Tęsknota za niezapomnianym szeryfem-bohaterem
Przez kraj przelewa się fala powszechnego oburzenia. Afera nagraniowa odbiera ludziom chęć do działania i radość życia. Pracują, bo pieniądze są potrzebne, urlopują, ponieważ wypocząć też należy, jednakże czy w pracy, czy w domu, czy w kawiarni rozmawiają wyłącznie o jednym: to mamy jeszcze ten rząd, czy już nie…? Wstyd, wstyd, wstyd! Rzucą też coś śmielszego: oj, przydałby się dziś były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Mariusz Kamiński, niezapomniany szeryf-bohater starający się przywrócić w Polsce – porównywanej wciąż do świata Dzikiego Zachodu – należny porządek. W skrytości ducha liczą też na to, że on lub ktoś do niego podobny lada dzień powróci, żeby kolejny raz uświadomić wszystkim, że ci, których nie tak dawno jeszcze wybieraliśmy i których podziwialiśmy, nie służą wspólnemu dobru. Afera w Polsce goni aferę. Ta podsłuchowa jest wyjątkowo dużego kalibru, ale już za tydzień będzie o innej – aferze Giertychowej. Tymczasem wciąż jeszcze o tej pierwszej:
Dziennik „Polska the Times” z dnia 30.06.14 r., fragment wywiadu z doradcą prezydenta RP, Tomaszem Nałęczem, zat. „Wyjaśnić i wyciągnąć konsekwencje”: „Absolutnie nie wierzę, że to sprawa kelnerów, którzy dla zysku chcieli ostrzyc klientów czymś więcej niż rachunkiem. Myślę, że ktoś tak sprawnie atakujący, tak sprawnie poruszający się w tej materii nie jest kelnerem, a jeśli jest biznesmenem – to jakimś potwornym ryzykantem albo człowiekiem głęboko urażonym. Sądzę też, że zbliżające się wybory samorządowe będą się cieszyły pewną autonomicznością, mogą w Platformę Obywatelską uderzyć. Jeśli ta partia nie chce w tych wyborach występować z potwornym balastem u nóg, to musi się z tego ambarasu rozliczyć”.
Tygodnik „Polityka” z dnia 2.07.14 r. fragment artykułu Marka Ostrowskiego, zat. „Niewyparzony minister”: „Mimo rytualnego oburzenia i krytyki minister Radek Sikorski jest chyba jedynym z podsłuchanych polityków, którzy na tym nie straci. A może zyskać. W podsłuchanej rozmowie najbardziej inkryminowanym, zgoła sensacyjnym fragmentem jest wyśmianie wartości sojuszu z USA. Wydaje się, że Sikorski autentycznie się Amerykanami rozczarował. Poufne oceny ministra mogą jednak Sikorskiemu nagonić sympatyków w Niemczech i Francji, a nawet pomóc w zdobyciu europejskiego stanowiska, jeśli afera rozejdzie się po kościach. Niektórzy dyplomaci mówią, że Sikorski nie umie słuchać – jest arogancki i mało przystępny. Ale cnót też mu nie brakuje. Ma dobrą renomę, cenią go za think tanki. Intensywnie uczy się francuskiego, bez tego nie ma co liczyć na karierę w Europie. Warto, żeby zabiegał o stanowisko zagraniczne. Europa zyskałaby w Sikorskim polityka wyrazistego, dynamicznego kozaka, który trochę przypomina nową Polskę. Może nie arogancką, ale bardziej mołojecką, pewniejszą siebie, z ambicjami do odegrania swojej roli w Europie”.
Tygodnik „Do Rzeczy” z dnia 6.07.14 r., fragment artykułu Rafała A. Ziemkiewicza zat. „Zmierzch elity”: „Musi dziwić, że potomek wielkiego Henryka Sienkiewicza zaprzedał się politycznej mafii, której horyzonty myślowe wyznaczają często praktyczne zagadnienia, jak skutecznie «zaj…ć» przeciwników, jak «trzepać» bogatych frajerów i jak bezkarnie skręcić wybory. Na taśmie u Sowy i Przyjaciół usilnie stara się być jeszcze bardziej knajacki i cwaniacki od swego obecnego towarzystwa. Po tych nagraniach upadek pozytywnego mitu inteligencji jest już jednak nieuchronny. Zastanawiam się, co mógłby sławny pisarz powiedzieć, gdyby zobaczył, że to nie Skrzetuski i nawet nie Petroniusz, ale Kali stał się wzorcem dla jego dalekiego potomstwa – zarówno w dosłownym, jak i symbolicznym sensie tego słowa”.
Tygodnik „Gość Niedzielny” z dnia 29.06.14 r., fragment artykułu Tomasza Rożka zat. „Gumowe ucho”: „Nagrywanie polskich polityków i urzędników było skoordynowane przez… no właśnie. Komu mogło zależeć? Oj, bardzo wielu. Mogły to być obce służby. Trzeba być wyjątkowo naiwnym, by wierzyć, że rządy naszych sojuszników i konkurentów nie podsłuchują. Skoro administracja USA podsłuchiwała kanclerz Niemiec, Angelę Merkel, to tym bardziej ma pełny wgląd w to, co dzieje się w naszej polityce i gospodarce. W tym wypadku mogło chodzić o kogoś konkretnego, np. o ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego albo o destabilizację całego rządu. Jednym z autorów tekstu o nagraniach jest dziennikarz, który choć zmieniał w ostatnich latach redakcje, zawsze miał świetne źródło informacji w służbach właśnie”.
Tygodnik „Do Rzeczy” z dnia 30.06.14 r., fragment artykułu Stanisława Janickiego zat. „Przychodzi Bieńkowska do Wojtunika”: „Wicepremier Bieńkowska spotkała się z szefem CBA, by rozbroić bombę, jaką miała odkryć w resorcie infrastruktury. Z różnych szczątkowych informacji wynika, że chodzi o podejrzenia, iż niemal wszystkie wielkie inwestycje infrastrukturalne realizowane w ostatnich latach (autostrady, drogi ekspresowe, stadiony, oczyszczalnie ścieków itp.) zawierały podatek korupcyjny idący w setki milionów złotych, czyli na skalę dotychczas w Polsce niespotykaną. Sprawa jest na razie tak tajemnicza i tajna, że poza ewentualną dezinformacją i manipulacjami (także odnoszącymi się do mediów) nie mamy konkretnych informacji, jak przedstawiciele państwa zareagowali na to, co było przedmiotem rozmowy.”
Tygodnik „Solidarność” z dnia 4.07.14 r., fragment wywiadu z Kazimierzem Sokołowskim, działaczem Ruchu Młodzieży Niezależnej, zat. „Tusk jest zdrajcą”: „Tusk jest zdrajcą, zupełnie nie dba o interes narodowy. Nikt nie przypomina wypowiedzi Tuska z 1992 roku ze zjazdu Kaszubów, gdy optował za tym, by Kaszuby dostały autonomię z własnym wojskiem i administracją. Kogo reprezentuje ten człowiek, kim jest? Przecież on nie odwołał tych wypowiedzi. A media ich nie przypominają, bo znajdują się w większości w rękach obcego kapitału. W Polsce w ludziach głęboko zakorzenione jest poczucie strachu i ono wielu paraliżuje. Dlatego nie reagują na zło, które pleni się dookoła, boją się wychylić, by zrobić coś dobrego. Sami wkładają sobie kajdany i ograniczają własną wolność. Jesteśmy na zakręcie historii. Albo się obudzimy, albo Polski po prostu nie będzie”.
Magazyn „Polska The Times” z dnia 4.07.14 r., fragment wywiadu z Martą Kaczyńską zat. „Marta Kaczyńska: Państwo polskie za rządów PO ulega dekonstrukcji”: „Państwo polskie przeżywa ogromny kryzys za rządów PO. Ten kryzys z roku na rok się pogłębia. Afera goni aferę. To wszystko pokazuje negatywny stosunek władzy do państwa. Dziś państwo ulega dekonstrukcji. To dotyczy wielu obszarów. Obecnie mamy do czynienia najprawdopodobniej z wewnętrzną wojną szeroko pojętego obozu władzy, której efektem są ujawnione taśmy. Skandalem jest sposób traktowania przez urzędników państwowych zajmowanych stanowisk. Wotum zaufania to sprytne posunięcie Tuska, ale chwilowe. Z taśm wynika, jaki stosunek do państwa mają aktualnie rządzący. B. Sienkiewicz jest egzekutorem we własnej sprawie. Minister R. Sikorski skompromitował w sposób oczywisty siebie i rząd, a „Polityka” twierdzi, że jest świetnym kandydatem na stanowisko w Unii Europejskiej. Po ujawnieniu tych taśm wielu ludzi zrozumiało, że przeprowadzenie zmian jest konieczne i możliwe, jednakże naiwnością byłoby zakładanie, że operację zmiany władzy w Polsce można przeprowadzić szybko.”
Dziennik „Rzeczpospolita” z dnia 2.07.14 r., fragment artykułu Michała Szułdrzyńskiego zat. „Ja pier…, co za kraj!”: „Największy problem, jak się okazuje z taśm, państwo ma z zapewnieniem bezpieczeństwa i wyegzekwowaniem sprawiedliwości. Warto tu przytoczyć w całości znany wywód Sienkiewicza: «Moje pierwsze doświadczenie jest banalne – opowiada Belce o objęciu przez siebie MSW. – Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje, dlatego, że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością. Tam, gdzie państwo działa jako całość, ma zdumiewającą skuteczność». Najważniejsze dziś pytanie brzmi: jeśli państwo jest w aż tak złym stanie, to kto jest zdolny je naprawić?”.
Tygodnik „Do Rzeczy” z dnia 7.07.14 r., fragment felietonu Waldemara Łysiaka zat. „Kit po stokroć”: „Już kilka razy przypominałem, że najważniejsze decyzje polityczne (à propos „afera podsłuchowa”) zapadają nie w gabinetach rządowych bądź salach konferencyjnych, tylko w buduarach i toaletach, więc knucie polityczne wewnątrz knajpy nie może dziwić ani trochę. Z całej tej afery zaciekawiło mnie jedno, rola, jaką nadal odgrywają służalczy salonowi dziennikarze obsługujący głównościekowe media, z jej figurą nr 1, panią Olejnik. Jej ulubionymi zapraszanymi są wciąż Niesiołowski, Palikot i Giertych. Kiedyś prezydent Lech Kaczyński uderzył ją stokrotkowym kryptonimem po brukselskim wywiadzie (2008), kiedy już wyłączono kamery, ale nie mikrofony. „Stokrotka” to pseudonim operacyjny Moniki Olejnik w służbach specjalnych. Z kolei Janusz Mikke stwierdził: «Została oficerką SB i prawdopodobnie dalej pracuje dla ABW na eksponowanym stanowisku frontu ideologicznego» (2012). Jej ojciec, Tadeusz Olejnik, był podpułkownikiem SB i członkiem aktywu PZPR w MSW ze specjalizacją: inwigilacja opozycji.