Pieniądze najważniejsze - przegląd wydarzeń
W ostatniej chwili osiągnięto w USA porozumienie, pozwalające rządowi na normalne funkcjonowanie do 30 września br. Republikanie, posiadający większość w Izbie Reprezentantów, za cenę stosunkowo niewielkich oszczędności przyjęli w końcu budżet, którego wcześniej, jeszcze przed listopadowymi wyborami, nie potrafili przegłosować demokraci, posiadający wówczas większość w Izbie.
W ustawie budżetowej na bieżący rok finansowy trudno było majstrować, więc oczywistym było, że zasadnicza batalia rozegra się o budżet przyszłoroczny, ten obowiązujący od 1 października 2011 roku.
Republikanie wygrali wybory w 2010 roku, przekonując głosujących, że skończyć trzeba z ciągłym zadłużaniem Ameryki. Dług publiczny USA wynosi obecnie 14 bilionów 203 miliardy dolarów i sumy tej nie można powiększać w nieskończoność. Przekonywali, że wrócić należy do idei małego rządu, w jak najmniejszym stopniu ingerującego w życie obywateli. Opozycja nie ukrywała, że nie dopuści do realizacji wielu wizji liberalnego prezydenta poprzez obcięcie mu funduszy. Amerykanie, przywiązani do tradycji wolności, generalnie nie lubią, kiedy rząd wtrąca się do ich spraw, dlatego dali republikanom w ostatnich wyborach zdecydowaną większość w Izbie Reprezentantów. Wyborcza miotła usunęła z niej wielu demokratów, zaś w ustawodawczych ławach zasiadło wiele nowych twarzy z Tea Party. Ich misją jest zmuszenie rządu do zaprzestania marnowania pieniędzy – jak sami mówią – i zmuszenia go do oszczędzania.
Patrząc na nową większość oczywistym było, że teraz debata budżetowa musi oznaczać zasadnicze, ideologiczne starcie, zaś nowa Izba na pewno nie uchwali budżetu przewidującego kolejny deficyt w wysokości ponad biliona dolarów. Przewodniczący Komisji Budżetowej Izby Paul Ryan z Wisconsin opracował własny projekt budżetu, który Izba przegłosowała stosunkiem głosów 235-195. Przegłosowany projekt, który jednak nie ma szans na uzyskanie większości w Senacie i uzyskanie podpisu prezydenta, zakłada finansową rewolucję. Zasadnicze zmiany zaszłyby w programie Medicare poprzez wprowadzenie systemu „voucherów” rządowych, pozwalającego uczestnikom programu na wykupienie prywatnego ubezpieczenia medycznego. Na poziomie 25% ustalona zostałaby maksymalna stawka podatkowa. Jednocześnie zlikwidowanych zostałoby wiele ulg podatkowych. Program Ryana przewiduje wiele innych oszczędności praktycznie we wszystkich dziedzinach.
Plan Ryana skrytykowany został przez prezydenta w przemówieniu wygłoszonym na jednym z uniwersytetów. Obama podkreślał, że wprowadzenie planu republikanów oznaczałoby zasadniczą zmianę w Ameryce w pojmowaniu roli państwa. Ostro krytykując politycznych konkurentów, prezydent zgodził się jednak, że trzeba z deficytem coś zrobić, bowiem pozostawienie sytuacji bez zmian spowoduje, że już w 2020 roku wpływy podatkowe pozwolą jedynie na opłacenie procentów od zadłużenia i programów Medicare i Medicaid. Na pokrycie innych wydatków trzeba będzie pożyczyć. Pytanie tylko od kogo, bowiem chętnych raczej ubywa niż przybywa. Amerykańskie zadłużenie finansują między innymi Chińczycy, a to rodzi także problemy polityczne i to nie tylko takie, że Dalajlama, odwiedzając Biały Dom, musi wchodzić bocznym wejściem. Chiny coraz częściej dyktują warunki, na jakich odbywa się światowy handel. W trakcie kampanii prezydenckiej Obama wielokrotnie zapowiadał wprowadzenie ceł ochronnych, aby walczyć z nieuczciwą zagraniczną konkurencją. Kiedy zasiadł w Białym Domu szybko wycofał się z tego pomysłu, gdyż Chiny zagroziły, że przestaną kupować amerykańskie obligacje. Zadłużeni po uszy Amerykanie musieli położyć uszy po sobie.
Prezydent, krytykując plan republikanów, nie godząc się na przykład na przedłużenie ulg podatkowych dla najbogatszych, inwestujących w ekonomię, nie przedstawił jednak konkretnych swoich propozycji. W sprawie Medicare zaznaczył jedynie, że problemem są dramatycznie rosnące koszta programu i z kosztami trzeba przede wszystkim walczyć. Na pewno trochę w tym racji, normalnemu śmiertelnikowi trudno zrozumieć, dlaczego dzień pobytu w amerykańskim szpitalu kosztuje kilka razy więcej, niż w niemieckim czy francuskim, zaś ten sam lek w Kanadzie jest znacznie tańszy niż w USA. Prezydent chciałby, aby negocjacje zakończyły się do końca maja, tak, aby jeszcze podczas obecnej sesji możliwe było uchwalenie budżetu. Jednak nie będzie to łatwe. Żadne rozmowy jeszcze się nie zaczęły, a walczyć ze sobą będą dwie przeciwstawne filozofie. Nie ulega wątpliwości, że temat finansów USA stanowić także będzie główny temat kampanii prezydenckiej, zaś spór dotyczący makroekonomii, tego, czy chcemy żyć w rozbudowanym państwie Obamy, pożerającym ogromne pieniądze, czy w państwie, gdzie rząd spełnia ograniczone funkcje, ostatecznie rozstrzygną wyborcy.
Klapa NATO w Libii
Od wielu miesięcy uwagę świata przyciągają rewolucje, trwające w świecie arabskim. Po zwycięstwie zwolenników zian w Tunezji i Egipcie ciągle trwają starcia w Syrii, Jemenie, Bahrajnie oraz Libii, gdzie powstanie zamieniło się w wojnę domową, której końca w tej chwili nie widać. Na podstawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ siły NATO rozpoczęły militarną operację w Libii, która miała zapewnić bezpieczeństwo ludności cywilnej, skazanej na represje ze strony armii i najemników Kadafiego. W akcji początkowo uczestniczyli Amerykanie, szybko jednak wycofali się z niej, oddając palmę pierwszeństwa Francji i Wielkiej Brytanii. Operacja dowodzona jest przez NATO i jak do tej pory, czyli do 20 kwietnia, nie przyniosła spodziewanych rezultatów.
Co prawda ataki samolotów NATO powstrzymały kontrofensywę sił Kadafiego, ale nie zmieniły one sytuacji na tyle, aby powstańcy osiągnęli strategiczną przewagę. Okazało się, że siły, którymi dysponują Francuzi i Anglicy, mimo determinacji i zaangażowania, nie wystarczają dla osiągnięcia militarnego sukcesu. Światowe media piszą o represjach i zbrodniach dokonywanych na ludności cywilnej. Tygodnik „Der Spiegel” opisuje na przykład masowe gwałty na kobietach dokonywane przez żołdaków Kadafiego. Między innymi niemiecki tygodnik opisuje przypadek 28-letniej kobiety: „Kiedy żołnierze armii Muammara Kaddafiego wyważyli drzwi do jej domu, była sama z dwójką dzieci. Mąż kobiety był na wojnie – walczył przeciw dyktatorowi. Mężczyźni zagrozili, że zabiją jej dzieci. – Trzymałam mocno synka, ale jeden z żołnierzy przemocą zaciągnął mnie do łóżka i tam to się stało. Jej dzieci: trzy i pięcioletnie, musiały patrzeć”.
Zacięte walki trwają od wielu dni w Misracie i wielu innych libijskich miastach. Powstańcy mają pretensje do NATO, że zbyt mało atakuje wojska Kadafiego.
Niezależnie od rozwoju sytuacji w Libii, sprawa ma konsekwencje polityczne. Okazuje się bowiem, że bez USA NATO znaczy bardzo niewiele, nie potrafi sobie poradzić nawet z bardzo słabą armią Kadafiego. Polityczne różnice między poszczególnymi krajami paraliżują działania wojskowe. Polska nie bierze udziału w akcji, ale przy okazji okazało się, że polskie F-16 nie są zdolne do wykonania żadnych działań militarnych. Kupione za miliardy dolarów nowoczesne samoloty to praktycznie zabawki – modele.
Operacja w Libii pokazuje także to, o czym w Waszyngtonie mówi się od dawna. Stany Zjednoczone nie postrzegają już Europy jako centralnego punktu swych geostrategicznych interesów. Europę, przywykłą do amerykańskiego parasola ochronnego, czeka terapia szokowa. Operacja w Libii pokazuje bowiem, że bez USA NATO jest niewiele warte, sama zaś Europa musi łożyć znacznie więcej na zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Nieoficjalne doniesienia sugerują, że plany antyrakietowej tarczy w Europie stoją pod znakiem zapytania. Europejscy członkowie NATO chcieliby ją mieć, ale nie chcą ponieść kosztów. Amerykanie zaś nie chcą jej budować, jeżeli Europejczycy nie zapłacą przynajmniej połowy oczekiwanej sumy. Waszyngton ma inne priorytety – we wschodniej Azji, Pakistanie, Afganistanie i na Bliskim Wschodzie. W Europie zapomniano o Iraku, ale Stany Zjednoczone wciąż są tam mocno zaangażowane. Innym priorytetem Amerykanów jest redukcja deficytu idącego w tysiące miliardów. Jeśli rządy europejskie nie chcą płacić za własne bezpieczeństwo, to dlaczego miałby to robić podatnik USA?
Tymczasem zagrożenia dla europejskiego bezpieczeństwa są oczywiste: Libia to chaos na progu Europy, rejon Bałkanów Zachodnich to zbrojna niestabilność, była Jugosławia to ośrodek dowodzenia i kontroli przemytu narkotyków i nielegalnej imigracji, a na wschodzie Rosja skorzysta z wycofania się Amerykanów do utwierdzenia hegemonii na obszarze postsowieckim i poza nim.
Wśród europejskich państw NATO zwiększenie wydatków na obronę ma w planach tylko Dania. Inne państwa zamrażają je, lub obcinają. Niektóre wydają mniej na obronę niż 2% PKB wymagane przez NATO. Parasol ochronny USA nad Europą przez długie lata umożliwiał rządom obejście sprzeczności między rosnącym poziomem zagrożeń dla bezpieczeństwa, a zmniejszaniem wydatków na obronę. Obecnie czas ten dobiega końca.
Trwa walka w Fukushimie
11 marca Japonię nawiedziło potężne trzęsienie ziemi i po nim fala tsunami. Japońskie budynki znakomicie zniosły potężne wstrząsy. Nawet w wysokich wieżowcach w Tokio po trzęsieniu ziemi o sile 7.9 stopni w skali Richtera nie było większych strat. Jednak wysoka na siedem metrów fala tsunami kosztowała życie przynajmniej 12 tysięcy ludzi. Fala tsunami zmiatała domy i wszystko, co znalazło się na jej drodze. Uszkodzone zostały także reaktory w elektrowni jądrowej Fukushima 1, która wyłączona miała zostać z eksploatacji kilka tygodni później.
17 kwietnia, czyli w ponad miesiąc po przejściu żywiołu, nie udało się opanować sytuacji. Oceniamy, że potrzeba około trzech miesięcy, aby poziom promieniowania zaczął się zmniejszać – powiedział na konferencji prasowej w Tokio prezes TEPCO Tsunehisa Katsumata. Katastrofa w japońskiej elektrowni atomowej to obecnie siódmy, więc najwyższy stopień w skali katastrof w zakładach jądrowych. Wokół elektrowni utworzono strefę bezpieczeństwa, z której ewakuowano mieszkańców. Ostatecznie na uszkodzone reaktory, podobnie jak w Czarnobylu, założone zostaną potężne betonowe kapelusze. Prace potrwają kilka miesięcy. Usuwanie skutków napromieniowana okolicy trwać może latami. Katastrofa w japońskiej elektrowni na nowo rozbudziła dyskusję o przyszłości energetyki jądrowej. Nie brakuje w niej głosów sceptycznych, choć z pewnością nie zahamuje to rozwoju branży. Na świecie obecnie buduje się ponad 20 nowych jądrowych reaktorów. Realiści zapytują sceptyków, czy są gotowi na czytanie przy świeczkach. W Stanach Zjednoczonych 30% energii elektrycznej powstaje w zakładach jądrowych. Polska także nie chce zrezygnować z planów budowy swojej elektrowni atomowej.
Przed wielkim ślubem
W całej Wielkiej Brytanii zapanowywała ślubna gorączka. Przygotowania do ślubu księcia Williama i Kate Middleton trwają nie tylko w pałacowych komnatach. 29 kwietnia tysiące osób będzie świętowało królewski ślub na ulicznych zabawach. Cały kraj ogarnęła gorączka także dlatego, że tłumy uwielbiają młodą parę, zaś Kate Middleton może stać się prawdziwą ikoną. Zaproszenie na ten ślub to prawdziwa nobilitacja, słynnych gości zaś będzie całe mnóstwo.