu polscy żołnierze również musieli ciężko pracować na obczyźnie. W specjalnie zaaranżowanej przestrzeni goście mogą wysłuchać nagrań młodych Polaków żyjących obecnie w Wielkiej Brytanii i dowiedzieć się więcej o ich dylematach związanych z powrotem do kraju. Mogą obejrzeć oryginalne insygnia władzy przekazane 22 grudnia 1990 roku na Zamku Królewskim w Warszawie prezydentowi Lechowi Wałęsie przez prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego.
Spacerując po Londynie, zwiedzający mają możliwość odpocząć w minikinie i obejrzeć ujęcia ulic wojennego i powojennego Londynu lub pójść do teatru, żeby zobaczyć fragment próby teatralnej. W ramach wystawy można również dołączyć do antysowieckiej manifestacji politycznej z 1956 roku. Jest to instalacja połączona z wideoprojekcją, pozwalająca zrekonstruować demonstrację polityczną emigracji z generałami Władysławem Andersem i Borem-Komorowskim na czele. Można też zobaczyć generała Andersa grającego w karty oraz występ posiadaczki najdłuższych nóg „polskiego Londynu”, Lody Halamy. Inne atrakcje to możliwość poznania Miss Polonia 1955 roku oraz wzięcie udziału w głosowaniu na najpiękniejszą Polkę na Wyspach.
Jednym z tematów wystawy jest także opowieść o trudach towarzyszących emigrantom w początkach tułaczki, w latach 40. i 50. Oprócz tego w przestrzeni „Okno na PRL” można wysłuchać opowieści emigrantów o tym, jak oceniali rzeczywistość w Polsce w latach 60. i 70., jak również po stanie wojennym.
Jest to wystawa potrzebna, pożyteczna i wielce pouczająca.
Na marginesie: to dobrze, to bardzo dobrze, że tę imprezę społeczno-polityczno- kulturalną pokazano młodzieży uniwersyteckiej (choć nie tylko). Można mieć nadzieję, że wcześniej czy później ktoś wpadnie na pomysł zorganizowania w Warszawie – miejsc jest do licha i trochę – stałej ekspozycji o współczesnej, dzisiejszej emigracji, powiedzmy państwami, w których ona przebywa. Ale potrzeba nam wystawy pokazującej prawdziwe emigracyjne problemy, poruszającej, nie specjalnie ustawionej, wyreżyserowanej, polukrowanej. Takiej, która przedstawi naszych rodaków nie tylko w pięknych wnętrzach ich domów, roześmianych, przy grillu, lecz także ze złością na twarzach, przekleństwem na ustach, wśród potu i łez. Bo takie życie na obczyźnie też ma miejsce. Polskiej młodzieży taka wystawa przydałaby się jak nic! Tylko kto odważyłby się to zrobić?
Źródło: Informator Warszawski