Rozmowy z małpiarnią… (cz.II)
W maju w Teatrze Chopina odbyło się spotkanie Polonii z Bronisławem Wildsteinem, cenionym polskim dziennikarzem i autorem książek, byłym prezesem Telewizji Publicznej, przyjacielem zamordowanego Stanisława Pyjasa, dostarczycielem tzw. Listy Wildsteina. Wydarzenie przyjęło tytuł "Rozmowy z małpiarnią…"
Media w Polsce
Niebywała sprawa, nie mamy w Polsce zatwierdzonego budżetu na 2009 rok, a w maju powinny być założenia do budżetu na 2010. To może budżet nie jest nam potrzebny? W mediach prawie w ogóle się o tym nie mówiło i to jest sprawa rzeczywiście niepokojąca, bo dziennikarz powinien być krytyczny i analizować to, co robi rząd. Ze względu na to, że ma siłę oddziaływania.
Media w Polsce nie są takie, jakich bym sobie życzył. Lata 90. to była przepotężna siła „Gazety Wyborczej”, która narzucała wszystkim opinie.
Dziś największy wpływ mają media elektroniczne. Bardzo zapracowani dziennikarze czytają tam gotowe rzeczy (nie obrażam oczywiście tych, którzy samodzielnie próbują dojść do czegoś). W tej chwili to się troszeczkę zmienia. TVN jest dominującą siłą, telewizja publiczna jest czymś niesprecyzowanym.
Media prywatne były robione przez ludzi, którzy mają pieniądze, a ich majątki i pozycja wyrastają z PRL-u. Inaczej pana Solorza, inaczej pana Wejcherta i Waltera. Ale tak się głupio składa, że zarówno pan Wejchert miał jakieś układy z wojskowymi służbami specjalnymi, jak i pan Solorz. Wszystko to powoduje, że najprawdopodobniej telewizje robione przez nich nie będą nigdy radykalnie opowiadały się za dekomunizacją, lustracją, oczyszczeniem, pokazaniem przeszłości.
W Ameryce dziennikarze mają również takie liberalne przesunięcie, choć tu wszystko jest bardziej spluralizowane. Mamy CNN, ale mamy i FOX. W Polsce średnia poglądów dziennikarzy i Polaków odbiega od siebie bardzo znacznie. Mimo tego w wyborach w 2005 roku, kiedy wygrał PIS, badania robione na reprezentatywnej próbce pokazywały, że 80% dziennikarzy głosowałoby na PO. Z tego bierze się np. to, że mają taki ojcowski, z wyższością i opiekuńczością, stosunek do obywateli. Którzy ich zdaniem, nie rozumieją, co się dzieje, więc oni ich tak trochę nauczają. Pokazują pewne rzeczy, a pewnych nie pokazują, żeby im za bardzo nie zaburzać w głowach. Wiadomo, że jest straszny PIS, który grozi, więc najgorsza jest opozycja! I próbuję się tu dystansować od jakichkolwiek poglądów politycznych, ale chcę to zobaczyć w kategoriach zdrowia politycznego, a w zdrowiu politycznym jest potrzebna mocna opozycja. Można stworzyć taką opozycję, którą najlepiej zlikwidować, ale PIS nie robi nic takiego.
Jeżeli cały czas dąży się do maksymalnego osłabienia opozycji, a przymyka oko na to, co robi rząd, to nie jest zdrowa sytuacja.
„Gazeta Wyborcza” to nie jest tylko gazeta, to jest siła polityczna. Ona nie ma teraz swojego partnera, przedtem była nim Unia Demokratyczna, potem Unia Wolności. Rola mediów polega nie na tym, żeby zajmować stronę, tylko na tym, żeby próbować pokazać rzeczywistość w miarę bezstronnie. Dziennikarze mają poglądy i powinni je mieć, ale w sensie informacyjnym powinni się dystansować. Nawet w sensie analitycznym, komentatorskim. W wypadku ojca Rydzyka jest podobnie, jak z „Gazetą Wyborczą”, czyli mamy do czynienia z pewną siłą polityczną. Ona dokonuje grubych uogólnień i jednoznacznych osądów.
Za co odpowiadają media jako czwarta władza w Polsce?
Czwarta władza to bardzo umowne, metaforyczne określenie. Medium to jest pośrednik. Skąd zwykły obywatel może mieć pewną wiedzę? Ja też, jak inni, którzy w tym siedzą, posiadam wiedzę bardzo wybiórczą i muszę zaglądać w media i przestawać z moimi kolegami, żeby uzyskać więcej informacji. Zabawne jest to, że w Polsce istnieje system prawny bardzo restrykcyjny dla dziennikarzy. Kiepsko byśmy na tym wyszli, gdyby sądy zawsze go stosowały. Bo jest np. coś takiego, jak obowiązek dowodzenia prawdy przez dziennikarza. A dowieść, w sensie dosłownym, niczego nie można. Gdy pracowałem w „Życiu” i nasi dziennikarze odkryli, że Kwaśniewski, jeszcze jako szef SDRP, spędził wakacje tam, gdzie stary szpieg rosyjski Ałganow. Panowie spotykali się i myśmy o tym napisali. Zaczęło się piekło i proces o kłamstwo. Dziennikarze dostarczyli około siedmiu, ośmiu świadków, nie znających się nawzajem, którzy zeznali: – Tak, widziałem pana Kwaśniewskiego, jak rozmawiał z panem Ałganowem. W odpowiedzi Kwaśniewski przyprowadził parunastu świadków, tak się złożyło, że wszyscy byli z kancelarii prezydenckiej i mówili, że widzieli go w Irlandii. Sąd uznał za jasne, że do spotkania nie doszło. To pokazuje, że dowieść prawdy bywa niezmiernie trudno. Powinno być wystarczające, jeśli dziennikarze dopełnią swoich powinności, czyli mają świadków, mają dane…
Mogę wymienić dziennikarzy, których cenię…
Siebie skromnie przemilczę (śmiech). Rafał Ziemkiewicz, Piotr Semka, Marek Magierowski. Nie do końca się zgodzę ze wszystkim, co pisze Michał Karnowski. Jarkiewicz – bardzo błyskotliwy człowiek, ale czasami daje mi wrażenie jednostronności. Nie lubi demokracji, więc nie zastanawia się nad tym, jak coś wygląda współcześnie. Stosuje argumenty konserwatywnej krytyki demokracji sprzed stu lat, a w tej chwili te argumenty można obrócić w obronie demokracji. Piotr Zaręba, Janecki.
Zarządzanie telewizją publiczną, tak żeby nie przejął tego kolejny rząd…
Nie wyobrażam sobie tego, ale to jest mój problem. Poza tym, nie jestem za telewizją publiczną, taką jaka ona jest w tej chwili. Byłbym za ideowym projektem, który by się w tym mieścił. Można przyjąć najlepszy projekt, najlepszą ustawę a egzekutorzy zawsze mogą zepsuć dowolne prawo. Ustawa na podstawie, której funkcjonują media publiczne, jest wzięta z Francji, Anglii, gdzie działa. Po to, żeby nie upartyjniać mediów publicznych, do głównego ciała, które ma zarządzać – Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nie wolno było wybierać członków partii. Zrobiono z tego parodię, bo nawet im się nie chciało rezygnować na jakiś czas, tylko zawieszali członkowstwo. Potem sobie wracali, z każdej strony. To pokazuje fundamentalny problem. Choć jestem bardzo krytyczny wobec mediów teraz, to nie porównuję ich z tym, co się działo w latach 90. Naprawdę jest lepiej. Gdy patrzę krytycznie na TVN czy POLSAT, to nie jest już tak, że przemilczą jakąś sprawę. Takich historii, gdy pijany prezydent harcował przy grobach pomordowanych polskich oficerów i trzeba było walczyć w TVN, i dopiero tydzień po fakcie to pokazać, już nie będzie. Telewizja publiczna nie zajęła się tematem, „GW” opublikowała sprostowanie kancelarii prezydenckiej. A biedni czytelnicy nie wiedzieli, czego to sprostowanie dotyczy, bo żadnej informacji nie było. Takich sytuacji już nie będzie, to jest pocieszające.
Nowa ustawa dotycząca telewizji publicznej jest fatalna, starają się w nią jeszcze coś upchać, zmienić. Nawet Trybunał Konstytucyjny ją odrzucił i to rzecz bezsprzeczna, że nie sposób ją zaakceptować. Zarządzałem telewizją publiczną przez 9 miesięcy i zostałem odsunięty, przez tych samych, którzy mnie powołali. Widocznie się nie sprawdziłem… Myślę, że będziemy obserwować marginalizację mediów publicznych.
Samoobrona
Po pierwsze Samoobrona nie przejęła telewizji publicznej, bo Samoobrony już nie ma. A ci ludzie, których wystawił Lepper do telewizji za mojej kadencji, to byli postkomuniści. Wszyscy, powtarzam. W związku z tym Samoobrona nie jest związana z tym układem. Raczej LPR stało się przypadkowo z nim związane („dwóch się bije, trzeci korzysta”). I nagle wyskoczył jak diabełek z pudełka, pan Piotr Farfał i został prezesem. Nikt w to nie wierzył, myślę, że on sam również. Wszystkie partie, które były w przełożeniu na Radę Nadzorczą delegowały swoich ludzi i tak to wyglądało.
Jeśli chodzi o media, to wchodzimy w cyfryzację, którą wg zaleceń Unii mamy przeprowadzić do 2012 roku. Wtedy zwiększy się ilość ogólnie dostępnych cyfrowych kanałów telewizyjnych. Teoretycznie powinny się pojawić nowe podmioty na rynku. W ustawie nic na ten temat nie ma. I tu bardzo charakterystyczne jest, jak się zachowują telewizje, np. TVN, które mają bardzo dobre układy z władzą – mają przygotowane 42 kanały tematyczne. Żartowałem z prof. Walterem, że jak będzie 50 kanałów, a 42 dostanie TVN, to będzie pluralizm. Ale to oczywiście przesada. Nie będzie 42., ale dużo mniej, wybierze się taki rodzaj cyfryzacji, który będzie mało wydajny, bo to stanowi komfort medialny. Czyli będą dwie potężne stacje, POLSAT i TVN… Plus. Politycy nie za bardzo chcą wpuszczać kogokolwiek. Zresztą nikt się za bardzo nie pcha, bo jest kryzys.