To był bal...!
Jest w naszym Chicago wiele polonijnych organizacji i instytucji. Część z nich znamy z niezmiernie konserwatywnych poglądów i zaawansowanej średniej wiekowej, inne z małej kreatywności, jeszcze inne z ciągle wzburzonej atmosfery i nieokreślonej aktywności, czy też braku odpowiedzialności zań…
Tylko niewiele z nich może się pochwalić wyjątkowymi efektami swoich działań. A te czarno na białym pokazują, czy w zarządzie jest kreatywność, siła i dobra energia, czy też utrzymujemy instytucję przy życiu, by móc nazywać się prezesami, zastępcami i sekretarzami. Nie jesteśmy szczęściarzami pod względem działania w polonijnej wspólnocie. Na szczęście zdarzają się wyjątki. Definitywnie nie ma w polonijnej społeczności stowarzyszenia tak młodego, a zarazem tak skutecznego, jak PACBA- Polish American Contractors & Builders Association. Żeby się tu znaleźć, firma musi istnieć trzy lata i zostać zarejestrowana w Stanie Illinois, mieć nazwę i być polecona przez 2 osoby. Organizacja ta od momentu powstania prezentuje klasę, zapał, odwagę i bombę kreatywności. Swoim istnieniem obraca w proch stereotyp polskiego kontraktora.
Rocznica przypomni Ci, kim jesteś…
12 lutego, w wykwintnej Sali balowej Chateau Ritz w Niles Il, odbył się piętnasty już Wielki Bal PACBY. Prezes Leszek Surowiec (świetnie dobrane nazwisko!) przypomniał pokrótce nietuzinkowe osiągnięcia organizacji. Do bardziej znanych działań PACBY należy przygotowywanie arcyciekawych rydwanów na Trzeciomajową Paradę Polonii. To one zwykle są dumą Parady Konstytucji 3 maja, wizytówką polskiej solidności i pomysłowości. Następnie, dzięki tej właśnie organizacji, w 1997 r. zostały wybudowanie trzy domy dla ofiar powodzi w południowo-zachodniej Polsce, które zapoczątkowały w kraju oszczędzającą czas, amerykańską technologię budowlaną. Rok 2000 zaobfitował pierwszym zaangażowaniem w wystawę „EXPO”, po których przyszły kolejne: EXPO w Warszawie i Chicago. Wystawa warszawska gościła Panią skarbnik Stanu Illinois, Judy Baar Topinka, a chicagowska – ważne firmy budowlane z Polski.
Prawdziwym sukcesem, i chyba najbardziej znanym z dotychczasowych wysiłków PACBY, był udział w budowie Daru Serca, gdzie nasi kontraktorzy zainwestowali nie tylko około półtora miliona dolarów, ale także właśnie swoje serca. Szczególnie Pan Waldek Czerpak, jako generalny wykonawca, zawsze będzie miał świadomość, jak bardzo przyczynił się do komfortu pobytu chorych dzieci z Polski w Chicago. Prezes przypomniał na balu także o tych członkach stowarzyszenia, którzy byli autorami scenografii do plenerowych widowisk: „Dnia Powstania Warszawskiego”, i „Wojny obronnej z 1939 roku”, oraz o działalności szkoleniowej, rekreacyjnej (doskonale zorganizowane pikniki i imprezy) i artystycznej PACBY. Członkowie stowarzyszenia regularnie przygotowują też wyszukane programy artystyczne, prezentowane na balach, podczas których z kontraktorów zamieniają się w profesjonalnych showmanów! Wszystko to zilustrowała doskonale, wydana specjalnie na tę 15-rocznicę, książka-kronika, opisująca dotychczasowe działania stowarzyszenia oraz prezentująca sponsorów.
Złoty gwóźdź i szampańska zabawa!
Bal poprowadziła dziennikarka lokalnej stacji Polsatu, Agnieszka Topolska. A zawodowy poziom muzyczny utrzymywał przez cały wieczór zespół The Kings, mający w składzie utalentowaną sopranistkę, góralkę Mirosławę Sojkę-Topór, i Jana Króla z zespołu Goranie. Jakże miło na balu nie słyszeć przeboju YMCA, a za to świetnie dobrane, polskie i światowe hity taneczne, w wykonaniu prawdziwych muzyków…
W pierwszej części zostali także wyróżnieni za swoją działalność Panowie: Marek Grabowski, Marek Grzymała i Marek Zelek. Natomiast największą nagrodę, jaką przyznaje się podczas balu za zasługi – Złotego Gwoździa – Leszek Surowiec przekazał na ręce przedstawicieli Daru Serca!
Swoją obecnością imprezę zaszczycił zastępca konsula generalnego, Robert Rusiecki z żoną. Bardzo cenną okazała się obecność zjawiskowego polskiego ultramaratończyka, Piotra Kuryło. Ten drobny młody mężczyzna przebiegł już 10 000 kilometrów, by przypominać możnym tego świata i przeciętnym zjadaczom chleba o podstawowej wartości, jaką jest pokój. Biegnąc samotnie, ciągnie za sobą 50-kilogramowy wózek i pokonuje dziennie około 70 km. Rozpoczął swój bieg w sierpniu w Augustowie, ma za sobą Paryż, Lizbonę, a przed nim najtrudniejszy etap: od Władywostoku po Syberię i Kazachstan. W domu na bezpieczny powrót biegacza oczekują żona i dzieci. Patronat nad amerykańską częścią jego podróży przejął „Polish American Sport Association”, a do wszystkich Polonusów kieruje się prośbę o pomoc w sponsorowaniu tej wyprawy (datki można wpłacać na konto 381019903480, Bank of America). Pan Wyszkowski i Waldek Czerpak, członkowie zarządu, w dyskretny sposób wręczyli biegaczowi przy stoliku sumę pieniędzy, wspierającą jego zamierzenie. W drugiej części balu odbyła się loteria fantowa. Radość towarzyszyła oczywiście wygrywającym, ale i z radością patrzyło się na to, jak poszczególne osoby stowarzyszenia samoistnie zorganizowały się, by tę loterię przeprowadzić… I znów chce się marzyć, by inne polonijne instytucje działały tak sprawnie.
Teraz One dały czadu! - czyli TOP SECRET …
Po raz pierwszy część artystyczną balu przygotowały PACBARYNKI. Ta ciepła, kojarząca się ze słodyczami nazwa w pełni należy się ośmiu żonom kontraktorów z PACBY. To one są zapleczem tych mężczyzn, którzy osiągnęli tu, na emigracji, swój sukces zawodowy. Bez patosu ani przesady napiszę, że One, jak ich mężowie, są z pewnością wizytówką naszej Polonii. „Fajne kobiety”, zatytułowałam artykuł o nich w letnim wydaniu „Polonii”. Po spędzeniu z nimi zaledwie kilku godzin na pikniku, zupełnie spontanicznie zaczęłam robić wywiady i poświęciłam im temat. Pod kierunkiem artystycznym pana Włodka Bochenka, najpierw zaśpiewały adaptację „Gdzie Ci mężczyźni”, dostosowując utwór do motywu zapracowanych kontraktorów, na których w domu z utęsknieniem czekają żony. 8 Pacbarynek bez ociągania się, do potrzeb utworu, założyło kolorowe rajstopy, mini i kontraktorskie buty, a w rękach dzierżyło młotki! Ta część pokazu zawierała doskonałą dawkę luzu, humoru i koniecznego erotyzmu. Mężczyźni oglądający show szaleli i wymachiwali marynarkami, ponieważ byli całkiem zaskoczeni tak dobrą częścią artystyczną. Ponoć żadna z żon nie puściła pary z ust…
Kolejna część występu to bardzo zabawna improwizacja niby-striptizu, który pod dowództwem jednej z pań, pełnej seksapil Ingi Surowiec, po prostu powalił męską część publiczności na kolana. Dało to bardzo pozytywne wrażenie tego, że jako Polacy potrafimy być naprawdę na luzie i w ten sposób podejmować tematy tabu!
Show zakończyły korowe falbaniaste spódnice, czyli rasowy kankan w wydaniu pań, które różniły się między sobą wiekiem, ale żadna nie ustępowała innym w temperamencie, tempie i wdzięku. Kapelusze z głów, drodzy mężowie!
Jak tam było?
Atmosfera przed balem przepełniona była luzem, przeświadczeniem, że z tymi ludźmi wszystko jest na swoim miejscu i można się po prostu zrelaksować. To ciepła, pogodna, lekko ekscytująca atmosfera. Później wiadomo już było, że ta grupa polonijna bawi się inaczej niż wszystkie. Wygląda na to, że ludzie ci przeszli przez ogień emigracji, dużego wysiłku zawodowego, docenili sukces i dobre, dostatnie życie. Potrafią się bawić, ale są bardziej otwarci niż Polacy z Polski, a także pełni inicjatywy na wielu płaszczyznach życia.
Oczywiście, Polki były piękne, a ich suknie balowe noszone bez żadnego nadęcia. Panowie zadbani, wizualnie biznesmeni, nie kontraktorzy. Do tańca nie trzeba było nikogo zapraszać, ale nie odczuwało się tłoku ani nie widać było pijanych postaci w nietrzeźwym transie. Wzajemna życzliwość, rozmowy, zaangażowanie i bezpretensjonalny luz, to jakości dominujące tego wieczoru. Około drugiej nad ranem nikt nie spieszył się do domu.
WRAŻENIA!
Proszę zobaczyć te piękne dekoracje, są one zrobione przez nas i nasze żony. Najważniejsze jest to, że wszyscy u nas się angażują. Nieważne, że np. prezes wyjechał do Polski. I nikogo nie trzeba zmuszać! Teraz już jesteśmy przygotowani do wiosny, bo wtedy wychodzimy do pracy. Ten bal jest ostatnią formą naszego relaksu, a potem wyruszamy do miasta i na przedmieścia. (panowie, A.Róg i P.Wyszkowski)
Czuję się bardzo dobrze, a bal zapowiada się bardzo optymistycznie! Zostało kilka biletów na tzw. last minute, a poza tym wszystkie stoliki będą pełne. Są media i jest doskonała atmosfera. (Rafał Kszczotek)
Wszystkie panie prezentują się pięknie, kreacje jak na czerwonym dywanie. Przygotowania oczywiście się odbyły. Moja żona wychodzi ze sklepu, jak już wyganiają, a konto w tym czasie idzie ostro w dół. Przygotowania do występu nie zabrały żonie aż tak dużo czasu, ale troszkę to odczuliśmy z dziećmi w obiadach… musieliśmy sobie sami ugotować ziemniaków. Gdy pytaliśmy, jak sobie mamy radzić sami, powiedziała, że ona teraz musi ćwiczyć. (Jacek Sikorski)
Czuję się podekscytowana i mam tremę, bo odbędzie się występ, a moja siostra zrobiła mi niespodziankę. Nie wiedziałam, że się pojawi, a tu nagle przyszła…! Dużo ćwiczyłyśmy przed występem z naszym maestro. A czy występ będzie w kontekście Walentynek? Ja myślę, że tak. Dużo będzie zachęty walentynkowej! (Beata Wyszkowska)
Bardzo się cieszę, bo dużo pracowałem nad tym, aby moja żona, która jest wspaniała i jest Ukrainką, dobrze czuła się w gronie polonijnym. To się udało. Ona stara się mnie wspierać i pracować dla PACBY. ( Leszek Surowiec)
Widać po mnie, że sukienka żony zrobiła wrażenie, bo mam krawat w tym samym kolorze. Z pięćdziesięciu krawatów znalazłem żółty… Czego się nie robi dla Was – kobiet. (Andrzej Mroczkowski)
Wspaniały występ, wspaniały. Marynarkę zerwałem! Kupię wszystkie CD z nagraniem! My co roku występujemy, ale im się udało lepiej od nas. A przede wszystkim, pięknie wyglądały! (Waldemar Czerpak)
Fantastycznie! Fantastycznie! Od lipca zeszłego roku raz w tygodniu mieliśmy próby. Był to pierwszy występ dla większości pań. Na początku zaczynała dziesiątka, dwie osoby nie wytrzymały tempa i zrezygnowały. Była to dosyć ciężka praca, bo ktoś, kto nie tańczy zawodowo, a musi wytrzymać 15 min. na scenie w pełnym tempie i jeszcze z uśmiechem…- to nie jest łatwe. Ale przygotowały się wspaniale! I była to nie moja, ale ich zasługa, bo poświęciły dużo czasu. Próby trwały po 2 godziny, a przed balem trenowały 2 razy w tygodniu. Zainwestowały energię i pieniądze na stroje, żeby tak wypaść. Mogę śmiało powiedzieć, że żony kontraktorów wyróżniają się w polonijnej społeczności. Przede wszystkim poczuciem humoru, i umiejętnością śmiania się z siebie! (Włodek Bochenek)
To było urocze. Dziewczyny zrobiły świetny kabaret. No i było na czym oko zawiesić. (Robert Stafecki)
Patrzyłem z rozdziawioną buzią. Jestem pod wielkim wrażeniem, że nasze panie się odważyły. Krzyczałem, klaskałem i straciłem głos. Nasze panie sprawdziły się. (Piotr Wyszkowski)
Uważam, że występ był niesamowicie odważny, nie waham się użyć słowa profesjonalny. Wszyscy biliśmy gromkie brawa, jestem pod wrażeniem! (Grażyna Wyszkowska)
Jest to świetnie, od A do Z zorganizowany, wymagający bal. Nie jest to zwykła zabawa karnawałowa. W tym wszystkim jako zespół musieliśmy się odnaleźć. Nie gramy na tym balu pierwszy raz, dzisiaj grało się świetnie. A żony kontraktorów zaskoczyły mnie pozytywnie. Były silne, energiczne. Wiedziały, czego chcą na tej scenie, a to się rzadko zdarza, bo scena to coś w rodzaju obnażenia się. PACBA to ludzie, którzy żyją „do przodu” (sopran liryczny, czyli Mirosława Sojka-Topór).
Mimo tego, że ostatnio robię coś nowego, zawsze jest mi miło wracać do PACBY. Sercem jestem zawsze z nimi i moje serce się raduje gdy tu przychodzę. Ci ludzie zawsze czymś zaskakują. Tym razem dziewczyny zatańczyły chyba najlepszego kankana jakiego w życiu widziałem. (Janusz Piotrowski)