Podziel się   

Polska Pokaż wszystkie »

Opublikowany: 2015-08-04 14:56:54 · Czytany 5861 razy · 0 komentarzy
Nowszy Starszy

Gdynia, Polska 1

Fot: Internet

Pod tym adresem mieści się otwarte 16 maja br. w Dworcu Morskim Muzeum Emigracji. To tu, na brzegu morza cumowały kiedyś legendarne polskie transatlantyki, stąd wyjeżdżali, odrywając się od ojczyzny, rodziny i przyjaciół, nasi rodacy, by rozpocząć wszystko od nowa. Wyjeżdżali z różnorodnych powodów, lecz przeważnie – ekonomicznych, za chlebem. Mówi o tym piosenka „Emigracja”, pochodząca z polskiego musicalu o tematyce przedwojennej „Ferajna”. Oto jej fragment: „Nikt nigdy swej ojczyzny nie opuści dla pychy / Ani nie porzuci dla zgrywy / Musi mieć powody, być przegrany, mieć chandrę / By któregoś dnia powiedzieć: jadę…”. Niegdyś była to decyzja, którą podejmowano tylko raz. Wyjeżdżano i do Polski już nie wracano. Powstania, wojny światowe, trudny okres powojenny przyczyniały się do masowego charakteru emigracji z Polski.

W dziewiętnastym i na początku dwudziestego wieku był to krok nieomal szaleńczy, wymagający dużej odwagi. Był wyprawą w nieznane, a dla przeważającej liczby wyjeżdżających także życiowym dramatem, bo, jak mówi inny fragment cytowanego utworu scenicznego: „Emigracja polski bracie / Czyś ją wyśnił, czy wymodlił na pielgrzymkach / Lub wypłakał w swojej chacie / Albo zdrowo ją zakropił u „Wierzynka” / To rozterka, pożegnanie / Poniewierka i czekanie / Nowy zryw, ale jaki? / Tego nie wie, tego nie wie, nie wie tego nikt…”.

Przypomnijmy, że pierwszym statkiem, na którego pokład weszli polscy wychodźcy opuszczający nasz kraj, był statek „Kentucky”, który zawinął do Gdyni 13 sierpnia 1923 roku. Dość szybko Gdynia stała się jednym z najważniejszych punktów dla polskiej emigracji. Zwłaszcza gdy na morzach pojawiły się polskie transatlantyki: „Polonia”, „Pułaski” i „Kościuszko’. Do tego „Piłsudski” i „Batory” oraz nowoczesne – „Sobieski” i „Chrobry”. To właśnie na ich pokładach tysiące polskich obywateli opuszczało kraj. Żegnano ich godnie, z reguły przy dźwiękach orkiestry. Za PRL-u, kiedy to oficjalnej emigracji po prostu nie było, ludzie uciekali potajemnie na kutrach i żaglówkach. Sposobem na wydostanie się z tego znienawidzonego komunistycznego kotła były też podróże morskie, „Batorym” oraz „Stefanem Batorym”. Wówczas skala zejść pasażerów i członków załogi z tych i innych polskich jednostek w zagranicznych portach była ogromna. Gdynia była oknem na świat, stała się furtką do wolności.

Zbudowany w 1933 roku Dworzec Morski przez lata służył obsłudze ruchu emigracyjnego i był miejscem, skąd setki tysięcy ludzi wyruszało w świat. Obraz dworca w samym centrum gdyńskiego portu był często ostatnim wspomnieniem, jakie zabierali ze sobą w drogę, nucąc z cicha pod nosem fragment jeszcze innego  sentymentalnego utworu z tego samego musicalu: „Batory, statku jedyny, dokąd prowadzisz swój rejs / Czy może hen za ocean wycieczkowiczów chcesz wieść[a1] . / Zacumuj w Gdyni na chwilę, zabierz ze sobą i mnie / Pożegnam tylko kolegów, powiem im: kochani, cześć…”. 

Dzisiaj emigracja, choć także wymaga odwagi, ma jednak zupełnie inny charakter. Można wsiąść do samolotu i w ciągu dwóch, trzech godzin pojawić się w kraju (nie licząc Ameryki, Australii czy Afryki). Mamy też z każdego miejsca na kuli ziemskiej kontakt z bliskimi: widzimy się na Skypie, są maile, telefony. Dziś zjawisko emigracji rozgrywa się na wszystkich kontynentach i zmienia nie tylko losy milionów ludzi i ich rodzin, ale także wpływa na społeczeństwa i kultury krajów przyjmujących. Dziś poza krajem żyje około 20 milionów osób polskiego pochodzenia, z czego większość to potomkowie emigrantów. To szósta pod względem wielkości diaspora na świecie.

Aby upamiętnić te dramatyczne wybory naszych rodaków,  odbudowano w Gdyni ów Dworzec Morski i urządzono w nim Muzeum Emigracji. Muzeum przybliża wspólną historię wszystkich Polaków, dla których emigracja jest żywym doświadczeniem – tych, którzy wyjechali, ich rodzin i potomków. Opowiada o Polakach, którzy wyjeżdżali w różnych czasach do rozmaitych miejsc na świecie. Wokół indywidualnych ludzkich historii zbudowana jest narracja dotycząca jednego z najistotniejszych zjawisk. Śledzić można kierunki wędrówek i okoliczności wyjazdu. Instytucja przybliża sylwetki prawdziwych ludzi, pokazuje, jak wyglądało ich życie i marzenia. Opowiada o Polakach radzących sobie zarówno w ogłuszających metropoliach Zachodu, jak i bezkresnych syberyjskich przestrzeniach. Wystawa tłumaczy, dlaczego bez znajomości historii emigracji nie można zrozumieć polskich dziejów, kultury i tożsamości narodowej. 

Na miejscu  realizowane jest  „Archiwum Emigranta”, rejestrujące pełne emocji opowieści o ludzkim wymiarze wyjazdu z kraju i życiu poza granicami Polski. Z pomocą wielu osób prowadzona jest również akcja zbierania pamiątek pod hasłem „Rzecz z historią”. Każdemu z pozyskanych przedmiotów towarzyszy osobista opowieść, która muzealne obiekty zmienia w niepowtarzalne świadectwa polskich losów. W Muzeum Emigracji każdy ma szansę działać na polu kultury, nauki, edukacji. Są wolontariusze,  które uczestniczą w życiu muzeum: włączają się w prace ze zbiorami, prowadzą z emigrantami wywiady.

Z okazji otwarcia muzeum pojawiły się plakaty przedstawiające dwie osoby. O tym, kim te postacie są, opowiada dyrektor tej instytucji, pani Karolina Grabowicz-Matyjas: „Są to  Agnieszka Imbierowicz i Jerzy Tomaszek, obie ciekawe, choć zupełnie od siebie odmienne osoby. Pan Tomaszek jako kilkunastoletni chłopak został wraz z rodziną zesłany na Wschód. Dzięki niezwykłej postawie jego mamy udało im się uciec, ale musieli zmierzyć się z wędrówką od Kazachstanu przez Indie, aż po obozy dla polskich uchodźców w Afryce. Tułaczka trwała siedem lat. Historia Agnieszki Imbierowicz to emigracja, jaką znamy dzisiaj – podróż w poszukiwaniu nowych doświadczeń, z ciekawości innych krajów, za miłością. Pani Agnieszka po dwóch latach spędzonych w Wielkiej Brytanii kilkakrotnie wyjeżdżała do Holandii, dwa lata temu zamieszkała tam na stałe. I, jak sama zaznacza, nie wyjechała tam za chlebem, by znaleźć lepszą uczelnię czy z tęsknoty za słońcem. Wyjechała, bo była ciekawa innych sposobów na życie”. Obie osoby zostały zaproszone na uroczyste otwarcie muzeum, a opowiedziane przez nie historie stały się częścią komunikatów zapraszających gości na to ważne wydarzenie w Gdyni.

Należy wiedzieć, że emigracja zawsze doskwierała. Dziś też. Nawet jeśli się komuś tam na obczyźnie powiedzie, ułoży sobie życie według swoich pragnień i oczekiwań, to i tak tęsknoty za krajem, a choćby tylko za swoją małą ojczyzną, wioską, w której się urodził i wychował, z głębi serca nie wyrwie. I podążając za słowami wymienionego już na początku tego artykułu musicalowego utworu, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że: „Gdy go kto zapyta, czy do Polski wróci / Odwróci uwagę i nie zechce mówić / Nawet, gdy nie wróci, zapamięta, że / Tam młodość zostawił, tam jest jego krew”…

Źródło: Informator Warszawski

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Polska

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Historia · Ludzie · Polonia na świecie · Polonia w USA

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...