Pieniądz - to dobry sługa, ale zły pan
Ze Zbigniewem Kwiatkowskim i Filipem Żurakowskim – autorami książki „Bóg i pieniądze” – o tym, co w życiu człowieka jest najważniejsze, rozmawia Janusz M. Szlechta.
Janusz M. Szlechta – Wielokrotnie zabierałem się do przeczytania tej książki... W końcu usiadłem, poświęciłem całą niedzielę na to, aby ją przeczytać. I powiem szczerze – nie żałuję. Po pierwsze – wzruszyła mnie historia Marka. Po drugie – głęboko zastanawiałem się nad przemyśleniami, sugestiami i radami, które Panowie w tej książce zawarliście. Czy Marek to postać prawdziwa, czy wymyśliliście go na potrzeby tej książki?
Zbigniew Kwiatkowski – Marek to postać jak najbardziej prawdziwa. Jedynie imię i nazwisko zostało zmienione. Wszystkie postaci występujące w tej historii to postaci autentyczne, oczywiście ukryte pod innymi nazwiskami. Również nazwy miejscowości zostały zmienione. To wszystko wydarzyło się naprawdę i dlatego ma – jak sądzimy – podwójną siłę: siłę autentyczności i siłę emocji uchwyconych przez nas w słowach. Bo najlepsze scenariusze pisze samo życie i żaden autor nie wymyśli nic lepszego od tego, co wymyślił Ten, który naszym życiem kieruje. On to tak ułożył, a jeden z nas tylko tę historię spisał.
– Jak rodziła się ta książka: czy to Marek był dla was inspiracją, czy też raczej historię Marka przykrawaliście do Waszego pomysłu, do tego, co chcieliście napisać?
Filip Żurakowski – Może trudno w to uwierzyć, ale ani historii Marka nie przykrawaliśmy do „mądrości” (tak w naszych rozmowach nazywamy to, co zawarte jest między odcinkami historii Marka), ani odwrotnie. Spotkałem Zbyszka na zamku w Malborku po siedmiu latach od poprzedniego, przypadkowego spotkania, i zaczęliśmy rozmawiać o wspólnej książce. Okazało się, że każdy z nas ma już swoją część w sercu i że jedno z drugim idealnie współgra. Dyskutowaliśmy jedynie o sposobie połączenia historii Marka i „mądrości”.
Pomysł był taki: na lewych stronach historia Marka, na prawych – „mądrości”. Zwyciężyła inna koncepcja, która spontanicznie wynikła z dyskusji – przeplatanie odcinków historii Marka i „mądrości”. Każdy z nas – w ciągu trzech miesięcy – napisał swoją część. W przepięknej leśniczówce, po trzydniowej burzy mózgów, powstała całość. Doszliśmy do wniosku, że to, co obaj stworzyliśmy, jest doskonalsze. Lepiej posłuży ludziom. Opinie czytelników przekonały nas, że był to strzał w dziesiątkę.
– Jest też druga postać – Faraon, z którym prowadzicie cały czas dialog. Był muzykiem, grał w zespole, był biznesmenem, działał w świecie muzyki, wydawał płyty – i nagle poniósł klęskę. Teraz namawiacie go do tego, aby jeszcze raz spróbował, aby podjął wyzwanie. Ta książka jest w moim przekonaniu właśnie o tym: nakłaniacie czytelnika, żeby się nie załamywał trudnościami, nie poddawał się, ba, trudności powinny go wzmocnić na tyle, żeby był w stanie podjąć kolejne wyzwanie...
Z.K. – Postać Faraona jest również autentyczna, a ściśle rzecz biorąc – wzorowana na autentycznym biznesmenie, który poniósł porażkę i powiedział: „człowiek miał marzenia, ale teraz trzeba ładować taczki i zapieprzać…”. Postanowiliśmy Faraona uczynić komentatorem i łącznikiem obu przeplatających się wątków. Jednocześnie Faraon jest adresatem, i do niego kierujemy nasze przesłanie, które pan tak trafnie w swoim pytaniu ujął. Oczywiście poprzez Faraona kierujemy to przesłanie do czytelnika. Jedna z czytelniczek powiedziała nam kiedyś na spotkaniu: „Gdybym miała pieniądze, to kupiłabym ze sto egzemplarzy tej książki i rozdała swoim znajomym, bo ten jest w dołku, tamten jest w dołku…”.
Rzeczywiście, tak mówimy do czytelnika słowami, emocjami i obrazami tej książki: nigdy nie dawaj za wygraną, niezależnie od tego, jak ciężkim próbom Bóg cię poddaje. Te próby są zawsze przystosowane do twoich sił, nigdy takie, których nie mógłbyś udźwignąć. Nie rezygnuj ze swoich marzeń, Faraonie/Czytelniku, one są warte każdej ceny! Nagroda, która cię czeka, jest tak wielka, że nie da się tego ująć w żadne ludzkie słowa.
– Jak napisał Marcin Cejrowski w swojej recenzji, „Książka «Bóg i pieniądze» to swego rodzaju elementarz dobrego życia. Poza kolejnymi odsłonami historii Marka dostajemy bowiem konkretne wskazówki jak żyć, aby osiągnąć sukces i satysfakcję życiową, także tę finansową”. Co istotne, udzielacie rad, co należy czynić, aby tę satysfakcję osiągnąć. Nie pouczacie jednak, nie mędrkujecie – i to jest na pewno wielką zaletą tej książki.
F.Ż. – Dobrze wiemy, że ludzie nie lubią być pouczani. „Nie dawaj rad, dziel się doświadczeniem” – powiedział pewien psycholog do jednego z naszych czytelników. I tak w tej książce robimy. Dzielimy się naszymi doświadczeniami – Zbyszek swoimi, ja swoimi. W książce nie ma ani jednego słowa, ani jednej sytuacji, ani jednej mądrości, która nie byłaby przez któregoś z nas przeżyta, czasem w wielkim cierpieniu, czasem w wielkiej radości. Naszą wspólną cechą – choć bardzo się różnimy – jest zdolność do zachwytu nad światem i głęboko zakorzenione poczucie radości istnienia. Dzielimy się z czytelnikami naszym bogactwem – intelektualnym, emocjonalnym, duchowym. Kto chce i potrafi, może czerpać garściami – umysłem, sercem, duszą. Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha... Kto ma „słuch” literacki, niech usłyszy ten zachwyt nad światem. „Zachwyt to Bóg” – jak powiedziała Olga Szwajgier, wybitna polska sopranistka z Krakowa.
– Zadajecie Panowie wiele pytań czytelnikowi: Czy masz porządek w finansach? Czy nad nimi panujesz, prowadzisz jakieś zapiski, czy puszczasz wszystko na żywioł? Jest wiele dobrze zarabiających osób, które ciągle są w długach. Dlaczego? Na czym polega ich błąd? Czy my musimy ten błąd powtarzać, czy też możemy wyciągnąć wnioski i przyjąć lepszą strategię? Piszecie dalej: „twoja kondycja finansowa ma ogromny wpływ na twoją pewność siebie, poczucie własnej wartości, efektywność w pracy, odwagę podejmowanych działań. Dlatego tak ważne jest wpajanie dobrych nawyków dzieciom. To jedna z najlepszych rzeczy, jakie możemy im dać. Jak kształtować te nawyki?”. No właśnie, zapewne wiele osób zadaje sobie te pytania, ale niewiele znajduje dobre odpowiedzi, albo jeszcze gorzej – niewiele osób stara się je wcielić w życie. Czy w ogóle jest to możliwe?
Z.K. – Oczywiście, że jest to możliwe. Nasza książka ma w tym pomóc, ma do spełnienia palącą misję! W Polsce i na świecie wiele osób tonie w długach. My podajemy im deskę ratunkową. Dodajemy otuchy. Przestrzegamy. Uporządkuj swoje finanse! Póki czas, póki jeszcze nie oplotła cię pętla zadłużenia. Ludziom w Polsce dano gospodarkę rynkową, dano banki, konta, supermarkety, pełne półki – ale nikt nie dał im instrukcji obsługi pieniądza, który jest dobrym sługą, ale złym panem. W Polsce dwa miliony osób ma problemy ze spłatą zaciągniętych kredytów. U wielu jest już komornik. Oprócz nielicznych dziennikarzy, nikt nie dostrzega rozgrywającego się na naszych oczach dramatu finansowego wykluczenia. Sami sobie winni? Być może, ale winne są też banki, które rozdawały kredyty na prawo i lewo, nie sprawdzając w należyty sposób zdolności kredytowej klienta i nie dociekając, że właśnie spłaca on kredyt kredytem, więc w BIK-u (Biurze Informacji Kredytowej) nie jest jeszcze notowany. Raty przecież spłaca. Do czasu... w końcu się „zatka”.
W Stanach Zjednoczonych, pomimo dwóch setek lat tradycji gospodarki rynkowej, też są ludzie, którzy stracili domy, bo przeliczyli swoje siły, a banki zbyt optymistycznie oceniły ich zdolność do spłacania kredytu. I co wtedy? Bank umywa ręce. Nie czuje się odpowiedzialny. A klienci? Klienci nie mieli „zapasu nienaruszalnego”, który zawsze miał Marek. Nie stosowali zasady: nie więcej niż 20 procent dochodów na spłatę kredytów, którą Marek stosował. Banki kierowały się przede wszystkim żądzą zysku, a nie dobrem klienta. To kiedyś miało swoją nazwę – „lichwa”. Zawiniły obie strony…
– Stawiacie Panowie proste, ale zarazem bardzo trudne pytanie: co w życiu człowieka jest najważniejsze? I podpowiadacie – na pewno nie są to pieniądze? Więc co?
Z.K. – Pieniądze służą tylko do liczenia punktów w grze. Najważniejsze jest czyste sumienie. Najważniejsze jest Wielkie Zadanie, dla którego przyszedłeś na świat. Najważniejszy jest talent, którym zostałeś obdarzony. Najważniejsze jest posiadanie nawyku bycia szczęśliwym. Najważniejsze jest zarażanie szczęściem i odwagą. Najważniejsza jest ambicja i nastawienie na sukces. Najważniejsza jest wiara w siebie. Dużo tych „najważniejszych”. „Marków” potrzebują i USA, i Polska, i Kenia. Oni są! Ośmielmy ich! W dedykacjach wpisujemy: „Odkryj swój największy talent i używaj go, a będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie” – Filip Żurakowski. „Na nowe nigdy nie jest za późno” – Zbigniew Kwiatkowski.
– No dobrze, to ja zapytam od siebie i poproszę o zwięzłą, przekonującą odpowiedź: jak żyć, aby poczuć się spełnionym? Czy możliwe jest osiągnięcie w życiu równowagi i harmonii? Ja jestem zdrowy, silny, wykształcony – jest mi z pewnością łatwiej. Ale co ma powiedzieć ktoś, komu nie dane było studiować, kto jest bardzo biedny, albo urodził się z wadą wzroku i ledwie widzi lub w ogóle?
F.Ż. – Jak żyć, aby poczuć się spełnionym? Odpowiedź dla każdego jest inna, bo każdy z nas jest inny. „Nie ma słusznej drogi, jest tylko własna” – powiedział Reinhold Meissner, wybitny alpinista. Osiągnięcie równowagi i harmonii jest możliwe dla każdego, również dla tego, kto nie widzi, nie słyszy, nie chodzi, nie mówi. W Polsce znana jest – dzięki telewizji – dramatyczna historia młodego człowieka. 32-letni Janusz Świtaj z Jastrzębia Zdroju domagał się eutanazji, bo cierpiał ponad miarę. W wyniku wypadku na motorze został przykuty do łóżka. Był sparaliżowany, unieruchomiony całkowicie. Wyciągnęła do niego pomocną dłoń Anna Dymna, prezes Fundacji „Mimo wszystko”, znana aktorka, między innymi z roli Ani w trzeciej części „Samych swoich”. Teraz ten młody człowiek obsługuje ustami komputer, jest szczęśliwy, pomaga innym, kocha życie, osiągnął równowagę i harmonię.
W naszej książce podajemy przykład innego cichego niepełnosprawnego bohatera, znanego nam osobiście, takiego, który właśnie ledwie widzi, a tryska radością istnienia. To jest książka dla silnych, bo po przeczytaniu jej staną się jeszcze silniejsi i zaczną rozdawać swoją mądrość. I jest to książka przede wszystkim dla tych słabszych, co powątpiewają, nie bardzo wierzą w swój talent, w swoją moc. Nie wiedzą, od czego zacząć. Nabiorą oni pewności i zaczną się nią dzielić z innymi. Raptem uświadomią sobie, że ani Marek, ani jego matka, nie byli Gandhim, Matką Teresą z Kalkuty, Viktorem Franklem, Joe Vitalem, Brianem Tracy'm, Normanem Peale czy innymi geniuszami tego świata. Uświadomią sobie, że wszystko jest o wiele prostsze, niż dotąd im się wydawało. Historia Marka jest tego dowodem.
– W tej książce spotkały się dwa światy: świat ludzi wykształconych, wybitnych ekspertów życia i finansów, oraz świat Marka, kierowanego (przez kogo?) intuicją, odwagą, wiarą, nadzieją, miłością, talentem, aktywnością... Jaki wniosek z tego spotkania należy wyciągnąć?
Z.K. – Trzeba czerpać z obu światów. Świata intelektu i świata emocji. Wtedy można osiągnąć w życiu równowagę i harmonię. Ale jest jeszcze jeden warunek. Po przeczytaniu książki trzeba coś zmienić w swoim życiu, coś postanowić i podjąć jakieś działania. I to jest najtrudniejsze. Ale jeśli choć co dziesiąty czytelnik to zrobi – warto było ją napisać.
– Wyczytałem w Waszej książce wiele słów, wiele zdań, które trafiają do mnie, ale przecież wcześniej też to znałem, tylko nie zastanawiałem się nad tym, bo to takie oczywiste. Tym bardziej, że człowiek zagoniony, zapracowany… Ruszaj się, uprawiaj sport, dotleniaj mózg, a będziesz miał w sobie więcej siły i radości. Ucz się wciąż nowych rzeczy, niezależnie od tego, ile masz lat, na przykład języków obcych. Znany polski dziennikarz Zygmunt Broniarek znał ich sześć. Słuchaj muzyki, bo muzyka to dodatkowe źródło energii. Czytaj, dużo czytaj... Mój Boże, ileż tych zadań do wykonania… czy to w ogóle możliwe?
F.Ż. – Tak, możliwe. W tej książce nie ma ani jednej wskazówki, której by któryś z nas – Zbyszek lub Filip – nie wprowadził w swoim życiu, nie przećwiczył, nie przekonał się, jak to działa. Inaczej nie mielibyśmy moralnego prawa, aby o tym pisać, bo nie bylibyśmy spójni. A jesteśmy. Każdy na swój sposób. Ta książka jest skazana na sukces, bo niesie pozytywne przesłania. Wszystko, co wymienia Pan w pytaniu, można robić, a co najdziwniejsze – okaże się, że jeszcze mamy więcej wolnego czasu niż wtedy, kiedy wykonamy połowę tych czynności. W tej książce jest prawda, jest nadzieja dla każdego, w każdym wieku.
– Myślę, że największą wartością tej książki jest to, że robicie wszytko, aby czytelnik uwierzył, że najważniejsze w życiu jest stawianie sobie celów i konsekwentne do nich dążenie. Oczywiście nie za wszelką cenę, ale w taki sposób, aby wokół siebie budować dobro. I kiedy ktoś mi powie ciepło, z uśmiechem: „miło cię widzieć” – to przecież o to chodzi. Bo my nie żyjemy tylko dla siebie. Naszym celem jest dawać miłość i radość innym: naszym dzieciom, rodzicom, mężowi, żonie, rodzeństwu, przyjaciołom… Tego się z tej książki już nauczyłem.
Z.K. – Będąc w pracy często przypominam sobie coś z tej książki, na przykład: wypisz sześć rzeczy, weź jedną z nich – najważniejszą – i zajmuj się tylko nią, aż doprowadzisz ją do końca. Takich sygnałów, informacji zwrotnych, mamy wiele i to dodaje nam ducha w pracy nad drugą częścią. „Kiedy będzie dalszy ciąg? Wciągnęła mnie historia tego chłopca” – pytała nas pani Regina, sama zresztą będąca jedną z bohaterek wspomnianych w naszej książce. Natomiast Adrian – uczeń liceum – napisał w opinii zamieszczonej na naszej stronie internetowej: „Zainspirował mnie Marek jako młody chłopak, który tak dzielnie znosił te wszystkie porażki, strapienia, bóle i mimo tych trudności nie poddawał się i walczył! Ja, jako młody chłopak, mam wspaniały wzór do naśladowania, jak sobie radzić z problemami, które przecież nikogo nie omijają. Tym właśnie wzorem jest dla mnie młody Marek”.
– Mam nadzieję, że ja i inni czytelnicy nauczymy się więcej, bo ta książka nie jest do przeczytania na raz – trzeba do niej wracać. No i czekam na drugi tom…
Z.K. – Tak, do tej książki trzeba wracać wielokrotnie. Jedna z czytelniczek powiedziała: „Ja tę książkę trzymam przy łóżku, obok Biblii. I wciąż do niej wracam”. Drugi tom już piszemy. Cieszymy się, że ludzie dopominają się o niego.
– Dziękuję Panom za rozmowę.
---
Zbigniew Kwiatkowski – nieprzerwanie w związku małżeńskim z Bożeną (kobietą jego życia). Największą jego dumą są dwaj synowie, Krzysztof i Tomasz, oraz wnukowie (nie ostatni) Jan i Antoni. Jego pasja to... być szczęśliwym i szczęściem się dzielić. Hobby: podróże. Marzenia: zamęczyć czytelników następnymi książkami. Ale do tego jest mu potrzebne – jak twierdzi – zdrowie. „Robię to, co lubię i jeszcze z tego żyję” – mówi o sobie. Książka „Bóg i pieniądze” jest jego debiutem pisarskim.
Filip Żurakowski – Mąż Barbary. Ojciec piątki dzieci: córki Anny i czterech synów: Grzegorza, Wojtka, Michała i Bartka. Miłośnik gór, skrzypek, trener biznesu. Autor ponad 20 książek, wydanych przez czołowe polskie wydawnictwa, m.in.: „Jak uczyć się szybko i skutecznie… i dostać się na wymarzoną uczelnię”, „Utrata pracy szansą na nowe życie”, „Stres nie musi być twoim wrogiem”.
---
Chwila zadumy
„Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak ważną rzeczą jest dyscyplina finansowa. Twoja kondycja finansowa ma ogromny wpływ na twoją pewność siebie, poczucie własnej wartości, efektywność w pracy, odwagę podejmowanych działań. Dlatego tak ważne jest wpajanie dobrych nawyków dzieciom. To jedna z najlepszych rzeczy, jakie możemy im dać. Jak kształtować te nawyki? Kieszonkowe już dla dwulatka. Gdy chce, abyś mu coś kupił, mówisz: kup kochanie za swoje. Oszczędzanie choćby po 10 groszy z kieszonkowego. Niech dziecko wrzuca te dziesięciogroszówki do oklejonego słoika z otworem, bo wtedy widzi, jak monet przybywa. Zarabianie własnych pieniędzy już przez dziesięciolatka, choćby przez proste czynności, stanowiące udział w pracy zarobkowej dorosłych. I jak najwcześniej podjęte próby inwestowania własnych pieniędzy.” – fragment książki „Bóg i pieniądze”.
Szczęście
„Co to jest szczęście? Czy ktoś je widział? Dotknął? Posmakował? Powąchał? Wierzymy w szczęście, marzymy o szczęściu, życzymy sobie szczęścia. Dlaczego? Postępujemy, wybieramy drogi, metody, aby dążyć do szczęścia... Mamy czasami chwile w życiu, że szczęście jest z nami, że nas nie opuszcza. Dzięki szczęściu żyjemy w uniesieniu. Wiemy to, czujemy to. Czy tak jest zawsze? Ktoś kiedyś powiedział, że szczęście tak naprawdę trwa chwilę. Życie wobec wieczności to chwila, więc niech ta chwila trwa nasze życie! Całe życie! Czy to jest możliwe? Czy zależy to tylko od nas? (...) Sami ze sobą mamy często kłopoty, aby wyjść szczęściu naprzeciw, a jest jeszcze otaczający nas świat. Czy światu, całemu światu zależy tylko na tym, aby uczynić nas szczęśliwymi? A jeśli nie całemu, to temu otaczającemu nas? Tak niewiele potrzeba, abyśmy nawzajem stwarzali sobie klimat niezbędny do szczęścia. Dlaczego tego nie robimy?” – fragment książki „Bóg i pieniądze”.
--
Opinie o książce
– Świetna książka, daje do myślenia, popycha do działania... Gdy się ją czyta, to wszystko wydaje się takie proste i oczywiste (mimo że dla głównego bohatera jest to droga przez mękę). Ale ja widzę jego siłę i wolę walki. Miał dla kogo walczyć, a zapłatą za to była miłość. Polecam ją wszystkim, którzy lubią czasami zastanowić się nad życiem – K.M.
– Interesująca historia, refleksyjna, pełna życiowej mądrości. Książkę można potraktować jako zbiór porad dla każdego człowieka dążącego do osiągnięcia celu i szczęścia w życiu. Z pewnością może zainspirować młodych, jak i starsze pokolenie. Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem tę historie w dwa wieczory – Zbigniew S.
– Książka zmusza do refleksji i pokazuje, że wszystko w życiu jest możliwe i jeśli się do czegoś dąży, to prędzej czy później się to osiągnie. Dzięki autorowi mój pogląd na świat zmienił się diametralnie – Patryk Barcik.
– Książka, a raczej drogowskaz, esencja z doskonałości, jaką może osiągnąć człowiek. Nadzieja, która pozwala rozdeptać łajno, które wyściela drogę do osiągnięcia celu! – Michał Buczyński
Opinie czytelników zostały zamieszczone na stronie: www.bogipieniadze.pl