Gwiazda, która dobrze służy Polsce
Gdyby młodego (i pewnie nie tylko) Polaka zapytać, co aktualnie dodaje mu energii, z pewnością wśród rozmaitych innych powodów wymieniłby też sukces, jaki w światowym sporcie odnoszą Agnieszka Radwańska, Marcin Gortat i Robert Lewandowski. Ich sukces przekłada się na osobiste, ale i społeczne zadowolenie – rozpowszechnia w świecie dobre imię Polski i Polaków. Takich dobrych przykładów nam potrzeba. Bardzo! Oczywiście, że podobnie utalentowanych w różnych dziedzinach życia rodaków jest więcej, ale to ta trójka cieszy się obecnie największą sławą.
Mają się z czego cieszyć niemieccy kibice, mamy i my. Ponieważ praw psychologii bagatelizować nie należy, przeto trudno nie zgodzić się z faktem, że gdy tylko o „Lewym” ukaże się jakakolwiek wzmianka w gazecie czy TV, to nawet największe gafy, afery i skandale polskich polityków przekładamy wtedy na drugi plan. One mogą nam tylko odebrać na coś ochotę, zdenerwować nas. Wiadomość o grze i postawie tego zawodnika nas uspokaja, dodaje skrzydeł. Są ku temu powody. Przykład. Gdy po sezonie Borussia zmierzyła się z Bawarczykami w finale pucharu i zwyciężyła 5:2, 24-letni Robert strzelił trzy gole i klubowi kibice oszaleli ze szczęścia, a jedna z niemieckich gazet napisała po meczu, że „brakuje przymiotników na opisanie postawy tego reprezentanta”, zaś organizator rozgrywek Bundesligi ogłosił Lewandowskiego najlepszym piłkarzem sezonu. W kwietniu ub. roku wzniósł się on na wyżyny, kiedy w pamiętnym meczu z Realem Madryt dokonał niemożliwego, strzelając cztery fantastyczne bramki. Boże, ile mieliśmy wtedy zadowolenia! Nie marudźmy, że szkoda, iż nie zdobył tych goli dla biało-czerwonych. Owszem, zdobył je najwyższej próby biało-czerwony, i także dla biało-czerwonych z białym orłem.
Lecz nie tylko szybkość, drybling i najwyższego lotu piłkarski instynkt wyznaczają wielkość tego zawodnika. Także postawa. Kiedy już europejscy menedżerowie wykładali na stół krocie euro, by tylko zdecydował się do nich przejść, on na to nie przystał. Pozostał w Borussii na kolejny, ostatni sezon i nadal nie żałował swych nóg i talentu. Strzelał, podawał i został nawet królem strzelców w Bundeslidze, zdobywając 20 bramek, a jego trafienia pozwoliły Borussii m.in. wywalczyć wicemistrzostwo Niemiec. „Jestem dumny, że tyle osiągnąłem, ale nie osiągnąłbym tego, gdyby nie pomoc kolegów” – tak mówi skromny aż do bólu, wielki sportowiec i nasz rodak, Lewandowski.
Już niebawem, w lipcu br., rozpocznie on nowy etap swej kariery. „Poszedłem do Bayernu – powiedział – by wykonać kolejny krok do przodu i poszukać innych wyzwań”. Znów w głowie marzą mu się kolejne trofea i tytuły. Trzymajmy kciuki za jego powodzenie wszyscy, tym bardziej, iż Bayern to nie bajer, to klub nastawiony na zdobywanie goli, który musi wygrywać. Będzie więc presja, ale Robert ma bardzo silną psychikę i – znając swe możliwości – zupełnie pozbawiony jest kompleksów, które potrafią stłumić największy zapał.
Ale co tam, teraz w pokonywaniu różnorakich trudności ma nowego sojusznika, kogoś nader dobrze go znającego i rozumiejącego – piękną żonę Annę (także sportsmenkę), która – miejmy taką nadzieję – gdy tylko zajdzie taka potrzeba, będzie potrafiła zapanować nad jego emocjami.
Zatem do pierwszych udanych meczów naszego „Lewego”, już w Bayernie. Wiadomo już, że przeciwko Borussii Dortmund wystąpi on 9 sierpnia na Signal Iduna Park.