Śmiechoterapia
"Keep smiling!”, czyli dosłownie „Trzymaj uśmiech!”, a w obiegowym znaczeniu „Uśmiechaj się!” – jest jednym z najczęściej powtarzanych powiedzeń w Ameryce. I nie bez powodu, bowiem od najdawniejszych czasów twierdzono, że śmiech odgrywa w życiu człowieka bardzo ważną rolę.
Chcąc dokładnie poznać efekty naszego psychicznego i fizycznego odruchu określanego słowem „śmiech”, od wielu lat, w wielu krajach świata, wiele poważnych osób i całych instytucji prowadzi badania nad tym problemem – choć wciąż nie brak ludzi, którzy uznają to za rzecz niepoważną. Na uzasadnienie konieczności prowadzenia takich badań można przytoczyć – potwierdzone codzienną rzeczywistością – zdanie jednego z najbardziej dowcipnych pisarzy amerykańskich Marka Twaina: „Śmiech, to sprawa bardzo poważna!” Wprawdzie to stwierdzenie dotyczyło prominentnych polityków i działaczy amerykańskich z początku XX wieku, którzy nie potrafili na tyle zrozumieć śmieszności swoich zachowań, działań i wypowiedzi, by zacząć się z siebie śmiać i nawet zniknąć z politycznego pejzażu – ale też w pełni aktualne jest ono w XXI wieku. I nie tylko w Ameryce.
Zanim jednak powiemy o wynikach prowadzonych badań – na pełne potwierdzenie ich potrzeby przytoczmy kilka wypowiedzi o istocie śmiechu, przekazanych potomnym przez ludzi powszechnie uznanych za mądrych i dociekliwych ponad przeciętność.
Petroniusz: „Lepiej gdy śmiejemy się sami z siebie, niż gdy inni nas wyśmiewają.”
Plautus: „Od śmiechu narodu pękają mury władzy.”
William Szekspir: „Człowiek rozsądny - i w dramacie znajdzie coś do śmiechu.”
Johann Wolfgang Goethe: „Nic tak nie świadczy o człowieku, jak to z czego się śmieje.”
Ignacy Krasicki: „Śmiech może być nauką, kiedy się ze złych przywar natrząsa.”
Stanisław Jerzy Lec: „Tam gdzie śmiech zabroniony i płakać nie wolno.”
I jeszcze jedna – chyba najbardziej przydatna do zapamiętania – sentencja Mikołaja Gogola: „Śmiech jest nie tylko lekiem na zły humor, ale i na wiele dolegliwości społecznych.”
A co o wartościach śmiechu dla naszego zdrowia mówią lekarze i naukowcy?.. Wręcz nawołują do wszechstronnych działań na rzecz popularyzowania śmiechu, jako czynnika bardzo dla nas korzystnego. Wiele badań i doświadczeń potwierdza, że śmiech zmniejsza skutki stresów i przyczynia się do lepszego krążenia krwi i jej utlenienia, szybszego zrelaksowania organizmu, w tym i spokojniejszego snu. Szczery, głośny śmiech pobudza wzrost tętna, dzięki czemu do wszystkich organów dopływa więcej tlenu. Działania mózgu, pobudzone śmiechem, wprowadzają do naszego organizmu zwiększoną dawkę endorfin, zwanych hormonami szczęścia, które rozładowują napięcia i łagodzą stany nerwowe.
Naukowcy powołują się tu nie tylko na badania współczesnej medycyny, przyznające śmiechowi ważne właściwości terapeutyczne, ale sięgają też do historii i dawnych obyczajów. Okazuje się, że już starożytni lekarze zalecali śmiech, jako środek wzmacniający płuca i układ krążenia, a także jako terapię pooperacyjną, ponieważ śmiech rozluźnia mięśnie brzucha, ramion, a nawet nóg. Z kolei lekarze średniowieczni – wychodząc od rozważań na temat znaczenia błazeńskich występów podczas wielkich uczt dworskich – uznali śmiech za doskonały środek wspomagający trawienie, a zatem i... jako czynnik odchudzający.
O ważności śmiechu w życiu człowieka świadczą też związane z nim obrzędy wielu ludów, które od wieków organizują seanse zbiorowego, głośnego śmiechu. Bowiem według ich wierzeń – bynajmniej nie nakazywanych przez bogów, ale wynikających z doświadczeń ludzi – udział w takich seansach, to dla jednych wzmocnienie sił witalnych, dla drugich oczyszczenie psychiczne, a jeszcze dla innych – nawet sposób na wypędzenie z ciała wszelkich chorób.
Wierzyć w to czy nie wierzyć – fakt pozostaje faktem – człowiek uśmiechnięty ma lepsze samopoczucie niż ponurak, jest łagodniejszy i wykazuje więcej dobroci, potwierdzając tym i mądrość ludową zawartą w słowach: „Nic tak nie upiększa człowieka, jak uśmiech!”
Jednym z najważniejszych czynników wywołujących śmiech, jest przedstawienie naszych zachowań w postaci dowcipu werbalnego lub felietonowego opisu. A mądry i celny dowcip lub opis pomaga nam lepiej poznać samych siebie i wszystko, co dzieje się wokół nas.
Warto tu podkreślić, że każdy naród ma cechy, które dają powody do tworzenia o nim anegdot, podobnie jak każdy naród ma swoiste poczucie humoru, które pozwala mu tworzyć anegdoty o odmiennym charakterze. I zawsze najbardziej trafne są te, które każdy tworzy o sobie, bo wywodzą się z naturalnego poczucia humoru, nie są wymyślane dla doraźnych celów politycznych czy merkantylnych. Najlepszym przykładem mogą tu być anegdoty o Żydach, ale tylko te sformułowane przez samych Żydów i wynikające z uważnej obserwacji zachowań i doświadczeń własnego narodu. Natomiast wszelkie próby klecenia dowcipów przez jedne nacje o drugich, z reguły mijają się z prawdą i są mało śmieszne, a często wręcz wulgarne.
Mówi się, że szczególnie celują w tym Amerykanie. Owszem, ale trzeba tu od razu wyjaśnić, że przeciętny Amerykanin nie potrafi wymyślić mądrego dowcipu. Natomiast ogromnie podatny jest na jokes o żenująco niskim poziomie, tworzone przez pseudo-profesjonalistów. I to z wyraźnie określonym celem – najczęściej dla kształtowania opinii o innych nacjach – co miewa znaczenie nie tylko w wymiarze społecznym, ale często i politycznym.
Nas oczywiście najbardziej drażniły krążące tu masowo do niedawna chamskie dowcipasy o Polakach. Bluźniliśmy przy tym, że na nas Amerykanie specjalnie się uwzięli, a zwłaszcza nasi byli obywatele, choć odmiennej narodowości niż polska. Duża w tym przesada. W tym samym czasie, taka sama ilość, tak samo chamskich dowcipów krążyła i o innych: Murzynach, Rosjanach, Szkotach, Irlandczykach, Włochach, Arabach, a nawet Żydach...
Dla nas pocieszające jest to, że moda na polish jokes nie tylko osłabła, ale prawie w ogóle padła. Zasługa w tym i prestiżu papieża-Polaka, i „Solidarności”, i zmian społeczno-politycznych w Polsce. Ale również i rzesz Polaków w USA rzetelnie pracujących, zdolnych, ambitnych, godnych uznania. A że usłyszymy o nas jeszcze nie jeden przykry dowcip, to przede wszystkim za przyczyną innej grupy naszych rodaków, którzy wciąż wykazują się bezmyślnością, cwaniactwem, zachłannością, samolubstwem czy wręcz zwykłą głupotą. I tego nie da się uniknąć, a można to tylko podsumować fraszką:
Są wśród nas i tacy, za których stworzenie
nawet i Pan Bóg odczuwa cierpienie!
W kryzysie na podaż i popyt dowcipów Ameryka nie jest zresztą odosobniona. Przykładem może być i nasz kraj – dziś ponurawy i miałki w twórczości satyrycznej – a przecież kiedyś uznawany za mocarstwo w tej dziedzinie, zarówno w odniesieniu do słowa, jak i rysunku. W ostatnich latach w ogóle cały świat jakby trochę posmutniał i ograniczył tworzenie wszystkiego, co wywołuje śmiech; nawet teatralnych czy filmowych komedii. Znawcy zagadnienia twierdzą, że przyczyna tego tkwi w aktualnej sytuacji politycznej i ekonomicznej tegoż świata, w szerzeniu się narkomanii i epidemii wielu groźnych chorób, a także katastrofalnego upadku kultury osobistej ludzi, którym internet i często ogłupiające gapienie się w programy telewizyjne odebrało czas na czytanie dowcipnych tekstów, a tym bardziej na osobisty udział w imprezach i spotkaniach towarzyskich stwarzających możliwość szczerego śmiechu.
Dlatego kierownictwo miesięcznika „POLONIA” postanowiło systematycznie zamieszczać satyryczne felietony o naszych przywarach, niestosownych zachowaniach i sposobach traktowania spraw poważnych, mogących wzbudzać zdrowy śmiech.
Podjąłem się opracowywania takich felietonów właśnie pod nazwą ŚMIECHOTERAPIA – a to zgodnie z moim poglądem, który pozwalam sobie przedstawić w poniższym wierszyku...
Twierdzili już filozofowie,
że szczery śmiech – to dobre zdrowie,
że śmiech na równi złotu błyszczy,
że co cuchnące – śmiech oczyści...
Lecz ktoś też teorie inne płodzi,
że śmiech niezdrowy, że śmiech szkodzi,
że tylko głupich ludzi cechą,
zbyt wielka skłonność jest do śmiechu...
A zatem stwierdzam tu z ochotą:
jestem największym idiotą!
Bo zawsze lubię szczerze się śmiać
i wam do śmiechu też powód dać!
Twierdzę, że ten się boi kpiny,
kto sam poczuwa się do winy.
I nie ci groźni, co się śmieją.
lecz ci, co śmiać się nie umieją.
I trudno mówić o oddechu,
gdy się zabrania ustom śmiechu,
a losu wszelkie złe koleje
łatwiej przebędzie, kto się śmieje.
Bo wbrew przysłowiu – ten mądrzejszy,
kto miał odwagę śmiać się pierwszy.
Dlatego zawsze lubię się śmiać
i wam do śmiechu też powód dać.