Glamurzenie z Polonią. Ale nie z każdą.
Na marginesie IV Zjazdu Polonii i Polaków z Zagranicy
Według Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego, który objął nad Zjazdem honorowy patronat – dzisiaj należy postrzegać patriotyzm jako radosną świadomość posiadania korzeni i prostą dumę z historii kraju, w jakim każdemu z nas przyszło żyć.
W jaki sposób można zmierzyć poziom radości z bycia Polakiem na obczyźnie? Zastanówmy się – komu i gdzie jest bardziej do śmiechu? Najważniejsze zawsze jest to, kto będzie się śmiał ostatni. W tych dniach do Polski przyjechało 300 delegatów z całego świata, by radzić nad wspólną przyszłością Polonii. Warto, trzymając w ręku konstytucję, przeczytać jej 6 artykuł i poszukać odpowiedzi na pytania zadane w zjazdowych dyskusjach.
„Glamurzenie” rządzących z bogatą Polonią z Zachodu jest miłe. Relacje z Polonią mają służyć wzmocnieniu obecnego układu politycznego. W sposób jasny i zarazem jednoznaczny sformułował to minister Radosław Sikorski w swoim wystąpieniu w Senacie RP, a także w trakcie przemówienia na uroczystości Obchodów Dnia Polonii (w maju tego roku). Istotnie Polonia z Zachodu „przynosi zyski”: poza korzyściami propagandowymi i politycznymi płynie stamtąd nieprzerwany strumień pieniędzy. Od 2004 do 2011 roku do Polski przetransferowano stamtąd ponad 110 mld zł. A zatem współpraca z tamtą Polonią jest „glamour”.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku polskiej diaspory za wschodnią granicą. To Polacy, którzy generują ciągłe kłopoty i borykają się z rozlicznymi trudnościami, np. chcą zwrotu zagarniętej ziemi, wiecznie czegoś się domagają, stale generują jakieś sprawy do załatwienia. A to nieustalona pisownia polskich nazwisk, a to problem dwujęzycznych tablic z nazwami ulic i miejscowości, to znów małe i duże gazetki polskojęzyczne wymagające dofinansowania, stypendia dla dzieci i młodzieży, albo też organizacja wyjazdów wakacyjnych. Wiele z tych kwestii wymaga bezpośredniej interwencji oraz opieki ze strony państwa polskiego. Polacy ze Wschodu w większości mają bardzo trudne warunki życia. Wszystko kuleje, jak np. oświata polska na Litwie i polskie media na Ukrainie. Można powiedzieć, że nie ma dziedziny polskiego życia i polskiej aktywności, gdzie by nie było problemów. To dla MSZ olbrzymi kłopot, o wymiarze nie tylko finansowym, ale również politycznym. Rozwiązywanie tych kwestii ma charakter polityczny, ponieważ każde działanie na rzecz Polonii, szczególnie za wschodnią granicą, przekłada się na kształt relacji z Litwą, Estonią, Białorusią, Ukrainą i Rosją.
Przejmując w tym roku finansowanie Polonii od Senatu RP Ministerstwo Spraw Zagranicznych sprawiło sobie dodatkowy problem: znalazło się pomiędzy koniecznością realizowania określonej polityki zagranicznej (niezależnie od tego, jak ją oceniać), a zaspakajaniem potrzeb organizacji i środowisk polonijnych. Oczywiście rozwiązanie tego dylematu oznacza przyjęcie priorytetu bieżących celów politycznych, ze stratą dla Polaków za granicą.
Dodatkowo na ów trend nakłada się koncepcja realizowana przez Radosława Sikorskiego, zbudowana na biznesowym podejściu do relacji z polską diasporą, czyli idei wymiany: dajemy tym, którzy nam dają. Polacy za wschodnią granicą niewiele mogą dać, więc nie dostają. A przy tym, o czym już wspomnieliśmy – generują kłopoty.
Problem pogłębia brak jasnych kryteriów udzielania pomocy finansowej. Aby to zrozumieć trzeba cofnąć się do początków bieżącego roku, kiedy na mocy decyzji Sejmu przekazano Ministerstwu Spraw Zagranicznych środki finansowe na wsparcie Polonii (będące do tej pory w gestii Senatu). Jednym z argumentów tej decyzji był właśnie brak jasnych kryteriów finansowania w Senacie. Niestety MSZ, uzurpujące sobie prawo do „zarządzania” Polonią, również nie wypracowało takich kryteriów – może poza zgodnością z aktualną linią polityczną. W pewnym sensie stabilna polityka Senatu została w tym zakresie zastąpiona bieżącymi preferencjami. Co ciekawsze, w tym procesie decyzyjnym nie uczestniczy prezydent Bronisław Komorowski ani też jego kancelaria – mimo że konstytucyjnie jest zwierzchnikiem polityki zagranicznej. Trudno nie uznać problemów Polonii za istotny składnik polityki zagranicznej. MSZ przeznaczyło prezydentowi rolę dekoracyjną: Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej patronuje wszystkim polonijnym imprezom, otworzył IV Zjazd Polonii i Polaków z Zagranicy i wygłosił wspomniane na wstępie słowa o tym, jak to wspaniale… być Polakiem.
Czy rzeczywiście decyzje MSZ dają Polakom za granicami to poczucie?
Za wschodnią granicą Polacy mówią
„Polska nas może nie ignoruje, ale jej priorytetem są dobrosąsiedzkie układy z Ukrainą i Rosją oraz krajami Wschodu”. Upolitycznienie, przewartościowanie polityki rządu wobec polskiej diaspory powoduje, że dziś, jak wspomnieliśmy wyżej, kształtuje się Polonia lepsza i gorsza. Bardziej „glamour” jest wspierać networkową grupę komputerową gdzieś w USA niż harcerzy we Lwowie czy na Białorusi. Oto kilka przykładów rzeczywistości polskiej za wschodnią granicą:
Polacy ze Wschodu przedstawili List Związku Polaków na Białorusi, adresowany do Polonii świata i podpisany przez polskie organizacje. Pani Hanna Paniszewa, prezes Związku Polaków na Białorusi, sygnalizuje, że nie wszystko jest zgodne z deklaracjami Ministerstwa Spraw Zagranicznych o dobrej współpracy.
Na Wschodzie życie utrudnia przede wszystkim obowiązek wizowy. Brak wsparcia dla społecznych inicjatyw, skromna pomoc z kraju, odchodzące pokolenia starszych działaczy – to wszystko powoduje, że młodzież wyjeżdża do Polski.
Takie przewartościowanie w sposób szczególny dotknęło Polaków w Rosji. Upadają polskie czasopisma i rozgłośnie radiowe. Lista tych, które zawiesiły działalność, jest długa, liczy ponad 20 tytułów i audycji. Są wśród nich: „Monitor Wołyński”, „Gazeta Polska” z Żytomierza, „Polskofalówka” z Dyneburga na Łotwie i Radio Lwów, „Nasze Drogi”, „Lwowskie Spotkania”, „Dziennik Kijowski” – najstarsza gazeta polska wydawana na Ukrainie, kwartalnik „Krynica” i „Mozaika Berdyczowska”. Nawet jeśli pieniądze trafią w końcu na konto, nie uda się odzyskać zaufania, jakim Polacy ze Wschodu obdarzali ojczyznę i polski parlament. Polscy dziennikarze ze Wschodu nadal piszą dramatyczne listy z prośbą o pomoc.
Nie zapominajmy także o tym, jak trudną sytuację mają szkoły i Polskie Domy. Nauczyciele języka polskiego zostali pozbawieni pomocy edukacyjnych, zawieszono wydawanie takich pism, jak „Głos Nauczyciela” i „Kwartalnik Metodyczny”. Kryzys osłabił też potencjał mediów z olbrzymią tradycją, np. znanego wszystkim „Kuriera Galicyjskiego” na Ukrainie. Wiemy, że kwartalnika „Rodacy” na Syberii już nie będzie. Redaktorzy pism „Jutrzenka” w Mołdawii oraz „Kurier Wileński” na Litwie i Radia Trek z okolic Łucka na Wołyniu zastanawiają się, co będzie za rok. Z kolei polskie media w Rosji mogą być niewygodne dla lansowanej przez ministra polityki „appeasmentu” wobec tego kraju. Ponadto wstrzymane dotacje do rozpoczętych inwestycji skutkować będą karami – już na koniec roku przekonamy się o tym, ile przyjdzie nam zapłacić odsetek i kar, a także zaległych rachunków z centrów polskiej kultury.
Mimo deklaracji programowych obcięto środki na polonijną edukację, w szczególności dla młodych Polaków za wschodnimi granicami. Przesuwając pieniądze m.in. do krajowych niepublicznych uczelni (np. Fundacja Janka Muzykanta posiada dofinansowanie w wysokości 900 tys. zł), MSZ zamknęło drogę do kontynuacji nauki kilku tysiącom stypendystów ze Wschodu. Na przykład program stypendialny Semper Polonia w dwóch semestrach obejmował około 3 tys. stypendystów. Nie wiadomo, jak finansowane będą wakacje w Polsce dla polskich dzieci z Rosji, gdyż samo MSZ podaje różne liczby dzieci objętych tą akcją.
Istotę polityki MSZ wobec Polaków na Wschodzie najlepiej pokazuje decyzja Radosława Sikorskiego odmawiająca dofinansowania w wysokości 300 EU dla harcerzy z Białorusi na wydawanie gazetki, czy też odmowa 50 zł na emisję cotygodniowego programu polskiego radia na Syberii. Pozostawmy to bez komentarza.
Popatrzmy na dane statystyczne
W tym roku z 201 zaproponowanych w konkursie programów MSZ przyjęło do finansowania 69 projektów i 17 programów na sumę 52 milionów 205 tysięcy zł. Te 201 wniosków rozpatrywało 40 urzędników. Dodatkowo rolę ekspercką w zakresie polonijnych inicjatyw medialnych mają przyjąć na siebie placówki dyplomatyczne i konsularne. Placówki te będą je oceniać pod kątem zgodności z aktualną linią polityczną MSZ – to taka zawoalowana forma cenzury. Tak czy inaczej, minister Sikorski przyjmuje rolę Wielkiego Brata w stosunku do Polaków za granicą.
Senat RP w ubiegłym roku sfinansował projekty prawie 700 organizacji polskich i polonijnych w 50 krajach, wycenione na około 75 milionów zł. Dane pochodzą z opublikowanego w maju 2012 r. opracowania Biura Polonijnego Kancelarii Senatu, informującego o działaniach Senatu RP na rzecz Polonii w roku 2011 oraz w roku 2012. O bieżącej współpracy między MSZ a Stowarzyszeniem Wspólnota Polska niestety brak danych.
Tylko Wspólnota Polska jest zadowolona
Stowarzyszenie Wspólnota Polska jest zachwycone współpracą z MSZ. Na jego działalność przeznaczone zostało w tym roku około 30 mln złotych. Z rezerwy celowej MSZ Stowarzyszenie otrzymało 25 mln zł na sfinansowanie 4 programów: „Z polskim dookoła świata”, „Ja, Ty, My – Polacy”, „Polska – niech nas usłyszą” i „Polska – wszystko, co najważniejsze”. Nie sposób ocenić jakości tych działań, ponieważ struktura organizacji oraz struktura realizowanych programów nie jest do końca jasna, choć organizacja ta wykorzystuje pieniądze publiczne. Jej działania podlegają zatem publicznemu oglądowi. Realizowane są pięknie nazwane programy (np. „Polska – wszystko, co najważniejsze”), obejmujące bardzo różne projekty, np.: Ośrodek Ochrony Polskiego Dziedzictwa za Granicą, dokumentacja śladów polskości – archiwizacja, digitalizacja, publikacje o tematyce polonijnej, wspieranie polonijnych instytucji kultury, imprezy folklorystyczne. Nie udało nam się jednak zdobyć informacji, jakie konkretne działania mają być podejmowane w ich ramach i jakie kwoty zostały na nie przekazane.
Według Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego i Longina Komołowskiego, prezesa Stowarzyszenia Wspólnota Polska, głównego beneficjenta finansów dzielonych przez MSZ – wszystko jest w porządku i nie ma powodów do narzekań. Czy rzeczywiście?
Przyjętą przez resort Spraw Zagranicznych i ministra Sikorskiego strategię współpracy z Polakami pozostającymi poza granicami kraju można streścić następującym określeniem: „co aktualnie my – rządzący – mamy z działania organizacji polonijnych?”. Czyli od teraz nie koncentrujemy się na zapewnieniu członkom polskiej diaspory dostępu do dóbr kultury, cywilizacji polskiej, tylko na własnych – rządzącej koalicji – korzyściach. Dla Polaków zza wschodniej granicy taki wybór ma wymiar dramatyczny.
Glamour – angielskie słowo, szczególnie modne w amerykańskich środowiskach artystycznych i „nowobogackich”, oznaczające przepych, splendor, blask. Pojecie glamour to jedno z tych pojęć, których nie da się ściśle zdefiniować. Glamour może być wszystko, co jest błyszczące, to miraże czaru i magii, urok szczególnej atrakcyjności.