Podziel się   

Ludzie Pokaż wszystkie »

Wydanie 2009-04 · Opublikowany: 2009-08-10 10:49:22 · Czytany 7201 razy · 1 komentarz
Nowszy Starszy

Oszukał cały świat

Siedemdziesięcioletni, inteligentny mężczyzna Bernard Madoff powiedział w sądzie, iż zdawał sobie sprawę, że kiedyś nadejdzie ten dzień. Jednak wraz z upływem lat miał nadzieję, że może uda mu się uniknąć tej chwili.

W ławach dla publiczności w sądzie zasiadła grupa poszkodowanych przez tego największego w dziejach świata oszusta. Dawni milionerzy, a dzisiaj spłukani do ostatniego centa biedacy życzyli mu długich lat spędzonych w więzieniu. Prawdopodobnie to marzenie zostanie spełnione, gdyż więzień numer 61727-054 zapewne nigdy już nie wyjdzie na wolność. Resztę życia spędzi w niewielkiej celi z metalowym łóżkiem. Tylko przez godzinę dziennie, podczas spaceru będzie widział naturalne światło. Tacy więźniowie jak Madoff, to utrapienie dla wymiaru sprawiedliwości. W luksusowych apartamentach na Manhattanie mieszka zapewne wielu bogatych i wpływowych ludzi, którzy nerwowo przebierając nogami marzą o tym, aby tajemnice związane z firmami Madoffa wraz z ich właścicielem, zostały zabrane do grobu. Na razie mogą spać spokojnie. Madoff choć przyznał się do winy, nie mówi nic, co mogłoby wywoływać ich niepokój. Milczy jak zaklęty.

Oszustwo, zwane w świecie przestępczym również „szwindlem” lub „kantem” związane jest zazwyczaj z wyrafinowanym podstępem mającym na celu wystrychnięcie ofiary na dudka i niemal zawsze opiera się na łatwowierności drugiej strony. Wykorzystuje naturalną, wrodzoną skłonność człowieka do zawierzenia. Tak, to frajerzy oszukują zazwyczaj sami siebie, co może potwierdzić każdy dobry kanciarz. W tym mrocznym świecie oszustów Bernard Madoff zyska może przydomek „króla”. Facet bowiem, wyjmując z kieszeni swoich klientów nie mniej niż 65 miliardów dolarów, oszukał wszystkich: wielkich ze świata kultury i polityki, szacowne banki z Europy i Ameryki oraz instytucje nadzoru finansowego, o urzędzie podatkowym nawet nie wspominając. Ofiary nie mają co liczyć na zwrot zainwestowanych milionów. Jeżeli do ich kieszeni z jednego dolara trafi choćby cent, będą mogli mówić o wielkim szczęściu. O skali oszustwa Madoffa niech świadczy fakt, że gdyby ktoś, przemierzając piaski pustyni, gdzieś natrafił na eliksir wiecznego życia i od czasu narodzenia Chrystusa zarabiał 1000 dolarów dziennie i tak nie miałby dzisiaj tylu pieniędzy, ile ukradł Madoff.

Bernard Madoff urodził się 29 kwietnia 1938 roku w Nowym Jorku w rodzinie żydowskiej. Wychowywał się w dzielnicy Queens. Ukończył Rockway High School, gdzie zresztą poznał swoją żonę, która urodziła mu dwóch synów, Marka i Andrewa. Przez rok studiował na uniwersytecie stanowym w Alabamie, ale potem przeniósł się na Hofstra University, gdzie w 1960 roku otrzymał dyplom magistra nauk politycznych.

Karierę zawodową zaczynał jako broker obsługujący konta drobnych klientów inwestujących jednorazowo nie więcej niż 5000 dolarów. Pnąc się po szczeblach kariery, a także korzystając z koneksji rodzinnych, założył swoją własną firmę Madoff Securities, która z czasem stała się największą kompanią kupującą i sprzedającą akcje na giełdzie NASDAQ. Już w 1960 roku powstała także Bernard L. Madoff Investment Securities LLC. Przez lata firma zyskała reputację pewnego, znakomitego inwestora. Nie łatwo było powierzyć jej swoje kapitały. Wielu spośród ponad 14.000 klientów należało do towarzyskiej śmietanki Nowego Jorku i Europy. Klientami byli między innymi: „Elie Weisel Foundation”, Fred Wilpon, właściciel zespołu baseballowego New York Mets, John Denver Enterprise, Columbia University, Steven Spielberg, liczne żydowskie fundacje charytatywne, a także banki z Wielkiej Brytanii, Francji i Szwajcarii, John Malkovitz, czy Larry King. W firmie Madoffa inwestowały zarówno nowojorskie, związkowe fundusze emerytalne, jak i prywatni ludzie.

Phyllis Molchatsky trzy miesiące czekał, aby firmie Madoffa powierzyć dorobek swojego życia w postaci 2 milionów dolarów. W wieku 55 lat poważnie się rozchorował i musiał pójść na rentę. Dokonana inwestycja miała pomóc mu spokojnie dokonać żywota. Kilka tysięcy innych osób, podobnie jak Molchatsky, powierzyło Madoffowi wszystkie swoje oszczędności. Dzisiaj część byłych milionerów wróciła do pracy. Jeden z nich sprzedaje warzywa na Manhattanie, inny pracuje jako kelner. Znana nowojorska restauracja oferuje bezpłatne posiłki dla ofiar Madoffa. Inna znana firma przygotowała specjalny pikantny sos Madoffa. Jest tak ostry, iż podobno nikt nie jest w stanie go zjeść.

Teoretycznie Bernard L. Madoff Investment Securities LLC miała inwestować pieniądze swoich klientów w intratne przedsięwzięcia biznesowe. Jednak nigdy niczego nie inwestowała. Pieniądze klientów deponowane były na koncie w Chase Manhattan Bank, zaś interes działał na zasadzie klasycznej piramidy. Z pieniędzy deponowanych przez nowych klientów wypłacano procenty pozostałym, a nawet zwracano kapitał, jeżeli ktoś tego zażądał. Wielu klientów chciało nadal inwestować zyski, więc firma przedstawiała fikcyjne wyciągi informujące o stanie konta. Investment Securities LLC stworzyła ogromny dział księgowości, gdzie tworzono papierową fikcję na użytek klientów i kontroli. Cały biznes mógł funkcjonować tak długo, jak długo dopływał świeży kapitał. W końcu kryzys na rynkach kapitałowych spowodował, że dopływ nowego kapitału okazał się niewystarczający. Piramida runęła jak domek z kart. Okazało się, że jedna z największych firm inwestycyjnych na świecie to jedno wielkie oszustwo.

Jak to możliwe, że przez kilkadziesiąt lat organy nadzoru finansowego nie odkryły oszustwa Madoffa? Zwłaszcza, że sygnały na ten temat pojawiały się od dawna. Pierwszym, który mówił o Madoffie był bostoński inwestor Harry Markopolos. Już w 2000 roku ostrzegał organa nadzoru finansowego przed piramidą Madoffa. Mimo, iż obecnie Markopolos niemal każdego dnia występuje w telewizji, otrzymał propozycję napisania książki i scenariusza filmowego,

inwestor - detektyw nie może spać spokojnie. Jak powiedział w wywiadzie telewizyjnym, nocne mary męczą go z powodu samobójstwa przyjaciela Thiery`ego Magona de La Villehucheta, Francuza, który w firmę Madoffa zainwestował 1.5 miliarda dolarów swoich klientów. La Villehuchet, kiedy dowiedział się, że Madoff został aresztowany zaś pieniądze przepadły, strzelił sobie z łeb. Zostawił list, w którym przepraszał swoje dzieci, rodzinę i klientów za to, że powierzył pieniądze oszustowi i zawiódł zaufanie. Nie on jeden odebrał sobie życie. Podobnie postąpił dyrektor Bank of Scotland, który Madoffowi powierzył znacznie więcej pieniędzy.

W 2002 roku na łamach „Wall Street Journal” ukazał się artykuł opisujący piramidę Madoffa. Podobnie jak w przypadku Markopolosa informacje te zostały zignorowane przez władze. Niewykluczone, że wpływ na to miały koneksje oszusta w Waszyngtonie. Brat Madoffa, Peter przed dwie kadencje był jednym z dyrektorów „Securities Industry and Financial Market Association” (SIFMA). Z pozycji tej Peter Madoff zrezygnował dopiero w grudniu 2008 roku, kiedy ujawniono oszustwo. Większość dyrektorów z instytucji zajmujących się nadzorem finansowym należała do grona osobistych przyjaciół oszusta i spotykała się z nim na polu golfowym w Miami Beach. Zeznając przed Komisją Finansową Kongresu USA z rozbrajającą szczerością przyznawali, że do głowy im nie przyszło, że w kompanii Madoffa cokolwiek może być nie tak. Madoff ze swojej strony płacił biegłemu księgowemu 14.000 dolarów miesięcznie za podpisywanie fałszywych miesięcznych wyników kontroli. Księgowy to obecnie jedyna osoba poza Madoffem, której postawiono zarzuty.

Podstawowe pytanie brzmi, co stało się z miliardami dolarów przekazanymi przez inwestorów. Agenci federalni zabezpieczyli na poczet roszczeń majątek Madoffa. Biorąc pod uwagę ilość pieniędzy, jakie wpłynęły do Investment Securities LLC nie ma tego wiele. W rękach rządu, a konkretnie prokuratury, znajduje się obecnie apartament na Manhattanie przy 64. ulicy wart około 7 milionów dolarów, domy w miejscowości Montauk oraz posiadłość w Palm Beach na Florydzie. We Francji zabezpieczono dom w uroczej miejscowości Cap d’Antibes oraz  55. stopowy jacht „Bull”.

Agenci federalni zajęli pianino Steinway’a, kilka drogich samochodów, trochę biżuterii oraz konta w banku Wachovia, gdzie zgromadzono 17 milionów. 45 milionów znaleziono na kontach COHMAD Securities. Dokumenty sądowe wskazują, że wraz z zabezpieczoną gotówką na kontach Investment Securities LLC znaleziono w sumie nieco ponad 700 milionów. W stosunku do przynajmniej 65 miliardów – niewiele.

Czy Bernard Madoff dział sam? Czy jego rodzina, niemal w całości zatrudniona w firmie, wiedziała o całym procederze? Na to pytanie na razie nie znamy odpowiedzi. Jednak prokuraturę interesuje fakt, że Deborah Madoff żona Andrewa, syna oszusta zatrudnionego w dziale inwestycji, który jak wiemy niczego nie inwestował, na dzień przed ujawnieniem całego procederu wniosła pozew o rozwód. Pozwoliło to na zabezpieczenie jej majątku. Starszy syn Mark także pracował w dziale inwestycji, podobnie jak Charles Weiner – siostrzeniec złodzieja. Shana, córka Andrewa zatrudniona została jako prawnik korporacji. Czy rodzina, podobnie jak inni pracownicy, nie zdawała sobie sprawy, że każdego poranka przychodzi do firmy widma?

Ofiary nie dają za wygraną. Przede wszystkim domagają się od IRS zwrotu podatku od zysków kapitałowych, jaki przez lata zapłacili. Nie mogą bowiem płacić podatków od dochodów, które w rzeczywistości nie istniały. IRS zapowiedział, że nie będzie toczył bojów w sądzie i należności zwróci. Do sądu ma także wpłynąć pozew przeciwko Komisji Nadzoru Bankowego, która – zdaniem pozywających – przez lata nie potrafiła wpaść na trop oszustwa. Wygranie tej sprawy przed sądem będzie jednak bardzo trudne.

Na razie Madoff, jak wielu innych oszustów, przebywa w niewielkiej celi więziennej. 20 marca sąd odrzucił jego prośbę o pozwolenie, aby na wolności oczekiwał wyroku, który ma zostać ogłoszony w czerwcu br. Grozi mu do 150 lat więzienia. Biorąc pod uwagę wiek oskarżonego, każdy wyrok jaki zapadnie w praktyce oznacza dożywocie. W grę nie wchodzi także warunkowe zwolnienie. W końcu Bernard Madoff jest jednym z tych ludzi, którzy w trudnym czasie kryzysu finansowego podważyli zaufanie do całego systemu finansowego, omal go nie wywrócili do góry nogami. Jedni z poszkodowanych nie wytrzymali ciśnienia i palnęli sobie w łeb, inni nie mają z czego żyć. Wiele organizacji charytatywnych, pomagających na przykład bezdomnym w Nowym Jorku, musiało ograniczyć swoją działalność.

Madoff uprawiał swój proceder przed kilkadziesiąt lat. W gronie oszustów uznany zostanie być może za artystę. Z pewnością w Hollywood powstanie o nim fascynujący film. Z tym, że artysta oszust, podobnie jak oszust przeciętny, czy zwykły żul z ulicy kończą w więziennej celi, takiej samej dla wszystkich tych kategorii. Jak uczy historia, ludziom przyzwyczajonym do luksusu ciężko przyzwyczaić się do warunków więziennych. Dlatego pewnie marzenie pokrzywdzonych, aby Madoff długie lata spędził w więzieniu, nie zostanie zrealizowane. Z reguły, tak jak Al Capone i inni, nie wytrzymują i odchodzą do piekła. Może tam będzie mu smakować ten specjalny, ostry sos.

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Ludzie

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Świat · Biznes i gospodarka

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

jozia · 2013-01-04 01:02:44

takie piramidy to od lat mozna zaobserwowac, jedna z nich to przeciez to herbolaif! wszystkie te sprzedaze soczkow i roznych leczniczych cudow opieraja sie na piramidach

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...