Jestem głęboko przekonany, że po ukończeniu szkoły również przejdę na zawodowstwo...
Z zawodnikiem UCLA Bruins, Marcinem Redlickim, na 41. Narodowych Mistrzostwach Halowych Męskich Zespołów Tenisowych Międzyuczelnianej Ligi Tenisowej ITA w chicagowskim Midtown Athletic Club rozmawia Andrzej Kentla.
- Podczas naszej ostatniej rozmowy po Twoim zwycięstwie na juniorskim turnieju deblowym US Open we wrześniu 2013 roku zapewniałeś mnie, że od jesieni 2014 roku zaczynasz studia na Duke University w Północnej Karolinie i tam też będziesz grać w tenisa. Na chicagowskim turnieju reprezentowałeś jednak barwy kalifornijskiej uczelni UCLA. Czyżby kuszący zapach kalifornijskich pomarańczy i dramatyczne zachody słońca nad Pacyfikiem w okolicach Santa Monica wpłynęły na zmianę Twojej decyzji? A może o tym, że studiujesz w UCLA i grasz w barwach UCLA Bruins przesądziły inne, bardziej prozaiczne przyczyny?
- Jest oczywiście kilka przyczyn, które przesądziły o tym, że dzisiaj studiuję na UCLA i trenuję oraz gram w barwach UCLA Bruins. Po dokładnym przemyśleniu tej sprawy doszedłem do wniosku, że studiowanie w UCLA i granie tam w tenisa jest dla mnie chyba najbardziej optymalnym rozwiązaniem, ponieważ ten wybór pozwalał zarówno na ukończenie dobrej uczelni, jak i podniesienie moich tenisowych umiejętności na znacznie wyższy poziom. Pewne znaczenie w podjęciu tej decyzji miała także argumentacja mojego przyjaciela, Mackenzie McDonalda[a1] , który studiuje na tym uniwersytecie i z którym udanie zadebiutowaliśmy na ubiegłorocznym turnieju w Winnetce, IL. Z Mackenzie gram w drużynie Bruins w parze deblowej i razem mieszkamy w akademiku. On także bardzo poważnie traktuje tę dziedzinę sportu, ponieważ po ukończeniu studiów zamierza rozpocząć karierę w profesjonalnym tenisie. Pomyślałem sobie, że jeśli dla niego wybór tej uczelni z uwagi na możliwość rozwoju umiejętności tenisowych był właściwy, to w moim przypadku również nie powinno być inaczej.
- Aktualnie jesteś jedynym tenisistą z polskim rodowodem w zespole UCLA Bruins, ale nie pierwszym Polakiem w historii tego zespołu. Jak dzisiaj, po latach, wasz trener Billy Martin wspomina Twoich poprzedników: Marcina Rozpędzkiego, Marcina Matkowskiego i Krzysztofa Kwintę i jak ocenia ich wkład w dorobek oraz kontynuację chlubnej tradycji tenisowej UCLA Bruins?
- Trener Martin zawsze mile wspomina wszystkich Polaków, którzy grali w zespole UCLA Bruins. Jest dumny, że jego wychowanek Marcin Matkowski od dłuższego czasu plasuje się w pierwszej dziesiątce najlepszych deblistów ATP Tour. Myślę jednak, że największe emocje wywołuje u niego wspomnienie sensacyjnego zwycięstwa Krzysztofa Kwinty w krajowych mistrzostwach NCAA w 2005 roku. Zwycięstwo Krzysztofa w trzecim secie ostatniego singlowego finałowego pojedynku UCLA Bruins z drużyną Baylor Bears z Teksasu, które przesądziło o zwycięstwie naszej drużyny, było zdaniem Billy Martina największym zwycięstwem w jego karierze trenerskiej w ciągu ostatnich 25 lat.
- Czy znasz ich osobiście i masz okazję czasami ich spotkać?
- Nie miałem okazji poznać Marcina Rozpędzkiego, ale znam osobiście Marcina Matkowskiego oraz Krzysztofa Kwintę. Z Marcinem Matkowskim miałem przyjemność trenować kiedyś na US Open. Z Krzysztofem Kwintą, absolwentem naszego uniwersytetu, później asystentem trenera UCLA Bruins Billy Martina, a obecnie asystentem trenera USC Trojans Petera Smitha, może nie regularnie, ale często rozmawiam telefonicznie.
- Pewnego rodzaju paradoksem, ale także potwierdzeniem pewnej prawidłowości jest fakt, że kalifornijskie uniwersyteckie zespoły tenisowe rywalizujące w międzyuczelnianej lidze ITA, nie posiadające zazwyczaj halowej bazy treningowej, w czterdziestojednoletniej historii narodowych, halowych mistrzostw zespołów męskich w tenisie aż 27 razy zdobyły tytuły mistrzowskie. Tylko 7 razy w finale tych mistrzostw zabrakło któregoś z kalifornijskich zespołów i aż 11 razy obie finałowe drużyny reprezentowały różne kalifornijskie uniwersytety. Podczas swojej juniorskiej kariery miałeś okazję uczestniczyć w turniejach w różnych zakątkach USA, a teraz uprawiasz tenis w Kalifornii. Czy rzeczywiście jest to najpopularniejszy sport w tym stanie, co mogłoby uzasadniać tę skalę sukcesu akademickich zespołów tenisowych z Kalifornii?
- Jeśli tenis nie jest najpopularniejszym sportem w Kalifornii, to z pewnością jest on tam znacznie bardziej popularny niż w Illinois czy na Florydzie, gdzie między innymi miałem okazję trenować i grać. To z pewnością wyjaśnia długoletnią dominację tenisistów kalifornijskich uczelni w ogólnokrajowej rywalizacji. Podobnie jest z tenisem w szkołach średnich. Poziom umiejętności technicznych najlepszych tenisistów szkół średnich w Illinois, na Florydzie czy w Kalifornii może być zbliżony, natomiast ogólnie poziom tenisa będzie zdecydowanie lepszy wśród uczniów szkół kalifornijskich.
- Czy świadomość, że w murach Twojej uczelni studiowali i jednocześnie reprezentowali barwy UCLA Bruins tak wybitni dla amerykańskiego i międzynarodowego tenisa zawodnicy, jak Arthur Ashe, Jimmy Connors, Peter Fleming, Eliot Teltscher, Brian Teacher, Mark Knowles czy chociażby Marcin Matkowski jest dla Ciebie dodatkowym czynnikiem motywacyjnym do treningów i czy miałeś okazję poznania któregoś z nich?
- Zdecydowanie tak, ta plejada tenisowych gwiazd, które zapisały sie złotymi zgłoskami w historii sportowych sukcesów UCLA, a także skala ich osiągnięć w profesjonalnym tenisie motywuje do intensywnych treningów, ponieważ ich postawa udowadnia, że można pogodzić naukę z uprawianiem sportu na najwyższym poziomie, a po opuszczeniu uczelni odnosić również sukcesy w profesjonalnym tenisie. Z wymienionych przez ciebie zawodników poznałem osobiście tylko Marcina Matkowskiego i Marka Knowlesa.
- Z jakimi oczekiwaniami drużyna UCLA Bruins przyjechała na chicagowski turniej? Jak oceniasz występy swojego zespołu? Które miejsce zajęliście w klasyfikacji końcowej i jakie wyniki osiągnąłeś w pojedynkach singlowych i deblowych?
- Przyjechaliśmy do Chicago z nastawieniem, aby nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość i nie myśleć na początku zawodów o miejscu w półfinałach czy w finale turnieju. Koncentrowaliśmy się na rozgrywanych poszczególnych meczach. Niestety nie udało nam się wygrać zespołowo dwóch pierwszych meczów. W ostatnim meczu odnieśliśmy zwycięstwo. Ja osobiście wypadłem bardzo dobrze, wygrywając dwa mecze singlowe, a trzeciego, chociaż prowadziłem w nim z moim rywalem, niestety nie skończyłem, ponieważ wcześniej zakończyły się pojedynki pozostałych członków mojego zespołu przesądzające o końcowym wyniku zespołowym. Pierwszego dnia zawodów przegraliśmy 2-4 z zespołem UNC North Carolina Tar Heels. Ja wygrałem pojedynek singlowy 4-6, 6-3, 6-2 z Brett Clark. Wygrałem także pojedynek deblowy. W drugim dniu zawodów przegraliśmy z zespołem Mississippi Rebels (Ole Miss) 3-4. Ja pokonałem Szweda Gustava Hanssona 7-6 (10-8), 6-4, wygrałem także pojedynek deblowy. W ostatnim dla mojego zespołu dniu zawodów pokonaliśmy drużynę TCU Horned Frogs z Teksasu 4-1. W tym pojedynku wygrałem mecz deblowy, natomiast mój mecz singlowy z Will Steinem został przerwany przy moim prowadzeniu 6-2, 6-7 (6-8), 5-4. W klasyfikacji końcowej chicagowskiego turnieju mój zespół na 16 startujących, najlepszych w kraju zespołów uplasował się na 12-13 miejscu. Po tym turnieju zajmujemy w rankingu NCAA 21 miejsce.
- Po waszym przegranym meczu z zespołem Ole Miss, w którym wygrałeś pojedynek singlowy i deblowy, podszedłem do waszego trenera i powiedziałem mu, że przydałby mu się w zespole jeszcze jeden Polak. Trener uśmiechnął się i przyznał mi rację. Czy Billy Martin nie prosił Cię, abyś pomógł mu ściągnąć do UCLA Bruins kolejnego utalentowanego polskiego tenisistę, jak chociażby Kamila Majchrzaka, z którym wygrałeś juniorski turniej deblowy na US Open, względnie któregoś z innych obiecujących polskich juniorów, którzy chcieliby studiować na amerykańskiej uczelni i jednocześnie doskonalić swoje umiejętności tenisowe?
- Utrzymuję kontakt z Kamilem Majchrzakiem oraz z Janem Zielińskim. Niestety żaden z nich nie był zainteresowany stypendium tenisowym na amerykańskiej uczelni. Obaj po zakończeniu kariery juniorskiej przeszli na zawodowstwo. Jest z pewnością wielu utalentowanych polskich juniorów, ale niestety nie mam z nimi kontaktu.
- Kiedy na tym samym turnieju w 2009 roku rozmawiałem tutaj z innym zawodnikiem polskiego pochodzenia, urodzonym w Anglii Dominikiem Inglotem, który wtedy ze swoją drużyną Virginia Cavaliers wygrał tamte mistrzostwa, Dominik zapewniał mnie, że po ukończeniu uczelni na 100% przechodzi na zawodowstwo. Dzisiaj, po 5 latach, jest on jednym z najlepszych deblistów w ATP Tour. Dlatego muszę Cię zapytać: co dalej z karierą tenisową Marcina Redlickiego, czy widzisz się za kilka lat w świecie zawodowego tenisa?
- Jestem głęboko przekonany, że po ukończeniu szkoły również przejdę na zawodowstwo. Dlatego ciężko i systematycznie trenuję, aby w przyszłości także odnosić sukcesy w zawodowym tenisie.
- Czy w tej chwili grasz jakieś turnieje typu Challenger czy Futures, aby zgromadzić trochę punktów do rankingu ATP, i czy aktualnie jesteś sklasyfikowany w tym rankingu?
- Tak, grałem już w kilku turniejach Futures w Kalifornii, dwa następne czekają mnie w niedalekiej przyszłości. Nie gram ich jednak zbyt wiele, ponieważ trudno jest to w tej chwili pogodzić z nauką na uniwersytecie. W singlowym rankingu ATP jestem aktualnie sklasyfikowany na 1008 pozycji, w rankingu deblowym na 564 pozycji. W akademickiej lidze ITA, razem z moim deblowym partnerem Mackenzie McDonaldem, jesteśmy sklasyfikowani w rankingu deblowym na 5 pozycji w kraju.
- Dziękuję za rozmowę.