Promocja „szczypiorniaka” w USA
17 lipca 2010, w hali sportowej UIC Pavilion, dwa dni po 600 rocznicy bitwy pod Grunwaldem, w walce o sportowe zwycięstwo zmierzyły się reprezentacje narodowe Polski i Niemiec w piłce ręcznej.
Głównym organizatorem spotkania był amerykański związek piłki ręcznej ( USA Team Handball Association), który zapraszając do Chicago narodowe reprezentacje Polski i Niemiec - krajów należących od kilku lat do światowej czołówki w męskiej piłce ręcznej - starał się w ten sposób przybliżyć amerykańskiej publiczności tę mało jeszcze popularną w USA dyscyplinę sportu.
Obie reprezentacje narodowe wystąpiły w najsilniejszych składach, bo taki był wymóg organizatorów spotkania. Mecz transmitowany przez amerykańską telewizję, obejrzało w hali UIC Pavilion ponad 6800 widzów. Wśród nich najliczniejszą, najbardziej widoczną i najgłośniejszą grupę stanowili kibice polonijni. Polski zespół przyjechał do Chicago bez jednego z naszych najlepszych szczypiornistów, Karola Bieleckiego, grającego na co dzień w niemieckiej lidze ( Rhein-Neckar Löwen). Bielecki w sparingowym meczu z reprezentacją Chorwacji 11 czerwca 2010 stracił lewe oko i w tej chwili przechodzi rekonwalescencję po tym groźnym wypadku.
Polski zespół prowadzony przez trenera Bogdana Wentę prowadził równorzędną walkę z niemieckimi przeciwnikami przez większą część pierwszej połowy spotkania. W końcówce pierwszej połowy Polacy zdekoncentrowali się, popełniając kilka błędów podczas przeprowadzania akcji ofensywnych. W konsekwencji zespół niemiecki objął prowadzenie 15-11 pod koniec pierwszej odsłony meczu. Druga połowa to kontynuacja konsekwentnej gry zespołu niemieckiego, który nie pozwalał naszym zawodnikom na odrobienie strat. Polacy dostrzegli światełko w tunelu dopiero na minutę przed zakończeniem spotkania, kiedy po skutecznym strzale Daniela Żółtaka zmniejszyli przewagę rywali do jednego punktu 27 – 26. Jednakże na zremisowanie czy jednopunktowe zwycięstwo zabrakło już czasu. Świetnie w drugiej odsłonie spotkania zaprezentował się drugi bramkarz polskiej reprezentacji Piotr Wyszomirski. 22 letni zawodnik klubu KS Azoty Puławy skutecznie broniąc kilka strzałów niemieckich zawodników, umożliwił swoim partnerom przeprowadzenie szybkich akcji kontrofensywnych, co w ostatnich minutach spotkania przyczyniło się do zredukowania deficytu punktowego do jednej bramki. Po meczu Piotr Wyszomirski został uznany najlepszym bramkarzem spotkania.
Nie można wykluczyć, że trener Bogdan Wenta popełnił psychologiczny błąd, nie powołując do kadry na mecz z reprezentacją Niemiec przynajmniej jednego zawodnika o dumnym imieniu...Witold. Być może wtedy podopieczni trenera Heinera Branda nie wyjeżdżaliby z Chicago w przekonaniu o udanym rewanżu za klęskę pod Grunwaldem w 1410 roku, w 600 - rocznicę wielkiej bitwy.
Niemcy byli dzisiaj o jedną bramkę lepsi od nas...
--
Z trenerem kadry narodowej polskich szczypiornistów po meczu narodowych reprezentacji Polski i Niemiec w piłce ręcznej w Chicago rozmawia Andrzej Kentla
Panie trenerze, czy dzisiejszy mecz miałby inny przebieg i być może zakończył się dla nas zwycięstwem, gdyby w drużynie narodowej wystąpił Karol Bielecki?
Nie wiem, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
Nie udało się panu nigdy w czasie pańskiej kariery zawodniczej w reprezentacji Polski uczestniczyć w igrzyskach olimpijskich. Był pan na olimpiadzie z drużyną niemieckich szczypiornistów w Sydney w 2000 roku i wówczas pański zespół wywalczył 5 miejsce. Czy polska reprezentacja, która pod pańskim kierownictwem odnotowała wiele sukcesów na mistrzostwach świata i Europy, ma szanse zakwalifikować się na Igrzyska w Londynie w 2012roku?
Na razie jeszcze się nie zakwalifikowaliśmy. Mamy mistrzostwa świata, mistrzostwa Europy, wszystko przed nami. My nie reprezentujemy dyscypliny jak lekka atletyka, czy pływanie, gdzie zrobienie określonego wyniku gwarantuje udział w igrzyskach. W przypadku piłki ręcznej mamy dwa turnieje, w których trzeba zająć wysokie miejsca, które dają bezpośrednią kwalifikację, jeśli jesteś mistrzem, względnie w zależności od uzyskanego na tych dwóch turniejach miejsca, ma się jeszcze jedną szansę rywalizacji w turnieju kwalifikacyjnym. W igrzyskach startuje 12 zespołów, a czołówkę stanowi około 20 zespołów na świecie. Tak więc jest to bardzo trudne zadanie. Dlatego właśnie codziennie bardzo solidnie pracujemy, aby spełnić nasze marzenia.
W 18 osobowym składzie polskiej reprezentacji, z którą przyjechał pan do Chicago, znajduje się aż siedmiu zawodników, którzy ukończyli 31 lat. Tych mistrzów, którzy pod pańskim kierownictwem wywalczyli srebrny medal na mistrzostwach świata w Niemczech (2007), brązowy medal na mistrzostwach świata w Chorwacji (2009), 5 miejsce na ostatnich igrzyskach olimpijskich w Pekinie, czy 4 miejsce w mistrzostwach Europy w Austrii (2010) trzeba będzie wkrótce wesprzeć lub nawet zastąpić nową generacją szczypiornistów. Czy mamy właściwe zaplecze wśród juniorów?
To nie jest pytanie do mnie. Ja jestem trenerem kadry narodowej. Z juniorami pracują inni trenerzy. My oczywiście obserwujemy młodych zawodników, próbujemy wciągać ich do reprezentacji. To, że zabraliśmy tutaj z sobą kilku młodych zawodników, że są z nami tutaj, nie znaczy, że przyjechali na wycieczkę, czy nawet, że gra się o zwycięstwo, ale też, jak chociażby w przypadku Piotra Wyszomirskiego, młodego bramkarza, chodzi o to, aby zbierał doświadczenie w rywalizacji z najlepszymi.
Czy jest pan zadowolony z atmosfery towarzyszącej dzisiejszemu meczowi?
Oczywiście, było głośno, polonia dopisała. Myślę, że nasz zespół może nie wynikiem, ale zaangażowaniem pokazał, że staraliśmy się do końca. Ja z perspektywy trenera nie mogę jednak biernie przechodzić nad tym, że bez wpływu gry przeciwnika popełniamy cztery czy pięć błędów, które przesądzają o wyniku spotkania. Na tym poziomie gry, w przypadku zawodników starszych są to błędy niewybaczalne, które absolutnie nie powinny mieć miejsca. W przypadku młodszych zawodników popełnianie podobnych błędów można jeszcze tłumaczyć brakiem doświadczenia, natomiast ci, którzy grają w reprezentacji od kilku lat, nie powinni popełniać tego typu błędów.
Niekorzystny dla nas końcowy wynik spotkania to konsekwencja popełnionych przez pańskich podopiecznych błędów w ataku, czy nie najlepsza dyspozycja w obronie?
Myślę, że zabrakło nam cierpliwości w przeprowadzaniu akcji ofensywnych. To było wyraźnie widać. Nadrabialiśmy grą bramkarzy i obroną, natomiast zabrało nam trochę konsekwencji w ataku. Pewnym usprawiedliwieniem może być brak właściwego przygotowania do tego meczu. Przed sobotnim meczem w Chicago trenowaliśmy po dłuższej przerwie tylko 5 dni. Widoczny był także brak zgrania zespołu na tym etapie sezonu i to powodowało, że Niemcy byli niemalże zapraszani do tego, aby rzucać w sytuacjach sam na sam z bramkarzem. W dzisiejszym meczu nie udało nam się zrealizować, mimo walki, dramaturgii i całej oprawy towarzyszącej temu spotkaniu, zadań, które sobie postawiliśmy przed meczem. Nonszalancja w przeprowadzonych kilku akcjach indywidualnych w ataku była przyczyną błędów naszych zawodników, które bezlitośnie wykorzystali nasi przeciwnicy.
Polski zespół pod koniec spotkania odrobił straty, jednakże zabrakło czasu, aby wyrównać czy przechylić w ostatnich sekundach szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Gdyby spotkanie trwało minutę czy dwie dłużej, myśli pan, że mogliśmy wygrać ten mecz?
Co by było, to by było.To jest takie gdybanie. Trzeba przyznać, że Niemcy byli dzisiaj o jedną bramkę lepsi od nas, lepiej potrafili wykorzystać nasze błędy czy jakąś nonszalancję w zagrywaniu i nadrobienie w końcowej fazie spotkania determinacją czy walką nie zawsze wystarcza, szczególnie w grach zespołowych.
Dziękuję za rozmowę!