Podziel się   

Sport Pokaż wszystkie »

Wydanie 2011-03 · Opublikowany: 2011-05-08 22:53:34 · Czytany 8499 razy · 2 komentarzy
Nowszy Starszy

Andy Murray i Novak Djokovic odrabiają straty do prowadzącego tandemu Nadal - Federer

W bogatym dorocznym kalendarzu tenisowych turniejów, wyniki trzech z nich wydają się w największym stopniu wywoływać szczególne poruszenie wśród analityków i komentatorów tego sportu. Również szerokie rzesze kibiców, prezentujących swoje opinie na internetowych blogach czy w komentarzach do opinii i analiz, zamieszczanych na tenisowych portalach internetowych, poświęcają tym turniejom wiele uwagi. Mówimy tutaj o ostatnim turnieju wielkoszlemowym sezonu US Open, o kończącym długi tenisowy sezon turnieju Masters Cup, rozgrywanym corocznie pod koniec listopada i o pierwszym turnieju wielkoszlemowym Australian Open, rozgrywanym co roku w styczniu w Australii. US Open i Masters Cup bardzo często przesądzają o kolejności liderów męskiego tenisa w rankingu ATP Tour w nowym sezonie. Australian Open jest pierwszym znaczącym turniejem w sezonie potwierdzającym ten ranking, względnie wskazującym na pojawienie się nowych twarzy i możliwości zmiany warty na pozycji lidera.

Od kilku lat, z kilkoma drobnymi wyjątkami, cztery najwyższe pozycje w rankingu singlowym ATP Tour regularnie piastują ci sami tenisiści: Roger Federer, Rafael Nadal, Novak Djokovic i Andy Murray. Właśnie głównie na nich, oraz na rywalizacji pomiędzy nimi koncentruje się ostatnio uwaga sportowych komentatorów, zabierających głos w sprawie męskiego tenisa. Podobnie było pod koniec ubiegłego roku oraz w trakcie i tuż po zakończeniu turnieju Australian Open.

Roger czy Rafa?

Rozgrywany w pierwszej połowie września nowojorski US Open jest uznawany przez wielu zawodników za najtrudniejszy do wygrania spośród czterech turniejów wielkiego szlema i przez to chyba również za „najsprawiedliwszy“, ponieważ jego zwycięzcami zostają zazwyczaj najwszechstronniej utalentowani i wyszkoleni tenisiści. O zwycięstwie siódmego, przesądzającego o mistrzowskim tytule w tym turnieju meczu, decyduje jednak nie tylko talent, ale przede wszystkim znakomite przygotowanie fizyczne i mentalne, brutalnie testowane podczas pięciosetowych meczów, rozgrywanych o różnych porach dnia i nocy, kończących się czasami o wczesnych godzinach porannych. Nie sposób sobie wyobrazić, aby przez trudy nowojorskiego turnieju przebrnął, prześliznął się i wygrał te zawody tenisista nie w pełni sprawny fizycznie, ktoś, komu dolegają jakieś poważniejsze kontuzje.

Przekonał się o tym w 2009 roku ubiegłoroczny zwycięzca turnieju na kortach Flushing Meadows, Rafael Nadal. Z kolei pierwsze zwycięstwo Nadala w US Open w 2010 roku ponownie nasiliło falę dywagacji sportowych dziennikarzy w sporze, czy Nadal prześcignie Federera w ilości zdobytych zwycięstw w turniejach wielkoszlemowych i czy utalentowany, młodszy od Federera o 4 lata Hiszpan po osiągnięciu tego celu zostanie uznany za najlepszego tenisistę w historii tego sportu. Przewidywania o ewentualnym zwycięstwie Nadala w pierwszym turnieju wielkoszlemowym sezonu 2011, Australian Open, dzięki któremu skompletowałby on kolejne cztery tytuły mistrzowskie w turniejach wielkoszlemowych, a tym samym powtórzył wyczyn australijskiego tenisisty Roda Lavera z 1968 roku, dodatkowo dolały oliwy do ognia w tym sporze.

Specyfika nowojorskiego turnieju, w odróżnieniu od trzech pozostałych turniejów wielkoszlemowych, wyraża się również tym, że kończy on i podsumowuje rywalizację zawodników ATP Tour i WTA Tour w cyklu 5 turniejów na twardych nawierzchniach rozgrywanych na terenie Stanów Zjednoczonych przed US Open w ramach tzw. Olympus US Open Series. Amerykańska federacja tenisowa USTA, wiążąc wyniki uzyskane przez zawodników w cyklu turniejów w Olympus US Open Series z rezultatami osiągniętymi na US Open, gwarantuje najlepszym z nich bardzo wysokie premie pieniężne. Jeśli zwycięzca rywalizacji w turniejach Olympus US Open Series powtórzy swój sukces, wygrywając także turniej singlowy na US Open, wyjeżdża wówczas z Nowego Jorku z dodatkową premią w wysokości miliona dolarów.

Turniej Masters Cup jest ostatnim akordem mijającego sezonu, podczas którego 8 singlistów i 8 najlepszych par deblowych walczy o palmę pierwszeństwa. Wielomilionowe rzesze kibiców tenisa nie mogły sobie wymarzyć lepszego scenariusza na finał ubiegłorocznego turnieju Masters Cup w Londynie, znanego obecnie pod nazwą „Barclays ATP Tour Finals”, kiedy okazało się, że w ostatniej odsłonie tych mistrzostw wystąpią liderzy światowego rankingu, Rafael Nadal i Roger Federer.

Fakt, że londyński finał był 18. pojedynkiem finałowym pomiędzy tymi zawodnikami w ciągu ostatnich siedmiu lat, a także, że są jedyną parą w historii ATP Tour, która w ciągu 6 kolejnych lat kalendarzowych (2005-2010) nieprzerwanie okupowała pierwszą i drugą pozycję w rankingu, jest dodatkowym argumentem na potwierdzenie tezy o dominacji tych zawodników w męskim tenisie w ciągu ostatniej dekady. W datującej się od 2004 rywalizacji pomiędzy Federerem i Nadalem, na 22 rozegrane pojedynki 14 razy wygrał Nadal, a 8 razy Federer. Wyraźne zwycięstwo 6-3, 3-6, 6-1 szwajcarskiego tenisisty podczas ich ostatniego spotkania odnowiły wiarę wielomilionowych rzesz fanów Federera w jego tenisowy geniusz. Federer stał się 3. tenisistą w 41-letniej historii turnieju Masters Cup, który zwyciężył w tej rywalizacji pięć razy. Poprzednio podobnego wyczynu dokonali Czech Ivan Lendl i Amerykanin Pete Sampras. Nie mam żadnych planów, aby zatrzymać się, zrezygnować, czy jakkolwiek byście tego nie nazwali. Mam nadzieję, że będę mógł grać przez wiele następnych lat. To, co robię, sprawia mi radość, mam wiele przyjemności z podróżowania po świecie, z grania z najlepszymi, ze stawiania sobie kolejnych wyzwań na treningach – powiedział po zwycięskim pojedynku finałowym 29-letni Federer.

Młodzież w natarciu

Po londyńskim turnieju w cieniu tego typu komentarzy zdawali się pozostawać dwaj pozostali tenisiści, których talent, uzyskane poprzednio wyniki i stabilna od kilku lat pozycja w czołówce rankingu ATP Tour wydają się predestynować ich do zmiany warty w męskim tenisie w najbliższym czasie. Mówimy tutaj oczywiście o bohaterach tegorocznego finału turnieju singlowego mężczyzn Australian Open w australijskim Melbourne. 23-letni Serb Novak Djokovic i jego rówieśnik Szkot Andy Murray wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności, aby nie tylko zmienić niekorzystne dla siebie statystyki i również zapisać się złotymi zgłoskami w historii zwycięzców turniejów wielkoszlemowych, ale także, aby podważyć zasadność dyskusji o nieprzerwanej dominacji męskiego tenisa poprzez Nadala czy Federera.

Tylko trzykrotnie w historii ostatnich 24 turniejów wielkoszlemowych zwycięzcą został ktoś inny niż Nadal czy Federer. Novakovi Djokovicowi sztuka ta udała się dwa razy: zwycięstwo w Australian Open w 2008 roku i powtórzenie tego sukcesu na turnieju w Melbourne w styczniu bieżącego roku. W 2009 roku złotą passę wielkoszlemowych zwycięstw Nadala i Federera przerwał 21-letni Argentyńczyk Juan Martin Del Potro, pokonując w półfinale US Open Rafaela Nadala, a w finałowym pojedynku Rogera Federera. Dla Djokovica był to 4. finał w turnieju wielkoszlemowym. Oprócz dwóch zwycięstw w Australii, serbski tenisista zanotował także dwie porażki w finałach turnieju: w 2007 roku w pojedynku z Rogerem Federerem i w 2010 roku z Rafaelem Nadalem. Andy Murray zagrał w finale turnieju wielkoszlemowego po raz trzeci, dwukrotnie przegrywając z Federerem (US Open 2008 i Australian Open 2009) oraz z Novakiem Djokovicem w tegorocznej edycji turnieju Australian Open. W trzech przegranych pojedynkach finałowych 23-letni Szkot nie wygrał nawet jednego seta. Tegoroczna, kolejna porażka Murray’a w finałowym pojedynku w Melbourne ponownie ostudziła nadzieje Brytyjczyków na zwycięstwo ich zawodnika w turnieju wielkoszlemowym, na które cierpliwie czekają już 75 lat. Ośmiokrotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych, Brytyjczyk Fred Perry, po raz ostatni wywalczył tytuł mistrzowski tego formatu w 1936 roku, zwyciężając Mistrzostwo Stanów Zjednoczonych, zawodów, które były w tamtych czasach prekursorem dzisiejszego turnieju US Open.

Novak Djokovic po zwycięstwie w Australian Open nadal będzie okupował trzecią pozycję w rankingu. Chociaż serbski tenisista czuje wiele respektu dla osiągnięć Federera czy Nadala, uważając ich za dwóch aktualnie najlepszych tenisistów ATP Tour, to równocześnie wierzy, że obecnie jest w stanie skutecznie z nimi rywalizować na kortach wszystkich nawierzchni. Nie zamierzam zatrzymać się tutaj. Pragnę utrzymywać się w wysokiej formie, unikać kontuzji, być gotowym na kolejne wyzwania. Czuję, że potrafię grać na wszystkich nawierzchniach. Udowodniłem to w przeszłości – powiedział po zakończonym turnieju Djokovic. Podczas jednej z wcześniejszych konferencji prasowych serbski tenisista zaznaczył, że wierzy w możliwość przełamania utrzymującej się od kilku lat dominacji Federera oraz Nadala i pojawienie się tego typu zmiany może mieć korzystny wpływ na odbiór tenisa przez kibiców. Myślę, że obecnie mamy kilku zawodników, którzy uwierzyli, że w tej chwili mogą wygrać pojedynek z Nadalem czy Federerem. Tak więc dobrze jest coś takiego widzieć. Być może jest to największa rywalizacja w naszym sporcie w historii. Ale myślę, że jest dobrym dla sportu i publiczności, aby wśród zwycięzców turniejów wielkoszlemowych zobaczyć nowe twarze. Brak Federera i Nadala w finałach turniejów wielkoszlemowych przez jakiś czas może być dobrą zmianą.

Podobną opinię zaprezentował przeciwnik Djokovica w finałowym pojedynku –  Andy Murray. Jeśli ludzie uważają, że lepiej dla tego sportu jest, jeśli w finale spotykają się Federer i Nadal, to mnie taka opinia specjalnie nie przeszkadza, ale dla mnie lepiej jest, jeśli ja jestem w finale. Zgadzam się, że oni obaj mieli olbrzymi wpływ na nasz sport i tak będzie zapewne przez kolejne sześć czy siedem lat, w zależności od tego jak długo będą obaj grali. Z mojego osobistego punktu widzenia, wolałbym sam być w finale niż być w domu i oglądać ponownie Rafę i Rogera.

Były lider rankingu ATP Tour i ubiegłoroczny zwycięzca turnieju Australian Open Roger Federer nie wyglądał na zbyt przybitego porażką w półfinałowym pojedynku z Novakiem Djokovicem. – Mój przeciwnik zagrał wspaniały mecz, ale nie sądzę, że ja grałem źle. Oczywiście, jestem niezadowolony, że przegrałem, ale co mogłem zrobić, kiedy on rozgrywał lepiej decydujące punkty, a ja prawdopodobnie nie. Czuję się dobrze, ponieważ jestem zdrowy, nie narzekam na kontuzje, życzyłbym sobie mieć szansę na niedzielny finał i kolejne, piąte zwycięstwo tutaj, ale Novak był dzisiejszego wieczoru lepszym graczem. Trzeba to zaakceptować i przejść nad tym do porządku dziennego. Nie jest to początek żadnego końca. Patrzę z optymizmem na kolejne 15 turniejów, które chcę rozegrać w tym sezonie. Ostatnio bardzo rzadko przegrywam. Jestem zadowolony ze swojej gry i formy. Poproszony o komentarz do wypowiedzi australijskich dziennikarzy, sugerujących, że być może brak obecności Nadala i Federera w finale tegorocznego turnieju w Melbourne jest zapowiedzią zamiany warty w męskim tenisie, szwajcarski tenisista odpowiedział: – Tak, rzeczywiście, oni powiedzieli to bardzo szybko, więc ... porozmawiajmy o tym ponownie za sześć miesięcy.

Wyniki odbywającego się w połowie marca dużego turnieju tenisowego Paribas Open w kalifornijskim Indian Wells powinny przynajmniej częściowo odpowiedzieć nam na pytanie, czy pozostająca w cieniu rywalizacji Federer-Nadal para Djokovic-Murray odrobi straty do swoich utytułowanych rywali i być może, już w tym sezonie przestawi szyki w światowym rankingu.

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Sport

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Świat

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

m123 · 2011-05-31 10:19:25

Nie taki ładny wcale, jak go zrobią do reklamy, strasznie chudy...

fanka · 2011-05-29 15:00:43

Federer I love u!

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...