Podziel się   

Świat Pokaż wszystkie »

Wydanie 2010-11 · Opublikowany: 2011-01-09 22:10:20 · Czytany 6997 razy · 6 komentarzy
Nowszy Starszy

Przegląd wydarzeń: wrzesień-październik 2010

Cały świat pasjonował się losem 33 zasypanych górników w chilijskiej kopalni miedzi i złota. Po tąpnięciu w kopalni, zasypani nie mieli kontaktu ze światem przez siedemnaście dni. Wierzyli jednak, że tam na powierzchni trwa akcja ratunkowa. Przetrwali najtrudniejsze chwile.

W Chile zorganizowano wzorową akcję ratunkową. Wywiercono specjalny szyb ratunkowy, w którym umieszczono niewielką komorę nazwaną „Fenix”. Górników pod ziemią wspomagali specjaliści z NASA, dbając o odpowiednią dietę. Pomoc niósł także sztab psychologów.

W końcu po 69 dniach, licząc od dnia wypadku, rozpoczęła się akcja wydobywania zasypanych. Wydarzenie to transmitowały 14 października wszystkie telewizje informacyjne na świecie. Kolejno na powierzchni owacyjnie witano uratowanych. „Zrobiliśmy to, na co czekał cały świat” - powiedział prezydentowi Chile Sebastianowi Pinerze sztygar Luis Urzua, ostatni z 33 uratowanych górników. „Mieliśmy siłę, ducha, chcieliśmy walczyć, chcieliśmy walczyć dla naszych rodzin i to było najważniejsze” - dodał sztygar, który kierował zmianą ludzi, kiedy 5 sierpnia nastąpiła katastrofa w kopalni. Wówczas zawaliły się skały o łącznej masie ponad 700 tys. ton, zamykając w potrzasku 33 górników.

W stolicy Chile - Santiago setki ludzi zebrało się na placu, gdzie na telebimie pokazywano na żywo transmisję z akcji ratowniczej. Tłum powiewał flagami, kierowcy samochodów trąbili i krzyczeli: „Niech żyje Chile!”

O górnikach pewnie powstanie film w Hollywood, napisanych zostanie wiele książek, opisujących przeżycia krewkich chilijskich górników. Na powierzchni czekały na nich żony i kochanki. W najtrudniejszej sytuacji znalazł się mężczyzna, na którego na górze czekała żona wraz z dwoma kochankami. Najważniejsze jednak jest to, że tym razem człowiek wygrał z naturą. Nigdy wcześniej uwięzieni pod ziemią ludzie, nie przeżyli tak długo.

Ameryka przed wyborami

Ponad 4 miliardy dolarów mogą wydać w Stanach Zjednoczonych kandydaci startujący w wyborach zaplanowanych na 2 listopada. Amerykanie wybiorą cała Izbę Reprezentantów, 37 senatorów oraz 37 gubernatorów. Wybory będą trudnym testem dla prezydenta Baracka Obamy i Partii Demokratycznej. Eksperci oceniają, że Demokraci mogą utracić większość w Izbie Niższej oraz stracą sporo miejsc w Senacie. Może to spowodować zablokowanie wszystkich inicjatyw ustawodawczych obecnego prezydenta. W Ameryce partia rządząca tradycyjnie traciła sporo podczas wyborów przypadających w połowie kadencji prezydenta. Spadek popularności Baracka Obamy jest jednak znacznie większy, niż jego poprzedników. Ameryka jest rozczarowana niepowodzeniami prezydenta w walce z kryzysem ekonomicznym oraz dramatycznie rosnącym zadłużeniem budżetu.

Na fali niezadowolenia z rządów Demokratów i rosnącej niechęci do politycznego establishmentu, w prawyborach sukcesy święciła Tea Party, która na listach republikanów przepchnęła wielu swoich kandydatów. Herbaciani kandydaci wygrywali miedzy innymi w Kolorado, Florydzie, Kentucky, Alasce, Utah, Nevadzie, Deleware oraz w stanie New York. Herbacianych łączy przekonanie, że polityka Obamy prowadzi do katastrofy, natomiast Partia Republikańska jest stanowczo zbyt mało konserwatywna. Jeden z najciekawszych pojedynków rozegrał się w stanie Deleware. Niespodziewanie przegrał tutaj popierany przez partyjny establishment Michael Castle, który wcześniej dziewięć razy zdobywał nie tylko partyjną nominację, ale również miejsce w Kongresie. Pokonała go nieznana dotąd Christine O’Donnell, która była publicznie krytykowana przez członków republikańskiego establishmentu i jeszcze kilka tygodni temu mało kto dawał jej jakiekolwiek szanse na zwycięstwo. Za jej kandydaturą opowiedzieli się jednak przedstawiciele Tea Party oraz Sarah Palin. „Warto odbudować Amerykę, o którą walczymy” – mówiła po ogłoszeniu wyników Christine O’Donnell. Jej zwycięstwo świętowali też członkowie Partii Demokratycznej. Zdaniem analityków przegrana popularnego Michaela Castle’a ułatwi drogę do Senatu kandydatowi demokratów. Nawet dla wściekłych na Obamę wyborców, ultrakonserwatywna O’Donnell może okazać się zbyt prawicowa. Na razie w sondażach zdecydowanie przegrywa ze swoim konkurentem.          I tutaj jest podstawowy problem republikanów. W wielu stanach wyborcy nawet niezadowoleni z rządów Obamy, ostatecznie mogą zagłosować na demokratów, gdyż herbaciani oponenci są dla nich jeszcze mniej przekonujący. W Illinois herbaciani w prawyborach przepchnęli kandydaturę Billa Bradey’a na urząd gubernatora. Pewnie nieudolny demokrata Pat Quinn nie miałby szans w starciu z jakimś umiarkowanym kandydatem republikanów. Obecnie jednak kampania jest zacięta i wielu wyborców może przestraszyć się republikańskiego zwolennika kreacjonizmu, milionera, który chce obniżyć w stanie minimalne wynagrodzenie i zezwolić każdemu na posiadanie broni. Ostateczny wynik listopadowych wyborów jest wielką niewiadomą.

Z trwającą kampanią wyborczą, związana jest jeszcze jedna historia dotycząca Chicago. Wybory na urząd burmistrza Chicago odbędą się nieco później, prawybory zaplanowano na luty 2011 roku. Najpoważniejszym kandydatem będzie pewnie Rahm Emanuel, który aby ubiegać się o funkcję włodarza Chicago zrezygnował z funkcji szefa personelu w Białym Domu. O stanowisko radnej w 23 okręgu wyborczym na południu Chicago ubiegać się będzie polonijna kandydatka Anna Góral.

Pokojowy Nobel dla Liu Xiaobo

Rzadko kiedy zdarzało się, aby pokojowa Nagroda Nobla wywołała tak jednoznacznie pozytywne reakcje. Świat z uznaniem przyjął wyróżnienie dla przebywającego obecnie w więzieniu chińskiego pisarza Liu Xiaobo.

Tegoroczny zdobywca pokojowej Nagrody Nobla urodził się 28 grudnia 1955 r. w Changchun w dawnej Mandżurii. Jak przystało na syna profesora, a więc człowieka z bardzo podejrzanym pochodzeniem społecznym, w 1974 r. trafił do komuny ludowej, gdzie pracował przez dwa lata, po czym awansował na robotnika w przedsiębiorstwie budowlanym. Po przywróceniu egzaminów wstępnych na wyższe uczelnie został przyjęty na wydział literatury Uniwersytetu w Jilin, po czym przeniósł się na Uniwersytet Pekiński, gdzie w 1984 r. uzyskał tytuł magistra. Wkrótce potem został wykładowcą Beijing Normal University, gdzie w 1988 r. uzyskał doktorat z literatury. Na uniwersytecie związał się z dysydentami. Krytykował swoje środowisko za usłużność wobec partii komunistycznej. Przełomem jednak dla niego był czerwiec 1989 roku.

Na trzy dni przed masakrą na słynnym Placu, Liu wraz z dwójką towarzyszy rozpoczął głodówkę. Kiedy w końcu pojawiło się wojsko, próbował negocjować pokojowe opuszczenie miejsca protestu. Władza nie chciała jednak pokojowo rozwiązywać konfliktu. Chciała pokazać, że ma siłę i zniszczy wszystkich, którzy się jej przeciwstawią.

Po masakrze mógł uciec, a nawet ukryć się w mieszkaniu dyplomaty, który zabrał go do swej ambasady. Ale nie umiał pogodzić się z myślą, że będzie bezpieczny, podczas gdy towarzysze głodówki pozostaną na ulicy. Mimo stanu wyjątkowego i wszechobecnych patroli, udał się na ich poszukiwanie. Jeździł rowerem po Pekinie do

6 czerwca, kiedy zatrzymała go policja. Został oskarżony o to, że był zakulisowym inspiratorem ruchu, a w oficjalnej prasie pojawiły się krytykujące go artykuły. Następne 20 miesięcy spędził w więzieniu Qingcheng, skąd wyszedł po złożeniu samokrytyki. Kiedy opuszczał zakład karny, był wychudzony, ledwo trzymał się na nogach.

Studiował dzieje opozycji w Polsce i Czechach. Przygotowywał słynną chińską Kartę 08, wzorowaną na czeskiej Karcie 77, stąd niektórzy Liu porównywali do Waclava Havla. W grudniu 2008 roku, jeszcze przed upublicznieniem treści Karty, został aresztowany pod zarzutem uprawiania działalności wywrotowej i podżegania do obalenia ustroju państwowego. Był jedynym aresztowanym w związku z jej publikacją. Osadzono go na trzy lata w więzieniu.

Osobną sprawą, godną dobrego melodramatu, jest historia jego miłości z Liu Xin, jego żoną. Pierwszy ślub wzięli potajemnie. Jako były więzień nie miał meldunku, a bez meldunku w Chinach nie można wziąć ślubu. O swojej walce raz jasno powiedział w sądzie: „Mam nadzieję, że będę w moim kraju ostatnim z długiej listy uwięzionych pisarzy, że nikt już nie zostanie uznany za przestępcę za to, co mówi”. Uwięziony pisarz poprosił swoją żonę, aby odebrała noblowską nagrodę. Jeżeli władze Chin jej zezwolą na to, zobaczymy uroczystość podobną do tej, kiedy Danuta Wałęsowa odbierała nagrodę w imieniu męża.

Chiny oczywiście obraziły się na Norwegię, odwołały wyjazdy wszystkich swoich delegacji, jakie miały w najbliższym czasie udać się do tego kraju. Świat z dużym niesmakiem obserwował reakcję Chin, gdyż przypominała ona dąsy pięcioletniego chłopczyka, obrażonego na otaczającą go rzeczywistość.

Rocznica 11 września w cieniu sporów o meczet

Tegoroczna rocznica zamachów z 11 września minęła w atmosferze sporów o budowę meczetu w okolicy tak zwanego „Ground Zero” w Nowym Jorku. Dla wielu Amerykanów propozycja budowy meczetu odległego o dwie przecznice od miejsca gdzie z ręki muzułmańskich terrorystów poległo ponad 2000 osób, było wyzwaniem niemożliwym do zaakceptowania. Politycy, Michael Bloomberg – burmistrz Nowego Jorku i prezydent Barack Obama, w imię wolności wyznania poparli projekt. Jednak jak wskazywały badania opinii publicznej, zdecydowana większość Amerykanów przeciwna była budowie. Przypominają się w tej historii słowa wypowiedziane kiedyś przez Jana Pawła II do Polaków, który podkreślając prawo do budowy świątyni katolickiej na tak zwanym żwirowisku opodal obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, twierdził: „nie róbcie tego, gdyż to niemądre”.

Dożywocie dla zamachowca z Times Square

Faisal Shahzad, który 1 maja tego roku usiłował dokonać zamachu na nowojorskim Times Square, został skazany przez sąd w Nowym Jorku 5 października na karę dożywotniego więzienia. Przed sądem terrorysta nie okazał żadnej skruchy, a nawet oświadczył, że „klęska USA jest nieuchronna”. Shahzadowi postawiono 10 zarzutów, m.in. próby masowego zabójstwa z użyciem broni masowego rażenia oraz spiskowania przeciw USA z międzynarodowymi terrorystami.

Terrorysta przyznał się do winy we wszystkich punktach aktu oskarżenia i powiedział, że gdyby nie został schwytany, zamierzał przeprowadzić także następny atak. Kiedy sędzia zapytał go, czy otrzymując obywatelstwo amerykańskie, składał przysięgę na wierność Ameryce, odpowiedział: „Tak, ale nie miałem na myśli tego, co przysięgałem”. Ładunek wybuchowy umieścił w samochodzie, zaparkowanym na ulicy przy placu. Eksplozja jednak nie nastąpiła. Terrorysta w 2009 roku spędził 40 dni w obozie szkoleniowym dla terrorystów w Pakistanie, w pobliżu granicy z Afganistanem.

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Świat

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Polska · Biznes i gospodarka · Ludzie · Kultura i sztuka

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

mloda · 2011-04-16 11:27:40

Bardzo ciekawe są Pana przeglądy, przeczytałam kilka z dużym zainteresowaniem, świetne pióro:)

Graziak · 2011-04-04 21:19:10

Lidia poczytaj na progresie, co oni pisza i zobaczysz jaki to oszolom!

Opinia · 2011-04-04 17:14:21

Jarmakowski was wszystkich przebija, przynajmniej nie caluje tylkow i to sie ceni

Lidia · 2011-04-03 17:42:43

Oczywiście chodziło mi o P. Emeryta- sam jestes przygłup pisząc taką opinię.

Lidia · 2011-04-03 17:40:40

"Brawo"! ale klasa prosze Pana, żenada...

Emeryt · 2011-04-02 02:27:58

Szkada czasu i oczu na czytanie BREDNI tego przygłupa jeramakowskiego

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...