Dlaczego rząd Donalda Tuska nie wspiera Polonii?
Wizyty w polskich środowiskach za granicą są dla mnie zawsze niezwykle pouczające i inspirujące. Każde spotkanie z naszymi rodakami, których los rzucił w różne części świata, to dla mnie wspaniała lekcja, jak na co dzień, mieszkając poza Polską, można angażować się w polskie sprawy i jak postępować, by móc o sobie powiedzieć, że jest się patriotą.
Tylko w ostatnich kilku tygodniach dwukrotnie gościłem w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej na zaproszenie środowisk polonijnych. W Nowym Jorku miałem zaszczyt być, obok Senatora Grzegorza Biereckiego, jednym z Honorowych Marszałków Parady Pułaskiego – wielkiego święta Polaków w USA na wschodnim wybrzeżu. W Chicago, w trakcie corocznego Bankietu Dziedzictwa, otrzymałem honorowe członkostwo Kongresu Polonii Amerykańskiej – Wydziału Illinois.
Każda z moich amerykańskich wizyt to także dziesiątki spotkań z Polakami i mediami polonijnymi. To okazja do spotkania setek Polaków szczerze i bezinteresownie zaangażowanych w polskie sprawy. Niezmiennie pozostaję pod ogromnym wrażaniem ich miłości do Ojczyzny oraz tego, w jaki sposób kultywują polskość i przekazują ją z pokolenia na pokolenie. Mieszkając często tysiące kilometrów od Polski, poświęcają własny czas i niemałe środki finansowe, aby uczyć swoje dzieci i wnuki polskiego języka, historii i kultury.
Parada Pułaskiego to dzień, w którym Polska króluje na Manhattanie. Zamkniętą 5 Aleją kilka godzin maszerują setki tysięcy Polaków na co dzień mieszkających w stanach New York, New Jersey i Connecticut. Wszyscy, niezależnie od wieku, ubrani są w biało-czerwone koszulki, czapeczki, idą z flagami i transparentami, z naszymi narodowymi symbolami, prowadzeni przez marszałków kolejnych kontyngentów. Podkreślić trzeba udział w Paradzie Polskich Parafii Rzymskokatolickich, przy których działają polskie szkoły sobotnie i dziesiątki polonijnych organizacji społecznych. Tysiące ludzi przybyłych ze wszystkich stron świata jest świadkiem przemarszu naszych rodaków, dumnych z historii Polski i Polaków, z ich wpływu na historię i rozwój gospodarczy ich drugiej Ojczyzny – USA.
Obserwując wspaniałą pracę Polonii, widzę, jak wiele my tu, w Polsce, moglibyśmy się od niej nauczyć. To słowa szczególnie aktualne w roku, w którym Prezydent Komorowski zorganizował w Dniu Flagi akcję „Orzeł może”, w trakcie której ulicami Warszawy przeszedł kolorowy marsz, a przed Pałacem Prezydenckim stał czekoladowy ptak. Dzisiaj wyraźnie widać, jak ci, którzy rządzą Polską traktują patriotyzm.
Niestety właśnie dlatego polskie władze nie dbają o to, aby działalność środowisk polonijnych była dostrzegana i doceniana. Dość powiedzieć, że ani na Paradzie Pułaskiego, ani na dorocznym Bankiecie Kongresu Polonii Amerykańskiej nie było najwyższego przedstawiciela Polski w USA – polskiego ambasadora. Trudno o bardziej wymowny dowód na lekceważenie Polonii przez obecną ekipę rządową w tych najważniejszych dla Polonii amerykańskiej dniach.
W sprawie nieobecności polskiego ambasadora zwróciłem się do Ministra Spraw Zagranicznych. Zapytałem, dlaczego dochodzi do takich sytuacji, efektem których władze Polski postrzegane są przez Polonię w bardzo złym świetle. Dlaczego informacja o Paradzie Pułaskiego zamieszczona na oficjalnej stronie Polskiego Konsulatu w Nowym Yorku nie zawiera informacji ani zdjęć dokumentujących w niej udział jako Honorowych Marszałków polskich parlamentarzystów? Z pewnością nie dlatego, że nasze służby dyplomatyczne nie wiedziały o naszym pobycie.
Dziwi też nieobecność Prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej, Franka Spuli, na tych jakże ważnych uroczystościach. To właśnie On i polski ambasador powinni być tam, gdzie setki tysięcy Polaków – tych najmłodszych i najstarszych, dumnych z faktu bycia Polakiem, dumnych z naszej tożsamości, kultury, historii i wiary. Szkoda, że właśnie ci, którzy pełnią tak odpowiedzialne dla Polski i Polonii funkcje, nie uznali za stosowne swoją obecnością zamanifestować wsparcia dla organizatorów i uczestników parady i bankietu.
Środowiska polonijne nie oczekują od nas wiele. Czasami wystarczy zwykły gest, który pokaże, że ich wspaniała praca jest przez Polskę dostrzegana i doceniana. W tym miejscu podkreślić trzeba udział polskiego pochodzenia Arcybiskupa Miami, Thomasa Newski, w Paradzie Pułaskiego, za co należą Mu się wyrazy wielkiej wdzięczności. To kolejny już dowód potwierdzający fakt ogromnego znaczenia Kościoła w życiu Polski i Polonii.
Czasami – szczególnie w krajach biedniejszych – potrzebne jest wsparcie materialne. Niestety, także i w tej sprawie ostatnio dzieje się bardzo źle. Przejęcie funduszy przeznaczonych dla Polonii przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych kompletnie zniszczyło dobrze działający wcześniej mechanizm dotowania działalności organizacji polonijnych. W tym miejscu trzeba po raz kolejny zadać pytanie, dlaczego rząd Donalda Tuska nie wspiera, a często nawet utrudnia działania Polonii i Polaków ze Wschodu?
Polska diaspora nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale w wielu innych miejscach na świecie, to bardzo liczne i wpływowe grupy. Mamy w nich zawsze wspaniałych i bezinteresownych sojuszników. Gdyby tylko polski rząd zechciał wyciągnąć do nich rękę z propozycją prawdziwej i partnerskiej współpracy, Polska mogłaby bardzo wiele na tym zyskać.