Blagojevich będzie walczył w sądzie
Wtorek 9 grudnia 2008 roku dla Roda Blagojevicha miał być dniem jak inne. Zamierzał jechać do swojego biura w centrum Chicago. Plan uległ jednak zmianie. Już o szóstej rano w domu gubernatora rozległ się dzwonek aparatu telefonicznego. Agent FBI, Robert Grant poprosił do telefonu głównego lokatora, i polecił, aby prominentny rozmówca spokojnie ubrał się i przygotował na aresztowanie. Rod Blagojevich zapytał, czy to żart?
Nie, to nie jest żart, za chwilę zostanie pan aresztowany - usłyszał w odpowiedzi. Być może w tym momencie, Blagojevich zerknął przez okno swojej rezydencji i zobaczył samochody FBI. Po chwili Robert Grant, który od kilku lat prowadził dochodzenie przeciwko gubernatorowi, założył mu kajdanki i odwiózł do budynku prokuratury federalnej. Spośród ośmiu ostatnich gubernatorów Illinois, Blagojevich został czwartym, który trafił do kryminału. Wraz z gubernatorem aresztowano także szefa jego sztabu politycznego, Johna Harrisa.
W kilka godzin później, podczas konferencji prasowej Prokurator Patrick Fitzerald – który wiele lat wcześniej, jeszcze na początku swojej błyskotliwej kariery prawniczej, także punktualnie o 6. rano zatrzymał członków nowojorskiej mafijnej rodziny Gambino i przedstawił im zarzuty – powiedział, iż dowody uzyskano głównie dzięki podsłuchowi telefonicznemu. Blagojevichowi postawiono zarzut próby sprzedaży miejsca w Senacie po Baracku Obamie oraz wpływanie na obsadę personalną w dzienniku „Chicago Tribune”. Blagojevich miał dyskutować sprawę „sprzedaży” stanowiska Obamy z jedną z organizacji powiązanych ze związkami zawodowymi. W zamian miał uzyskać znaczne pieniądze od organizacji non profit, w której, dodatkowo, w radzie nadzorczej, miała zasiąść jego żona Patti. Obiecano jej pensję w wysokości 150 tysięcy dolarów rocznie. Ponadto Blagojevich dyskutował z zarządem Tribune Company, między innymi właścicielem dzienników „Chicago Tribune”, „Los Angeles Times”, stacji telewizyjnej WGN oraz Chicago Cubs, sprawę nabycia przez stan Illinois stadionu Wrigley Fields. W zamian za pomoc stanu w finansowaniu kupna obiektu CUBS, Blagojevich domagał się usunięcia z redakcji „Tribune” krytykujących go dziennikarzy. Gubernatorowi nie podobały się krytyczne artykuły publikowane na temat jego administracji. „Tribune” już wcześniej domagała się jego ustąpienia.
W 76. stronicowym akcie oskarżenia znalazły się także i inne zarzuty. Na przykład, Blagojevich domagał się dotacji wyborczych od członków Rady Nadzorczej szpitala dziecięcego, który miał otrzymać pomoc finansową ze stanu. Opublikowano także zapisy z podsłuchu telefonicznego. Blagojevich otwartym teksem opowiadał, że prawo mianowania następcy Baracka Obamy, to dla niego „złota możliwość” uzyskania materialnych i politycznych korzyści. Sąd wyznaczył kaucję i teraz czekamy na proces.
W Chicago zawrzało. Największe chicagowskie dzienniki wydały kolportowane w śródmieściu specjalne wydania, a stacje telewizyjne przerwały normalny program, choć z drugiej strony zatrzymanie gubernatora nie stanowiło zaskoczenia. W końcu spodziewano się tego, gdyż prokuratura od dawna „mieszkała” w jego przedpokoju. Wcześniej pod zarzutem korupcji aresztowano 12. jego bliskich współpracowników. Prokuratura była bliżej, coraz bliżej, jakby tylko czekano na odpowiedni moment. Media od dawna domagały się jego ustąpienia, zaś sondaże wskazywały, że dysponuje zaledwie 13% poparciem. Mimo to Blagojevich nadal snuł plany dalszej kariery. Liczył, że otrzyma stanowisko w administracji Baracka Obamy.
Już ponad dwa lata temu zarzuty usłyszały pierwsze osoby związane z administracją Blagojevicha. Wśród aresztowanych znaleźli się zbierający kampanijne fundusze dla gubernatora i Baracka Obamy, Tony Rezko oraz Stuart Levine. Ten ostatni zdecydował się na współpracę z prokuraturą. Za kratki trafił jeden z najbliższych współpracowników gubernatora Chris Kelly.
Podczas głośnego procesu Tony`ego Rezko, opinia publiczna mogła poznać kulisy funkcjonowania skorumpowanej administracji. Stuart Levine obszernie opowiadał o korupcyjnej kulturze Illinois. Zeznając pod przysięgą, powiedział, że został przyzwyczajony od najmłodszych lat do tego, że w Chicago i Illinois bez łapówki nie można załatwić żadnej sprawy. Rezko – biznesmen syryjskiego pochodzenia, działał według prostego schematu. Każdy, kto chciał dostać zlecenia, kontrakty od władz stanowych musiał sowicie wesprzeć kampanijne fundusze Blagojevicha lub ofiarować inne korzyści. Obaj panowie, Rezko i Levine, zostali już skazani.
W trakcie dochodzenia przeciwko Tony`emu Rezko, nie udało się zgromadzić dowodów świadczących bezpośrednio o winie gubernatora. Jednak znając upór prokuratora Patricka Fitzgeralda, należało oczekiwać dalszych działań. Znalezienie obciążających dowodów, jak się okazało, stanowiło tylko kwestię czasu.
Kolejne dni pokazały, że Rod Blagojevich należy do polityków wyjątkowo gruboskórnych. Choć do ustąpienia wzywały go media oraz prezydent-elekt Barack Obama, jak i wielu dotychczasowych partyjnych przyjaciół, Blagojevich postanowił walczyć. Na razie nie złożył dymisji, choć stanowy Kongres rozpoczął już długą i skomplikowaną procedurę odwołania go z urzędu. Wynajął znanego adwokata, poruszającego się na wózku inwalidzkim, weterana sal sądowych Eda Gensona i zapowiedział walkę z oskarżeniem oraz prokuraturą. Ed Genson, który kilka miesięcy wcześniej doprowadził do uniewinnienia oskarżonego o produkowanie pornografii dziecięcej, piosenkarza Roberta Kelly`ego, przed stanowym Kongresem powiedział, że akt oskarżenia to przykład „polowania na czarownice”. Słowa Gensona nie zrobiły jednak wielkiego wrażenia. Tym razem wybitnemu prawnikowi trudniej będzie odwrócić „kota ogonem”. Na Blagojevichu krzyżyk postawili, bowiem niemal wszyscy jego polityczni przyjaciele, nie wspominając o wyborcach. Jego odwołanie stanowi tylko kwestię czasu, zaś, tak na dobrą sprawę, jedyne, co pozostało gubernatorowi, to batalia o uniknięcie kary więzienia. Większość chicagowskich komentatorów politycznych twierdzi, iż to prawie nierealne i Blagojevich trafi do tego samego federalnego zakładu karnego w stanie Wisconsin, gdzie wcześniej przebywał jego poprzednik na urzędzie George Ryan. Spotka tam zresztą wielu innych, skorumpowanych polityków z Chicago i Illinois. Wietrzne Miasto i stan Lincolna, obok Luizjany, od lat bowiem jest jedną ze stolic korupcji w USA. Przypomnijmy, że ciągle, oprócz dochodzenia w sprawie gubernatora, trwa kilkadziesiąt postępowań wobec skorumpowanych urzędników Rady Miejskiej w Chicago.
Jednak losem gubernatora mało kto się przejmuje. Najważniejsze pytanie dotyczy politycznych konsekwencji afery, przede wszystkim tego, w jaki sposób rykoszetem uderzy ona w administrację Baracka Obamy. Prokurator Patrick Fitzgerald wielokrotnie podkreślał, że sztab Obamy nie uczestniczył w gorszących targach dotyczących obsady fotela senatora z Illinois, zwolnionego przez Obamę. Jednak sztab prezydenta-elekta ma wyraźne problemy z opublikowaniem informacji na temat swoich kontaktów z biurem Blagojevicha. W tej sprawie od początku nie mówiono całej prawdy. Sam Barack Obama unika jakichkolwiek komentarzy, za co także jest krytykowany. Wiadomo, że z Blagojevichem kontaktował się szef personelu, Rahm Emanuel.
Sprawa Blagojevicha stała się także powodem do licznych spekulacji na temat jakości klasy politycznej; gdy się dobrze przyjrzeć sekwencji zdarzeń, nie chce się to pomieścić w głowie. Gubernator przeciwko, któremu toczy się federalne dochodzenie, otwartym tekstem, przez telefon opowiada o handlowaniu urzędami i o wymuszaniu od szpitali dotacji wyborczych. Czy to dowód głupoty, czy przekonania o staniu ponad prawem, o swojej całkowitej bezkarności? A przecież Blagojevich nie jest pierwszym politykiem w Illinois oskarżanym o takie przestępstwa. Czy rzeczywiście prawdę mówił Stuart Levine, kiedy podczas procesu Tony Rezko przekonywał, że płacenie łapówek w mieście Al Capone jest czymś naturalnym i normalnym, i bez tego nie sposób załatwić żadnej sprawy? Kto wie, może właśnie ten aspekt jest najważniejszy i rozgłos jaki towarzyszy aferze Blagojevicha, przyczyni się do zmiany stanu rzeczy i zmiany opinii o Chicago i Illinois? W końcu nie może być tak jak w kawale, który opowiadał telewizyjny komik Jay Leno. Stwierdził on, że zatrzymanie Blagojevicha to najlepsza wiadomość dla Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Dowodzi bowiem, że w Chicago i Illinois wszystko sobie można kupić, także Igrzyska.