Stan wyjątkowy po raz kolejny na wschodzie USA
Północno-wschodnie stany USA jeszcze nie zdążyły na dobre otrząsnąć się po zeszłorocznym uderzeniu huraganu Sandy, a już po raz kolejny muszą zmierzyć się z żywiołem - tym razem ze śnieżycami.
Wczorajsze opady śniegu spowodowały wprowadzenie stanu wyjątkowego na obszarze pięciu stanów: Massachussetts, Rhode Island, Connecticut, Maine i Nowego Jorku. Mieszkańcy zostali poproszeni o pozostanie w domach i zrezygnowanie z kierowania samochodami. Tysiące ludzi odciętych jest od prądu i wiadomo, że co najmniej 1 osoba -siedemdziesięcioletni mężczyzna - w stanie Nowy Jork straciła życie. Wiele lotnisk jest unieruchomionych, odwołano niektóre pociągi, a elektrownia jądrowa w Plymouth (Massachussetts) straciła moc.
Opady były tak obfite, że w niektórych miejscach, np. w okolicach Bostonu, spadło nawet 30" (76 cm) śniegu, jednak rekord padł w New Haven (Connecticut), gdzie odnotowano 34" (86 cm). Szacuje się, że opady nie ustaną przynajmniej do sobotniego popołudnia, a śnieżna powłoka będzie bardzo szybko rosnąć. Meteorolodzy ostrzegają, że tak obfite opady śniegu mogą grozić podtopieniami. Niebezpieczny był także wiatr, który w piątek wieczorem wiał z prędkością 40 mil na godzinę (64 km/h), natomiast w nocy osiągał nawet 76 mil/h.
Śnieżyce na północnym wschodzie mają także wpływ na pogodę w Chicago - w weekend możemy spodziewać się deszczu i deszczu ze śniegiem, a w niedzielę burzy.