Majowe Święto
Ten artykuł może wywołać niemiłe skojarzenia u większości czytelników z pokolenia PRL-u, jednak nie obawiajcie się Państwo, nie będzie tu nic, co wiąże się z polityką lub historią (3-go Maja). Maj jest miesiącem, w którym dużo się dzieje, zarówno w kalendarium, jak i w przyrodzie. Jest to także miesiąc miłości i to o niej pośrednio będzie tu mowa. Miłość – z niej życie, a więc wszystko. Nie dziwi fakt, że to właśnie w maju obchodzimy Dzień Matki, czyli tej, która daje życie. W tym dniu dzieci rysują laurki, zapracowane i zagonione na co dzień matki zapraszane są do restauracji, a niektórzy tatusiowie przynoszą im śniadania do łóżka.
Nie wszystkim jednak dane jest to szczęście, że mogą dzielić swe radości i troski z mężami lub partnerami życiowymi. Niektóre kobiety zdecydowały się na ten heroiczny wysiłek bycia jednocześnie ojcem i matką dla swych dzieci. Używam określenia „heroiczny”, bowiem nie ma trudniejszej i bardziej odpowiedzialnej roli, niż bycie matką. Truizmem byłoby stwierdzenie, że jest to także najwspanialsze uczucie spełnienia. Niektóre kobiety realizują je również poprzez pomoc i opiekę nad innymi. Myślę tu o siostrach zakonnych – misjonarkach, które prowadzą Dom Samotnej Matki w Chicago. To one właśnie, wraz z matkami i dziećmi, zostały zaproszone przez inną wspaniałą kobietę, Marię Krzeptowską Gewont, do Domu Podhalan w Chicago na uroczystość Dnia Matki w niedzielę 8 maja. Obchody tego święta rozpoczęły się uroczystą mszą świętą w kościele św. Kamila. Potem goście udali się na spotkanie do Domu Podhalan. Program uroczystości był bardzo bogaty, przez co nie był nudny, gdyż obfitował w cały szereg niespodzianek. Odbyło się więc wspólne malowanie laurek dla mam, bezpłatne badania lekarskie przeprowadzone przez mamy-lekarki zaproszone przez panią dr Józefa Długopolską-Gach (byłą królową ZPAP), a także oglądanie wystawy prac dzieci ze szkoły sobotniej przy parafii św. Błażeja.
Dzieci wystąpiły później w programie artystycznym, który zainaugurowała główna pomysłodawczyni i realizatorka imprezy, Maria Krzeptowska. Towarzyszył jej Marek Ogórek, wiceprezes ds. kultury, i starający się dojść do głosu (choć elokwencji i doświadczenia mu nie brakuje) redaktor polskiego „Lata z Radiem”, Janusz Rudnicki – kto zna górali, ten wie, że swady im nie brakuje.
Po przywitaniu gości i odmówieniu modlitwy Ewa Burba odśpiewała pieśń, będącą fragmentem Nieszporów Ludźmierskich J. K. Pawluśkiewicza. Akompaniował jej Witold Socha – dyrektor muzyczny z parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w Cicero – wspaniały artysta, który wzbogacił całość muzycznie. Muzyka stanowiła główną część programu, a że wszystko działo się w domu górali, była to wspaniała, autentyczna, wyrosła z korzeni muzyka Podhala, a więc: zespół „Orawa” pod kier. artystycznym Elżbiety Kucek, oraz „Młodzi Mistrzowie Sztuki Podhalańskiej” pod kier. artystycznym Andrzeja Krzeptowskiego-Bohaca. Ten ogromny, liczący 30 osób zespół dziecięcy znany jest tu, w Chicago, jak i na świecie. O zespole tym pisałam w jednym z poprzednich numerów pisma. Piękną wiązankę muzyczno-literacką przygotowała szkoła im. M. Reya, działająca przy parafii św. Daniela. Zespół „Kropeczki” pod kierownictwem artystycznym p. Agaty Mścisz zachwycił zebranych piękną recytacją i strojami. Młody solista Arkadiusz Topor wystąpił w programie, prezentując grę na kilku instrumentach (skrzypce, instrument klawiszowy, flet). Ma on zaledwie 17 lat, ogromny talent, i karierę przed sobą.
Po nim wystąpiły kapele ludowe: Tadeusza Majerczyka, znanego na Polonii artysty, konesera góralszczyzny, który ma w swoim dorobku 18 płyt z muzyką ludową i nie tylko, Jana Rozalowskiego i Stanisława Gawlaka-Kubior, Władysława Jelenia i Bronisława Michalika. Dzieci z zespołu „Dzwoneczki” (prowadzonego przez Witolda Sochę) wykonały szereg utworów, grając na dzwonkach. Szkółka dziecięca przy ZPAP wystąpiła pod kierownictwem Jana Dziadkowca z programem literacko-muzycznym. A wszystko to było barwne, wystrojone, ogrzane ciepłem i serdecznością gospodarzy.
W tej chacie rozśpiewanej nie mogło zabraknąć poezji. Członkowie Koła Literacko-Dramatycznego przy ZPAP przedstawili swoje wiersze, a długoletnia prezeska tego koła, znana poetka Zofia Bukowska, odśpiewała swoją Balladę o Polsce. Tak więc wzruszeń było co niemiara, prawdziwa uczta duchowa i, jak przystało na polski dom: „czym chata bogata, tym rada”, pojawiło się też coś dla ciała. Gospodarze zadbali, aby goście nie wyszli głodni i nieuhonorowani. Był więc obiad oraz kwiaty i prezenty dla mam. Całość pod czujnym okiem Prezesa ZPAP, Stanisława Zagaty i byłej wiceprezeski, Marii Krzeptowskiej Gewont, obecnie redaktorki radia ZPAP, oraz jej redakcyjnych przyjaciół, Jana Łaciaka i Wojciecha Doruli. A to wszystko za sprawą hojnych sponsorów, którym, w imieniu własnym oraz wszystkich gości, serdecznie dziękuję.