Nie każdy sejmik to sejm, nie wszystkie igrzyska są olimpijskie...
Choć przybyli do Książa z 19 krajów świata, w sercu mają kraj przodków. Choć nie wszyscy urodzili się nad Wisłą, a kilku nie włada nawet językiem ojców, przesiąknięci są i polskością. I miłością do sportu.
Raz na dwa lata zjeżdżają do Starego Kraju, by we własnym gronie podyskutować o blaskach i cieniach życia imigranta, pochwalić się ostatnimi sukcesami i przyznać do porażek. Bo sport to nie tylko medale i dyplomy, to codzienna wieloletnia praca, o czym uczestnicy XXI Światowego Polonijnego Sejmiku Olimpijskiego, którzy zjechali się do Książa pod Wałbrzychem, wiedzą najlepiej.
Diaspora polska liczy według ostatnich badań prawie 16 milionów osób, z czego językiem polskim nie włada ok. 14 milionów. Polskie władze zaczęły walkę o ten specyficzny „rząd dusz”, a problem poruszył w drugim dniu trwania Sejmiku dr Witold Rybczyński, przewodniczący Komisji Współpracy z Polonią Polskiego Komitetu Olimpijskiego. PKOl jest zresztą, obok władz samorządowych Dolnego Śląska, głównym organizatorem spotkania sportowych działaczy polonijnych. Miejscem naszego zakwaterowania i obrad plenarnych jest legendarny i przepiękny zamek Książ, trudno zresztą o lepszy „adres”, a kto tu nie był i mi nie wierzy, niech żałuje.
Sejmik traktowany jest przez organizatorów niezwykle poważnie. Na otwarcie przybył prezes PKOl Andrzej Kraśnicki, jest też z nami cały czas sekretarz generalny tej organizacji, Adam Krzesiński. W pierwszym dniu trwania imprezy byli w Książu: marszałek województwa dolnośląskiego – Rafał Jurkowlaniec, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych – dr Jan Borkowski oraz dyrektor warszawskiego Muzeum Sportu i Turystyki Tomasz Jagodziński.
A teraz o najważniejszym, czyli o wystąpieniu pana ambasadora Witolda Rybczyńskiego. Polonijny Londyn, bo o nim była głównie mowa, jawi się nam, po zaprezentowaniu wizji PKOl, naprawdę interesująco. Najważniejszym z siedmiu punktów projektu jest zdecydowanie powołanie Centrum Olimpijskiego, usytuowanego na prestiżowej Exhibition Road. Nie będzie ono z pewnością tak wielkie, jak słynna Wielka Wystawa z 1851 roku, która dokładnie tam miała miejsce, ale dla 0.5 mln Polaków mieszkających w stolicy Królestwa Anglii i kolejnych tysięcy naszych rodaków, którzy przybędą nad Tamizę podczas igrzysk olimpijskich, będzie to miejsce szalenie ważne. Odbywać się tam bowiem mają spotkania z polskimi medalistami i oby były one jak najczęstsze. Ogromny telebim, wokół którego zbudowana będzie „strefa kibica”, pokaże obraz z olimpijskich aren i z miejsca spotkań Polaków z całego świata z naszymi sportowcami oraz specjalnymi gośćmi – celebrytami, wśród których z pewnością nie zabraknie luminarzy świata naszej polityki, biznesu i kultury.
Planowana jest także budowa drugiego londyńskiego miejsca spotkań dla Polaków, posiadającego równie wielki ekran i dodatkowo scenę, na której wystąpią gwiazdy polskiej sztuki. Aż trzy polskie korporacje podejmą się trudu pokrycia kosztów budowy obu centrów, a mowa jest o sumach znacznie przekraczających możliwości PKOl czy Ministerstwa Sportu. Wczoraj któryś z włodarzy polskiego sportu podał zresztą tegoroczny budżet na przygotowania olimpijskie do Londynu i po szybkim przeliczeniu z przerażeniem odkryłem, że jest o 100 mln złotych mniejszy od tegorocznych zarobków Tigera Woodsa, a ten, jak wiadomo, ma wyjątkowo kiepski sezon…
Podczas igrzysk PKOl przewiduje otwarcie aż trzech wystaw tematycznych: „Polonia Today” i „Oferta Gospodarcza Polski” mają pomóc w promocji naszej ojczyzny, a znana już w Chicago, zaprezentowana w Senacie i na zamku Książ ekspozycja olimpijska przybliży światu historię polskiego sportu.
Planuje się też przeprowadzenie dwóch konkursów „Sport w sztuce”, przy czym jeden z nich będzie tylko dla dzieci. Jest to moim zdaniem znakomity powrót do źródeł, wszak do 1948 roku takie konkursy traktowane były w olimpijskim świecie jak konkurencje sportowe.
Forum Polonijne było okazją do spotkań kilku pokoleń Polaków z całego świata i było wielce pomocne w pobudzeniu wielu ośrodków do działania i integracji. Zasypywaniu podziałów starzy – nowi może też pomóc kolejna inicjatywa PKOl, polegająca na zbieraniu adresów Polaków mieszkających w Londynie, a chętnych do wynajęcia pomieszczeń na okres igrzysk rodakom ze wszystkich zakątków globu. Wchodzi tu w grę barterowa wymiana wakacji lub oferta handlowa, która musi być jednak dużo tańsza od ofert na rynku podczas trwania igrzysk.
A te niemal dokładnie za rok!
Korespondencja własna z Polski