Skutek uboczny - nawet śmierć
Ile prawdy stoi za wypisywanymi sloganami, że leki, szczególnie te psychoaktywne, produkowane są po to, by nam pomagać? W artykułach czytamy, że depresja, ADHD, fobia czy schizofrenia znacznie obniżają komfort życia oraz funkcjonowanie w społeczeństwie i zaraz potem pojawia się informacja, iż jest na to cudowny środek – pigułka, która załatwi za nas wszystko. Czy te informacje są rzetelne, a leki bezpieczne dla nas i naszych rodzin?
Ewa właśnie wyszła za mąż. Planowała z mężem odprężyć się i wyjechać do Zakopanego. Może uda się zajść w ciążę? Zbliżały się jej 36 urodziny. Niespodziewanie straciła pracę, podłamała się. Przez moment wydawało się, że plany powiększenia rodziny i zapewnienia stabilizacji finansowej są nieosiągalne… W renomowanym czasopiśmie wyczytała, że niepokój, brak koncentracji, smutek to tylko depresja… I jest na nią lek. Lek, który pomoże na wszystko. Lekarz wypisuje jej antydepresant, Zoloft.
Dwa tygodnie później Ewa odbiera sobie życie.
Przyjrzyjmy się działaniom ubocznym, wypisanym na opakowaniach leków antydepresyjnych: nudności, bezsenność, niepokój, zmniejszony popęd płciowy, zawroty głowy, utrata lub przyrost wagi ciała, drżenie kończyn, senność, zmęczenie, biegunka – to tylko te najlżejsze. Zaraz po tym czytamy wypisane mniejszą czcionką skutki, zagrażające naszemu życiu: halucynacje, reakcje alergiczne, omdlenia, ataki padaczki, myśli samobójcze, śmierć. Kto o zdrowych zmysłach przyjmuje lek, który może pogłębić szaleństwo i spowodować śmierć? A może uważamy, że nas to nie dotyczy?
Według niektórych naukowców niski poziom serotoniny w mózgu prowadzi do depresji. Jednak prawdą jest, że jeszcze nikt nie zmierzył, jaki powinien być jej prawidłowy poziom. Doświadczenia wykazały, że obniżenie poziomu serotoniny u ludzi nie zawsze powoduje spadek nastroju. Nowe badania wskazują na inne powody: zapalenia, podwyższony poziom hormonu stresu, zakłócenia w układzie immunologicznym, tarczycę, złe odżywianie, nieprawidłowe działanie niektórych obszarów mózgu. To tylko biologiczne przyczyny. Istnieją jeszcze te główne czynniki wywołujące depresję: społeczne i psychologiczne. Nie wiemy, jaki był poziom serotoniny u Ewy przed wizytą u lekarza, który przepisał jej Zoloft. On sam tego nie wie. Wiemy natomiast, że straciła pracę i chciała powiększyć rodzinę. Miała plany na życie. W momencie, gdy szukała pomocy lekarza, była pod wpływem ogromnego stresu i przekonania o „beznadziejności” sytuacji. W jaki sposób Zoloft mógł pomóc jej znaleźć nową pracę i zmienić sposób myślenia na bardziej pozytywny?
Do czynników społecznych i psychologicznych wpływających na stany depresyjne zalicza się: samotność, niską samoocenę, katastroficzny sposób myślenia, tendencje do zamartwiania się, izolację społeczną, nieodpowiednią dietę, brak ruchu. Gdy dołożymy do tego wydarzenie życiowe, które wstrząsnęło naszym poczuciem stabilizacji i bezpieczeństwa, jak śmierć kogoś bliskiego, rozwód, utrata pracy – naturalne jest, że popadniemy w depresję. W tej sytuacji lek nie załatwi za nas życiowych problemów.
Jeśli depresja spowodowana jest życiową sytuacją, indywidualnym, negatywnym sposobem patrzenia na życie, niezdrowym, toksycznym związkiem – należy rozwiązać problem główny. Antydepresant może poprawić nastrój, ale tylko do momentu, kiedy działa lek. Nie można go brać w nieskończoność. Żaden z leków nie zwalczy przyczyny choroby.
W dniu 3 października 2011 roku opisana została precedensowa sprawa kryminalna, mająca miejsce w Winnipeg, Kanada. 16-letni chłopiec, po dwóch tygodniach zażywania Prozaku, zasztyletował swojego przyjaciela. Sędzia przychylił się do opinii eksperta, dr. Breggina, który zaopiniował, że przyczyną zabójstwa był nieobliczalny, maniakalny stan chłopca w chwili popełnienia czynu, spowodowany skutkami ubocznymi leku. Były to: ekstremalna nadpobudliwość, brak kontaktu z rzeczywistością, stany lękowe, agresja i paranoja.
Kilka lat wcześniej ów chłopiec, jak miliony innych dzieci, został zdiagnozowany i wrzucony do worka z etykietką „ADHD”. Ten katastroficzny trend do diagnozowania naszych niesfornych dzieci tylko po to, aby zaraz leczyć je środkami psychoaktywnymi, staje się narodową tragedią, która rozprzestrzenia się w gwałtownym tempie na cały świat. Nigdy wcześniej w całej historii nie próbowano „złamać” naturalnej aktywności, niezdarnego i chaotycznego sposobu poznawania świata, zapominalstwa i uciekania w świat marzeń, przepisując dzieciom chemikalia, które zmuszą je do posłuszeństwa i zachowań mieszczących się w ramach szkolnego regulaminu jako „odpowiednie”. Stymulanty zabijają spontaniczność, inicjują obsesyjne zachowania u dzieci, powodując, że są one mniej aktywne, mniej towarzyskie, mniej kreatywne, a co za tym idzie – bardziej posłuszne.
Badania wykazują, że 50% dzieci „leczonych” stymulantami takimi jak Ritalin, Metadate, Focalin, Daytrana i Concerta będzie oczywiście pasować do wizerunku dziecka grzecznego, ponieważ najmłodsi staną się depresyjni, letargiczni i bardziej skupieni na zadaniach. Stymulanty całkowicie zmieniają chemiczny balans mózgu, powodują skurczenie tkanki mózgowej i predysponują do uzależnienia od kokainy w późniejszym życiu. Kiedy w trakcie leczenia Ritalinem depresja dziecka stanie się zbyt wyraźna, wówczas przepisze mu się antydepresant, jeśli natomiast dziecko zacznie mieć halucynacje i urojenia lub stan podobny do manii – wtedy doda mu się leki psychotropowe oraz diagnozę: bipolar lub schizofrenia. I tak mamy dziecko na etapie rozwoju centralnego układu nerwowego, którego mózg wyprany jest toksycznymi chemikaliami.
Aby pogorszyć sytuację, Amerykańska Akademia Pediatryczna dnia 16 października 2011 zmniejszyła granicę wieku dzieci, które teraz mogą być diagnozowane z ADHD i leczone stymulantami od lat 4!
My, jako ludzkość, zawsze uważaliśmy, że życie jest ciężkie. Rodzimy się, zmagamy z trudnościami, umieramy. Tylko jak się zmagamy? Czy nie potrafimy żyć w harmonii z naszymi emocjami i nie bać się, że jesteśmy nienormalni? Czy musimy znieczulać się psychotropami, które sprawiają, że żyjemy jak we mgle? Nasza „psychiatryczna cywilizacja” zmusza nas, żebyśmy się diagnozowali i szukali fałszywej pomocy w lekach, przynoszących korzyści firmom farmaceutycznym, a nie nam samym. A gdzie jest nasza naturalna, wrodzona umiejętność przeżycia i zmagania się z problemami przez pasję, kreatywność, spontaniczność, miłość i inne wartości?