Nadużycia
Około 25 proc. dziewczynek i chłopców – wg statystyk – to ofiary nadużyć seksualnych. Te osoby, kiedy dorosną, będą miały problemy emocjonalne, niekoniecznie związane ze sferą seksualności. Z całą pewnością będą to problemy z poczuciem własnej wartości, ponieważ w dzieciństwie ich uczucia zostały zdeptane.
Sprawcy nadużyć to często osoby obawiające się normalnych kontaktów seksualnych, sięgają więc po dzieci.
Sprawa zaczyna się zazwyczaj niegroźnie – jakiś wujek czy przyjaciel rodziny jest wyjątkowo miły dla dziecka, obdarza prezentami, przytula, dotyka, głaszcze. Bardzo starannie buduje zaufanie dziecka. Jest zawsze chętny do opieki, lubi z nim zostawać sam. I posuwa się coraz dalej. Ma dwa cele – uwieść dziecko i zachować ten fakt w tajemnicy. Korzysta z różnych sposobów, żeby doprowadzić do milczenia ofiary – wzbudza w niej poczucie winy, szantażuje, straszy gniewem, odrzuceniem przez rodziców, biciem, a nawet śmiercią mamy czy taty. Największym chyba koszmarem dla dziecka jest nadużycie seksualne popełnione przez rodzica (często przy niemym i biernym współudziale drugiego rodzica!), czyli tego, który ma zawsze chronić, opiekować się, stać na straży jego bezpieczeństwa.
Dzieci boją się więc mówić, cierpią w milczeniu, rośnie poczucie bezwartościowości, osamotnienia, alienacji, może dochodzić też do wyparcia z pamięci faktu molestowania. Ze wszystkich sił trzeba starać się jak najwięcej rozmawiać z dziećmi, uczulać na różne sytuacje, z drugiej zaś strony głośno i wyraźnie mówić, kto tu jest ofiarą a kto katem i „nie zamiatać pod dywan” spraw związanych z pedofilią!
W ostatnim czasie ponownie głośna stała się sprawa Romana Polańskiego, wielkiego reżysera, dzisiaj już mężczyzny po siedemdziesiątce. Kilka lat temu polskim społeczeństwem wstrząsnęła sprawa Andrzeja Samsona, psychoterapeuty dziecięcego. To, co charakterystyczne to fakt, że środowiska zawodowe (w części) stanęły za obu panami murem. Tłumaczenie Samsona, że używał dzieci do eksperymentów dla dobra innych dzieci, zostało przez środowisko przyjęte. Powoływano się na jego prace naukowe. Czy w czasach, kiedy ekologowie walczą o zaprzestanie eksperymentów na szczurach, będziemy usprawiedliwiać eksperymenty dokonywane na dzieciach?!
W aferze z Polańskim środowisko nie przebierając w środkach oskarża... ofiarę! Oskarża trzynastoletnią dziewczynkę! Jeżeli dorośli ludzie, artyści (wrażliwi, bo to podobno immanentna cecha artystów) tak podchodzą do sprawy, to mam natychmiast skojarzenie ze średniowiecznymi procesami czarownic palonych na stosie – winna była zawsze kobieta, a nieszczęsny mężczyzna pożądał jej, ponieważ... rzuciła na niego urok. Co ciekawe, oskarżenia padały często z ust innych kobiet.
Ewa Wanat – redaktor naczelna Radia TOK FM, współtwórczyni akcji „Gazety Wyborczej” i TOK FM Molestowane w domu, w której ujawniła własne doświadczenia i nakłaniała opinię publiczną do przerwania zmowy milczenia wokół molestowania nieletnich – w wywiadzie udzielonym Piotrowi Pacewiczowi (Nie plujcie mi w twarz, „Gazeta Wyborcza”, 2009.10.01) m.in. powiedziała: „To, co się dzieje wokół sprawy Polańskiego, to kliniczny obraz zachowania rodziny, środowiska, w którym ujawnia się nagle fakt molestowania. Tak zachowują się wujkowie, ciotki, sąsiedzi, kiedy ktoś z najbliższego otoczenia okazuje się sprawcą krzywdy dziecka. To, co zna każda ofiara molestowania, która odważyła się sprawę ujawnić, mamy tu jak w teleskopie – w skali makro.
To lustro jest ogromne – tacy jesteście, obrońcy tabu. Rozpoznaję w was matki i żony chroniące swoich mężczyzn: „Sama się prosiła, nosiła mini, goły brzuch, przezroczystą koszulę nocną”. Rozpoznaję dwuznacznie uśmiechniętych wujków: „Przecież to mała dziwka, lolitka”.
Wszyscy grają role jak w rodzinie, szkole, Kościele – chronić swoich, brudy prać po cichu, płacić odszkodowanie, zamykać usta. (...)
Od 13. roku życia przez dwa lata byłam molestowana przez przyszywanego dziadka. Czy to, że dziadek miał trudne dzieciństwo, wojenną młodość i niełatwe życie jako działacz katolicki w PRL-u, powinno mnie skłonić do tego, bym ZROZUMIAŁA jego zachowanie? Czy to, że Samantha miała przed Polańskim kilka kontaktów seksualnych z kolegą, oznacza, że wolno było 44-latkowi uprawiać z nią seks?
Czy teraz każdy wielki artysta może czuć się usprawiedliwiony, kiedy sięgnie po dziecko?
Ten front obrony Polańskiego – sprawcy molestowania – pogłębia samotność ofiar, utwierdza je w przekonaniu, że to one są brudne, winne. Bo słyszą od ludzi znanych, od autorytetów, że trzeba wybaczać wybitnym ludziom.
Polański jest wybitnym artystą. Odczuwam współczucie, gdy myślę o jego dzieciństwie w getcie i tragicznej śmierci ciężarnej żony, ale żadne cierpienie nie daje immunitetu do seksualnego krzywdzenia nieletnich”.
Dorosły, dojrzały mężczyzna, trzynastoletniej, choćby nad wyraz wyrośniętej dziewczynce i, załóżmy, nawet go prowokującej, ewentualnie kupuje ciastko i odsyła do domu!
Obrońcy obu panów, broniąc ich w taki sposób, depczą po raz kolejny uczucia ofiar. Nie tylko zresztą tych ofiar, ale także wszystkich, które dotychczas się nie ujawniły i być może nigdy nie ujawnią. A nie ujawnią, żeby nie być postawionymi w jednym rzędzie ze swoim katem.
Lech K. Figurski
(psychoterapeuta)
1-630-335-1686